Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32747.13 km
  • Km w terenie: 3204.40 km (9.79%)
  • Czas na rowerze: 64d 10h 06m
  • Prędkość średnia: 21.18 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tuannika.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 25 sierpnia 2014 | Uczestnicy

Poniedziałkowy Wtorek MTB

                                                                 Piękny widok na początku wyprawy w tle Koszyce oraz Lubinka

SKŁAD : Mirek, Dawid, Krzysiek

W liczbach


Wyjazd 10:35 DOM
Dystans 69,02 km
Czas trwania 4h:09m:33s
Śr. prędkość 16,6 km/h
Przewyższeń ok 1369


Ślad trasy na endomondo w linku poniżej
https://www.endomondo.com/workouts/397149399/41215...

Mirek na podjeździe                                                                                 Mirek walczący z podjazdem

Dzień zaczął się dość nietypowo, wstałem dopiero po 8 rano, co zwykle mnie się nie zdarza. Wstałem Dawid już był na nogach, oczywiście śniadanko + komputer, po pewnym czasie Dawid ma telefon i przychodzi do mnie że Mirek chce jechać na Brzankę o 10, patrzę na zegarek jest 9:30 a ja muszę jeszcze pomóc dziadziowi koło domu. Telefon w dłoń i idę zrobić co trzeba, zajęło mi to grupo ponad 40 minut, jest już 10:15 wracam do domu, Dawid jeszcze jest, o 10:30 wstępnie pod sklepem Antoniego. Staram się zebrać do drogi jak najszybciej, wyjeżdżamy koło 10:35, o której docieramy pod sklep nie wiem, ale średnią mamy koło 38 km/h. Mirek już na nas czeka z Antonim zapewne od przeszło 10 minut. Wartko się zbieramy Mirek dosiada kosiarki i ruszamy w trasę, trochę nietypowo taki Szybki Wtorek MTB w Poniedziałek. Na szuterek i szybciutko pod kościół w Zawadzie, po drodze gonią nas 2 psy które mnie spłoszyły w wyniku czego znacznie przyspieszyłem. Bez postoju zjeżdżamy w kierunku pętli autobusowej w Zawadzie i dyskutujemy nad trasą naszej dzisiejszej wyprawy, były różne warianty, jednak ostatecznie został wybrany Branka przez Rychwał, z takim przekonaniem ruszyliśmy dalej. Jak z Zawady najprościej trafić na Rychwałd, omijając główne drogi ? Zjeżdżamy z granic Zawady asfaltem pod pętlę autobusową w Porębie Radlnej, następnie kierujemy się na zachód i koło szkoły Podstawowej skręcamy na most i tamtędy dostajemy się do Radlnej, następnie w Świebodzin wschodnim brzegiem rzeki Biała dojechaliśmy aż do Relaksu w Pleśnej. Przejeżdżamy do drogi głównej i odbijamy na żółty szlak, wspinaczka była bardzo przyjemna, nawierzchnia była delikatnie wilgotna ale bez nadmiernej wilgoci i błota, ścieżka co prawda została solidnie wymyta jednak przejechać się dało prawie cały dystans. W między czasie Dawid znajduje objazd powalonego drzewa i na inny stawia drogowskaz pomagający w ominięciu przeszkody. Po dojechaniu na wypłaszczenie napotykamy Mirka który na nas czeka z telefonem w ręce, myśleliśmy że robi nam zdjęcia a on szukał tej opcji w telefon bo bał się, utraty trasy na endomondo. Tak więc po opanowaniu manualnych zdolności sterowania telefonem komórkowym wróciliśmy z Dawidem i po raz kolejny przejechali po kałużach aby Mirek mógł uchwycić nas na fotografii.


                                               Mirek obiecał że przyjedzie samochodem i pozbiera wszystkie śmieci

Następnie zrobiliśmy mu zdjęcie jak zjeżdża z konara drzewa, podczas zjazdu zaobserwował śmieci leżące pod drzewem lecz nie zabrał ich ze sobą. Ruszyliśmy dalej żółtym szlakiem, ciekawe uczucie zwykle tamtędy zjeżdżamy, wjeżdżamy w las i doświadczamy ciekawego przejazdu najpierw pod górkę następnie delikatnie w dół. Później podjazd trawiastą drogą, który przemienił się w błotnistą drogę, lecz sprawnie można było ją przejechać. Po zmaganiach z błotem pozostał nam szutrowy podjazd i tak znaleźliśmy się na asfalcie.

Cudownie jest
                                                                           Widok na dolinę Rychwałdu

Skręcamy w lewo i kierujemy się na wierzę w Lichwinie, tam odbijamy na wschód w kierunku krzyżówki na Rychwałdzie a następnie zjeżdżamy do Mesznej Opackiej, przed wjazdem do Lasu na granicy Tuchowa odbijamy dwa razy na prawo i czeka nas dłuższy asfaltowy zjazd wąską drogą, na jednym z zakrętów z przeciwka wypada terenówka z przyczepą, która na nasz widok zjechała dość konkretnie w fosę jednak równie sprawnie z niej wyjeżdżając. Tym sposobem dobiliśmy się do głównej drogi Tuchów-Gromnik, przejechaliśmy 200 metrów na południe i dotarliśmy do Lubaszowej, przez przejazd kolejowy i most nad rzeką Biała. Zaczęliśmy obierać wariant dzisiejszego podjazdu czy pojedziemy koło Klasztoru czy też wybierzemy podjazd żółtym szlakiem od Lubaszowej. Podczas rozmyślań, Mirek decyduje że jedziemy żółtym, lecz nagle Dawid skręca w prawo i zadziwia tym zagraniem naszą dwójkę. Dawid skręcił na trasę Pucharu Polski XC który odbył się kilka miesięcy temu w Lubaszowej, pamiętałem te tereny z filmu nakręconego kamerą GoPro więc wiedziałem czego mogę się spodziewać. Początek łatwy lecz dający w kość, asfaltowy podjazd o narastającym nachyleniu stoku, wspinaliśmy się powoli lecz równym tempem, w oddali widzimy dwa targety które również walczą ze wzniesieniem, nagle kończy się asfalt i zaczyna się stromy podjazd po płytach brzegowych, po podjechaniu tego przewyższenia dostrzegamy dwóch młodych rowerzystów koło domu stojącego po lewej stronie drogi. Cały dzień przebiega w iście przepięknej atmosferze której towarzyszą piękne widoki spowodowane przejrzystym niebem, tak i było tym razem po lewej przepiękny widok na pasmo Brzanki a po prawej łąki i lasy uniemożliwiały nam przegląd krajobrazu.

Brzanka                                                                     Początek pasma Brzanki ? Czubek wieży widać :D

Chwila na odpoczynek, bo teren ewidentnie uległ wypłaszczeniu, czas na łyk wody, zdjęcia krajobrazu i jedziemy dalej. Droga polna a za kilkanaście metrów już widać wjazd do lasu pod nie najmniejszym kątem. Przekraczamy granicę pole - las i widzimy piękne podjazdy wąwozami, Dawid prowadzi bo zna te tereny jak zwiedzał trasę XC, jak się okazało prowadził nas żółtym szlakiem, teren ciągle się wznosił jednak zważywszy na tempo podjeżdżania nie sprawiał nam trudności. Teren bardzo ciekawy, podjazd technicznie prosty więc i nie ma się nad czym rozwodzić. Mirek proponuje Dawidowi żebyśmy trzymali się żółtego szlaku, którym prawdopodobnie trafimy na Brzankę. Dawid w odpowiedzi zaprasza na odbicie w prawo, Mirek trochę pomarudził że nie chce mu się, że lepiej żółtym, Dawid go przekonuje że odstąpimy od szlaku na maksymalnie 100 metrów, mimo kaprysu na twarzy przychyla się do jego propozycji i nalega abym jechał za Dawidem, chyba nie widział filmiku z trasy bo wydał się zaskoczony tym co nas tam spotkało. Ja spodziewałem się przejazdu przez wąwóz o którym słyszałem wiele razy i widziałem na zdjęciach oraz filmikach, nie sądziłem w sumie że wcześniej będę musiał przejechać trzy łatwiejsze wąwozy, po odpowiednim przyglądnięciu się przeszkodzie, ustawieniu się i cofnięciu na parę metrów aby mieć czas na wpięcie w SPD ruszyłem, dwa wąwozy pokonane trzeci ze względu na korzenie odpuściłem, sprowadziłem i podjechałem do Dawida który czekał przy największym wyzwaniu, ola la to jest pionowa ściana myślę sobie, a on twierdzi że to 2 razy zjechał, w sumie nic dziwnego po Jeleniej Górze, oraz tym co widziałem w Lesie Wolskim jestem w stanie potwierdzić że to zjechał. Słyszę wołanie z tyłu odsuń się Mirkowi bo zjeżdża, przesuwam się w lewo, Mirek podjeżdża użył niecenzuralnych słów, w łagodnym rozumieniu "chyba jesteście nie spełni rozumu jeśli myślicie że to zjadę, to jest może dla Enduro" ( Pole popisu dla Staszka - pseudo hulajnoga). Dziś było ewidentnie wilgotno dlatego Dawid też nie zdecydował się na zjazd w tym miejscu tego dnia. Tak więc w tył nazad i wracamy na żółty szlak, z nadzieją trafienia na coś nowego i fajnego a w rezultacie dotarcia na Brzankę. Znowu pod górkę nie ma lekko, na drzewach nadal dostrzegamy oznaczenia żółtego szlaku więc jesteśmy na dobrej drodze, w lesie sucho jedynie miejscami drobne kałuże oraz na bardziej stromych stokach spływają strugi wilgotnych strumieni. Z za zakrętu wyłania się kolejny bardziej stromy podjeździk z kamiennym podłożem, podjeżdżamy wszyscy bez żadnych problemów, wygląda tak jakbyśmy dotarli na jakiś szczyt. Droga chyba kieruje się na południe, po chwili dostrzegamy kolejny żółty znak, super jedziemy dobrze, mamy delikatnie z górki a chwilami płasko, jedziemy tak delikatnie leśną drogą, nagle rozwidlenie i żółty znak na drzewie po środku dwóch dróg, wybieramy tą po lewej stronie i niepewnie zjeżdżamy w dół nie widząc po drodze kolejnych oznaczeń, mamy już zawracać, kiedy Dawid oznajmia że dojeżdżamy do tamtej drogi i znowu jesteśmy na żółtym szlaku, może ten znak na środku informował że to są dwie równorzędne drogi prowadzące żółtym szlakiem. Tak by inaczej jedziemy dalej, dojeżdżamy do kolejnego rozwidlenia tym razem po prawej stronie stoi wyraźny drogowskaz informujący gdzie każda droga prowadzi, my skręcamy na lewo żółtym szlakiem, teren zaczął się fajnie urozmaicać, rozpoczął się niewinnie lecz później zaczął się ciekawy zjazd, leśną drogą pełną luźnych kamieni, kolein oraz wymytych szczelin w drodze, brakowało tylko liści które by to przykrywały,

Były tez zjazdy                                                   Zjazd żółtym szlakiem do Lubaszowej, na wschodnim grzbiecie Nosalowej

Dawid zjeżdża płynnie i zdecydowanie, jakby jechał po płaskim, Mirek po raz kolejny straszy zwierzynę odgłosem swoich hamulców, zarzucając tylnym kołem jak wąż podczas pełzania, ja zatrzymuję się na zdjęcie i staram się zjechać swoim tempem, taka jazda długo nie trwa bo doganiam Mirka i z tyłu obserwuję jego poczynania, nagle coś jest nie tak, dojeżdżamy do młodych krzewów, a za nimi widzę tylko stromą skarpę, nawet Dawid się zatrzymał, Mirek mówi że Staszek wspominał o fragmencie który trzeba pokonać z przysłowiowego buta. Zastanawiamy się i ostatecznie prowadzimy rowery w dół, przy dobrym nastawieniu i bez tych krzewów może i byśmy zjechali, lecz w tych warunkach, wyjeżdżasz zza gałęzi odsłania Ci się korzeń lub kamień i może być już za późno żeby go ominąć i upadek gotowy. Zważywszy na stromy stok samo zejście jest niczym Golonkowy zjazd o których słyszeliśmy w wielu opowiadaniach. Dawid próbuje zjechać końcówkę bokiem po liściach i mu się to udaje, ja próbowałem jechać jego śladami lecz popełniłem błąd zaczęło mi tył podnosić i zrezygnowałem, wspólnie z Mirkiem sprowadziliśmy na dół a Dawid robił nam zdjęcia,

Były też zejścia                                                                          Sprowadzamy po stromym stoku

w między czasie zastanawialiśmy się nad optymalną ścieżką tego zjazdu. Tylko co dalej, dojeżdżamy do łąki, ewidentne grzęzawisko, nie widać chociażby jednej ścieżki na lewo jest mostek zrobiony z czterech bali drewna który prowadzi do furtki, po analizie otoczenia jakiś Baran zaogrodził szlak i nie ma przejazdu.

                                                                                   Dawid powoli zjeżdża na dół

Próbujemy na wprost dostać się do drogi, nic z tego chaszcze wyższe od nas, a przy Dawida wzroście to nie były rumianki ani maki. wycofujemy się i przemy na południe krajem łąki i lasu, po ostrężynach, patykach i po różnych roślinach których nazw nie znam i nie zamierzam poznawać. Trafiamy na coś udeptanego, prawdopodobnie szlak zwierząt lub ścieżkę grzybiarzy, zarośla stają się coraz gęściejsze a nędzna ścieżeczka skręca nie śmiele w las i delikatnie pod górę. Powoli również roślinność w lesie rośnie coraz gęściej, Mirek napotyka pierwszego grzyba którego ogląda i wyrzuca, mimo późniejszych prób nie udaje nam się go zlokalizować, może 10 metrów dalej Mirek znowu znajduje grzyba, schodzi z roweru i znajduje kolejne, będzie grzybowa w domu, Dawid pomaga Mirkowi spakować grzyby do reklamówki i włożyć do kieszonki podobno jakieś Borowiki znalazł. Ja zostawiając rower szukam wyjścia z tej sytuacji, najlepszy widok jest z góry więc podchodzę kilka metrów stokiem do góry i zauważam koryto w lesie, ślad wyciągania drzew z lasu, prowadzi w dół kilka naście metrów przed miejscem gdzie staliśmy, zszedłem po rower i udaliśmy się na ten zjazd. Na czele ekspedycji stanął Mirek, spowodowało to poprawę humoru z tyłu peletonu :D byliśmy świadkami pokazu węża jeżdżącego na łyżwach po lesie. Mirek na Saguaro ja na Pytonie a Dawid na łysym Ralfie daje i tak sobie lepiej radę :D Po kilku minutach docieramy po raz kolejny do łąki jednak tym razem jest to delikatna łąka porośnięta trawami i bujną roślinnością, na prawo prowadzi polna droga, cywilizacja wróciliśmy do świata zamieszkałego przez ludzi. W niedalekiej odległości widzimy jak to Mirek nazwał bród, ja bym to nazwał potokiem lub żwawo płynącą rzeczką.

Strumyk                                                                                 Dawid po raz III na przeprawie


                                                                                                 Moja przeprawa


                                                                                                 Mirek na przeprawie

Dawid bez chwili namysłu wskoczył do niej i prędko znalazł się na drugiej stronie, Mirek skoczył z roweru, rozochocony Dawida próbą dokonał stylistycznych poprawek, wyrzucił gałąź leżącą na brzegu odgiął trawy pochylone z prawej strony i stwierdził że już możemy jechać Dawid stanął na brzegu z aparatem i śledził nasze przeprawy. Wszyscy pokonali przeprawę na piątkę z plusem (woda w butach :) ). Teraz powtórka Dawid wraca na drugą stronę abyśmy mu zrobili zdjęcie w rzece. Godzina 13:30 a my w Lubaszowej, Dawid chciał być na 14  w domu, nawet na szosie ciężko było by się wyrobić. Jeszcze kawałek łąki i jesteśmy na drodze w Jodłówce Tuchowskiej. Po chwili dojeżdżamy do rezydencji Ser Barana dzięki któremu znaleźliśmy grzyby, przejazd przez rzekę i mnóstwo wrażeń. Nareszcie docieramy do żółtego szlaku na Brzankę, w sumie to pierwszy raz będę na tej trasie, podjazd asfalt plus płyty szybko zamienia się w leśny wąwóz, z tego co widzę ciężko w tych warunkach było by tu podjechać, a wręcz było to niewykonalne.


                                                        Pchamy ! Pchamy ! Pchamy ! Wszyscy przed telewizorami

Dlatego zdobywamy ten podjazd z buta, teren skrupulatnie się podnosi po lewej mamy powiększający się wąwóz, a po prawej brzeg i wyrwę w ziemi spowodowaną wymyciem podczas gwałtownych deszczy. Idziemy dalej, gdy tylko jest to możliwe wsiadamy na rowery i staramy się jechać, na jednej rynience odchodzi mi tylne koło i zatrzymuję się w poprzek uniemożliwiając przejazd Dawidowi, Dawid się śmieje że jak nie Mirek to ja :D niestety nie to było najgorsze, przyłożyłem sobie kierownicą w kolano i zaczynałem odczuwać potężniejszy ból podczas pedałowania.

                                                                                        Wieża w Lubaszowej

Dawid mi przypomina że na Pytonie się tak nie podjeżdża bo nie ma on bocznego trzymania i to było pewne że mi się śliźnie opona. Niesprzyjającą okolicznością było również fakt że w tym miejscu teren był bardziej nawilgnięty niż na sąsiednim stoku, z niewiadomych przyczyn na dodatek zaczął mi zaciągać wózek, byłem zmuszony od tej pory wszystko podjeżdżać na środkowej tarczy z przodu, co z bolącym kolanem było mało przyjemne. Wspinamy się już od kilku dobrych minut, Mirek odbija z żółtego szlaku na jakiś delikatniejszy podjazd pokazany przez KraTomasza, przynajmniej tam myślał, i po chwili znowu znaleźliśmy się na żółtym szlaku. Na średniej tarczy nie mogę mielić w miejscu jak Mirek na młynku więc żwawym tempem dojeżdżam do Dawida i po chwili znaleźliśmy się na szczycie koło wieży w Lubaszowej. Klika zjazdów leśną drogą i znaleźliśmy się chyba na Polanie Morga, przynajmniej tak wnioskowałem po tym co widziałem.

Widoki
                                                                                       Widok z Polany Morga

Teren ewidentnie bardziej podmokły, liczne kałuże na jednej znosi mnie w krzaki a chłopaki przejeżdżają bez problemowo. Przed nami kolejny podjazd oczywiście z luźnymi kamieniami i w końcu jakiś zjazd po czym znaleźliśmy się na drodze prowadzącej z Brzanki do Burzyna. Po drodze mijamy turystów zachwyconych naszą obecnością oraz tym jak przemierzamy kałuże i błota na drodze. Przed sobą widzimy kolejny ciekawy podjazd, kamienny fragment trasy, zjazd schodzi nam bardzo płynnie, ale jak będzie na podjeździe? Dawno tego nie robiliśmy w tym miejscu, ku uciesze wszystkich dotarliśmy do końca podjazdu bez chociażby uślizgnięcia, jak to mówią trening czyni mistrza. Teraz już łatwe fragmenty dojazdu do bacówki, Mirek po drodze pokazuje Dawidowi podjazd pod szczyt Brzanki, my jedziemy szlakiem i czekamy na niego po drugiej stronie, podobno nic ciężkiego. Dziś jak się okazało naszym celem nie była bacówka tylko wieża widokowa, wyszliśmy na ostatnie piętro przy takiej widoczności musi być tam cudny widok i tak też było, widok spełniał nasz naj śmielsze oczekiwania, było widać wszystko Jamną, Jaworz, inne szczyty nawet Tatry, widoki do pozazdroszczenia. Kilka zdjęć analiz widoków i możemy wracać, tylko którędy?

Z Brzanki
                                                               Widok z Brzanki, jak się przyglądnąć dokładnie w tle Tatry

 Na Burzyn i przez Tuchów do Pleśnej, tak też zaakceptowaliśmy tą wersję ruszając w dalszą trasę. Jedziemy już na Burzyn towarzystwo przede mną się zatrzymuje i zawraca, jedziemy na prawo zjazd wąwozami, nie wiem co to za szlak, zapomniałem mówiono mi że to trasa Maratonu Tarnowskiego, prowadzi Dawid a ja siedzę na kole Mirka, zjeżdżamy delikatnie, aż słyszymy głośne UWAGA !!! Kolarze !!! Ścieżką do góry szła spora grupa ludzi, wołam do Mirka jak się przewrócisz będzie śmiech, ludzie wołają że śmiać się nie będą, wiadome jest że jak Mirek zobaczy kamerę, aparat lub ludzi poziom jego umiejętności wzrasta i jest w stanie jechać szybciej i tak też czyni, po kamieniach i gałęziach koło ludzi przemykamy z gracją i dużą lekkością pokonując przeszkody jak delikatne nierówności,

Opuszczamy Brzankę                                                                                              Z górki do domu

Mirek sam jest z siebie dumny, nie sądził że da radę tak szybko to pokonać, podniecenie nie trwało długo nie ma ludzi tempo ewidentnie spadło :) . Przez różne młaki, kamienie i ziemne przejazdy docieramy do asfaltu, którym zjeżdżamy w dół, Dawid skręca koło kościółka w prawo na kamień Olka w oddali dostrzegamy piękny widok na Klasztor w Tuchowie.

Zjazd Olka                                                                                Uwaga na kamień Olka

Dojeżdżamy do drogi głównej Tuchów - Ryglice udajemy się na zachód na rynek w Tuchowie, skąd ulicą Sobieskiego II udajemy się do Buchcic. Tam Dawid poddaje propozycję która nie bardzo podoba się Mirkowi,  a jest nią podjazd pod Piotrkowice koło cmentarza, mimo dąsów i namawiań do trasy przez trzy kopce udaliśmy się na szczyt Piotrkowic, tamtędy dostaliśmy się do drogi głównej DK977 tamtędy przez Frysztakowe Dołki do Zawady. Pod Szkołą Podstawową rozstajemy się Mirek po raz kolejny zdobywa Świętą Górę i zjeżdża do domu do Tarnowa, my mamy już tylko z górki do domu, Dawid wraca do nauki a ja też powinienem.

Brzanka                                                                                  Brzanka w całej okazałości

Dzięki za wspólną jazdę było wyśmienicie, Wtorek MTB w Poniedziałek udał się w 100%, patrząc na dzisiejszą pogodę była to słuszna decyzja. Na trasie było wszystko zjazdy, podjazdy, błota, rzeki, trawy, kamienie, zdjęcia i grzyby. Zabawa była przednia, mówią że opony robią dużą robotę, jednak jak pokazuje doświadczenie umiejętne ich wykorzystanie też jest ważne. Kto nie był niech już żałuje czytając tą relację. Co będzie za tydzień zobaczymy, czy się w ogóle zjawimy ale Brzanka będzie na 99% :D Jeden procent to deszcz :D

POZDROWER

Relacja Dawida
http://labudu.bikestats.pl/1211585,Poniedzialkowe-...

  • DST 69.02km
  • Teren 25.00km
  • Czas 04:09
  • VAVG 16.63km/h
  • VMAX 62.10km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 4524kcal
  • Podjazdy 1369m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Świetne fotki z chmurkami- pasące się baranki :)
Lechita
- 21:19 środa, 27 sierpnia 2014 | linkuj
rewelacja :) Wy, trasa i Twoja relacja :) .... super :) Gość - 20:45 wtorek, 26 sierpnia 2014 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa aznie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl