Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32747.13 km
  • Km w terenie: 3204.40 km (9.79%)
  • Czas na rowerze: 64d 10h 06m
  • Prędkość średnia: 21.18 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tuannika.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:1044.35 km (w terenie 133.50 km; 12.78%)
Czas w ruchu:50:10
Średnia prędkość:20.82 km/h
Maksymalna prędkość:70.90 km/h
Suma podjazdów:16993 m
Suma kalorii:58773 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:38.68 km i 1h 51m
Więcej statystyk
Niedziela, 21 września 2014

Puchar Tarnowa

Dziś nic specjalnego, z rana w deszczu wybrałem się na Puchar Tarnowa wziąłem Dawidowi kurkę i bluzę i ruszyłem na Marcinkę. Deszczem mocno dawało z nieba, dziś jubileuszowa edycja bo już 100 Pucharu Tarnowa, więc każdy mile widziany mimo niesprzyjającej pogody. Na miejscu byłem przed 10 miałem ochotę zapuścić się w las ale zrezygnowałem gdy na skraju zobaczyłem warunki tam panujące. Zaczekałem na Dawid i przekazałem mu przesyłkę oglądając już startujące dziewczyny i juniorów. Później zabrałem Dawidowi rower i przy zakręcie przyglądałem się Masterom, gdy wrócił Dawid zabrałem z auta bukłak z wodą 5 litrów Borygo i czekałem na Dawida i Olka na kostce. Po drodze nagrałem krótki filmik do oglądnięcia w wolnej chwili. Dziś odbywały się różne zabiegi polewanie napędów w biegu oraz przy zatrzymanym trybie wody szło jakbyśmy byli na pustyni, napędy strzelały piszczały aż żal było na nie patrzeć. Gdy zabrakło mi wody udałem się na myjkę tam taka kolejka że zanim się dopcham to żużel w Mościcach się skończy, pojechałem na Marcinkę i pobrałem wodę z cmentarza i wróciłem na trasę. Później szybki powrót do domu ogarnięcie się i na żużel, który jak byliśmy pod bramą odwołali. Dzień pełen atrakcji, ale tym co walczyli na trasie należą się słowa uznania, nie jeden osobnik był zmuszony pchać rower sporą część trasy, do tego miękkie lądowania w błocie i nie tylko. Zapchane opony, zapchane napędy koła które ledwo się kręcą ciężkie rowery nie jednemu poszły nerwy na tej walce. WIELKIE GRATULACJE I UKŁONY DLA WSZYSTKICH ŚMIAŁKÓW którzy zmierzyli się z niecodzienną trasą  w Tarnowie. Zapraszamy na kolejne edycje za rok.

https://www.youtube.com/watch?v=uXzUv0Ghibw

http://app.endomondo.com/workouts/412231154/412152...
  • DST 10.53km
  • Czas 00:30
  • VAVG 21.06km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 517kcal
  • Podjazdy 150m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 września 2014 | Uczestnicy

Trening na Marcince

Rano wizyta w Krakowie, powrót koło godziny 11 i pomyślałem że do domu wrócę pieszo, tak też zrobiłem z dworca przez Aleje na Marcinkę pod kościół i z górki do domu. Myślałem żeby po południu pojechać na wspólną jazdę z kolarzami z Brzeska na szosę, jednak musiałem coś zrobić koło domu w rezultacie nie wyrobiłem się i na wieczór szykowałem krótką przejażdżkę. Dawid przekazał mi informację od Olka że jadą po 17 na Marcinkę więc też się dołączyłem, w kilku miejscach trochę ślisko ale w ogólnym rozrachunku bardzo przejrzysta trasa i przejezdna na całym odcinku. Podczas pierwszego podjazdu spotykamy znajome twarze głęboko w zaroślach, bardzo tajemnicze osoby nie chciały nam zdradzić powodów swojej wizyty w zaroślach mimo wielu zapytań. Po chwili rozmowy każdy rozjechał się w swoim kierunku, ja wypruwać ostatnie poty na trasie goniąc Dawida i Olka a Krysia, Iza oraz Tomek przeczesywać krzaczory. Na podjazdach zostawałem, na zjazdach zostawałem ale na postojach trzymałem się równo z nimi :) Coraz bardziej przekonuję się do XC, zawsze twierdziłem że nie mam sensu startować bo nie wytrzymam 5 kółek w tak intensywnym tempie. Prawda jest taka że muszę tylko 2 przejechać bo później to już będzie dubel :D Trening oceniam na duży plus, poćwiczyłem trochę techniki zjazdu i podjazdu, nie obyło się bez szeregu błędów ale i tak było dobrze :d Nie zaliczyłem gleby w żadnym miejscu :d jak to ostatnio często bywało.

http://app.endomondo.com/workouts/411207963/412152...
  • DST 14.36km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 13.05km/h
  • VMAX 54.90km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1208kcal
  • Podjazdy 603m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 września 2014

Po bilety

Dziś znowu bez przekonania do miasta w celu zakupu biletów na niedzielny żużel. Po drodze wizyta w bankomacie oraz w FotoCzajka po kilku minutach udałem się na stadion, gdzie szybko załatwiłem bileciki i udałem się w dalszą podróż odwiedzić Dawida jak pracuje w Radlnej. Niestety był za daleko i mnie nie słyszeli więc wróciłem do domu.




http://app.endomondo.com/workouts/410533354/4121522
  • DST 31.13km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:21
  • VAVG 23.06km/h
  • VMAX 54.90km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 1483kcal
  • Podjazdy 339m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 września 2014 | Uczestnicy

Wtorek MTB




Skład : Mirek, Leszek, Marcin, Olek, Krzysiek

Kolejny Wtorek MTB przed nami w planach jak zwykle Brzanka, z takim wyjątkiem że na prośbę Olka udamy się na nią od zachodu przez Nosalową. Peleton jak się okazało dojechał w 5 osobowej obsadzie, a zaczynał tylko w skromnym 3 osobowym gronie, koło gazów przy zjeździe z obwodnicy dołączył Marcin zaczęliśmy wspinaczkę szuterkiem na Marcinkę, podjazd przebiegał w umiarkowanym tempie ponieważ młodzież :d nie chciała zostawić samego Mirka daleko z tyłu :D Po to jest wycieczka żeby jechać razem a tylko czasami się pościgać :d Tak więc docieramy pod kościółek lecz Leszka nadal nie ma mimo że miał już tam na nas czekać, chwila postoju i wyskakuje z za zakrętu od północy. Dopytuje Mirka o przebiegu naszej jazdy, bo był chętny poprowadzić nas do Lubaszowej terenowymi ścieżkami. Nikt nie miał nic przeciwko tak więc Mirek wysunął się na przód peletonu i dyktował kierunek jazdy.


Początek trasy przebiegał po asfaltowych ścieżkach do Łękawki skąd leśną drogą udaliśmy się na wzniesienie w kierunku na Trzemesną, w lesie jednak po dojeździe do skrzyżowania odbiliśmy ostro w lewo na Piotrkowice tam też się przebiliśmy na Słoną Górę gdy wpadliśmy do lasu pokręciliśmy się wzdłuż asfaltu docierając do zjazdu Mirka prowadzącego do Kłokowej, następnie wzdłuż rzeki pod boisko w Pleśnej zawadzając o jeden podjeździk terenowy i chaszcze których Leszek nie zdążył wyciąć. Pod szkołą skręcamy na żółty szlak Olek zgłasza problem z przerzutką tak więc zostaję z nim a reszta walczy ze wzniesieniem, defektu naprawić w stu procentach się nie udało, lecz ruszyliśmy dalej, na wierzchołku towarzysze już czekają i obmyślają dalszą trasę, wyszło na to że poprowadziłem ich zjazdem pod przestanek na Rychwałdzie. A później w górę asfaltem pod szlaban i znowu do lasu, zjeździk w lesie i docieramy do przepraw przez 2 strumyki przez które Dawid już kiedyś próbował przejechać dziś jednak wszyscy przeprowadzają. Tym oto sposobem dotarliśmy do czarnego szlaku którym kierujemy się pod cmentarz w Łowczowie.

Przebieg Trasy :
http://app.endomondo.com/workouts/409458926/412152...

Jazda przebiegała błogo i bezproblemowo, zdumiewała nas łatwość z jaką Mirek pokonywał kolejne przeszkody z którymi jeszcze tak nie dawno miał problemy widać proges. Po dojeździe do asfaltu kierujemy się drogą do Buchcic szukając po drodze wbicia na czarny szlak, okazało się że przejechaliśmy go o około 200 metrów wracamy i jedziemy w teren, początkowo zjazd polną drogą zaraz ostry 10 metrowy podjazd po trawie i teren się wypłaszcza jednak na niedługo ponieważ po chwili znowu jest pod górę tym razem już droga wygląda na bardziej ubitą. Tym oto sposobem dotarliśmy na parking pod kościołem w Mesznej Opackiej, teraz dłuższy fragment asfaltowej drogi, pod granicę miasteczka Tuchów i odbicie dwa razy na prawo aby jak najszybciej dotrzeć do Lubaszowej, pod dojeździe do DK977 przejeżdżamy ze 300 metrów i wbijamy na most w Lubaszowej, przejeżdżamy koło szkoły i wpadamy na trasę Pucharu Polski XC który odbył się właśnie w tej miejscowości w lecie. Przed nami wymagający podjazd który się ciągnie i ciągnie, Mirek z Leszkiem zostali z tyłu a my wpadliśmy do lasu, w wąwozach chłopaki zostawili mnie i odjechali tak że miałem z nimi tylko kontakt wzrokowy. Wjechaliśmy w wąwóz którym biegła trasa Pucharu wraz z ostatnim zjazdem którego nikt nie spróbował zjechać, podczas gdy podziwialiśmy rynienki Mirek kręcił z brzegu na brzeg ćwicząc zjazdy. Gdy nam się znudziło ruszyliśmy dalej podjazdem w górę. Po dojeździe do rozjazdu orientujemy się że nie ma Leszka a Mirek już jest  :D coś nie tak :D Zdecydowałem się wrócić w poszukiwania zguby, gdy go znalazłem jechał zgodnie ze szlakiem tyle że wolno i wcinając kanapkę poinformował mnie że śledził nas po śladach :D .



Teraz czekała nas już tylko dojazdówka do głównego zjazdu przyszykowanego na ten dzień, dojazd sprawnie pojawiamy się na skraju skarpy. Mirek sprowadza rower ja również natomiast chłopaki zostawiają rowery przyglądając się zjazdowi, Leszek mówi że jest to do zjechania wyrwał nawet kilka gałązek żeby ułatwić przejazd i sprowadził rower na dół, za nim Olek i Marcin powoli przejechali pierwszy fragment i udali się w dół doliny, ja natomiast sprowadzałem pierwsze 10 metrów na których się przełamać nie mogłem, później na końcu jadę za nimi, dojeżdżamy do głównego fragmentu który widać na filmie.

https://www.youtube.com/watch?v=nmzhLDZafjM&featur...

Ja zjechałem pierwszy boczną skarpą po liściach udając się na sam dół bezpiecznie i jako pierwszy za mną dociera tam Mirek sprowadzając rower, pozostała część ekipy ogląda zjazd obierając optymalne ścieżki zjazdu. Ja usadawiam się na jednym ze zboczy i włączam kamerę aby nagrać ich poczynania. Zjazdów opowiadać nie muszę ponieważ film przekazuje całą prawdę kto jak jechał.



Gdy już wszyscy znaleźli się u podnóża górki przejeżdżając przez posesję gospodarza udaliśmy się na podjazd żółtym szlakiem na Brzankę początkowo pchamy, później próbujemy jechać i znowu pchamy, układ sił w peletonie ulega zmianom Leszek coś po kryjomu pożarł bo nagle zaczął inaczej jechać, zostawiając mnie i Mirka z tyłu, jednak nawet najlepsze specyfiki nie działają wiecznie i po kilku nastu minutach wszystko wróciło do porządku, kolejne podjazdy myśleliśmy że się nie skończą, wspinamy się i wspinamy, Olka i Marcina powoli już nie widać, trochę przyspieszyłem tempa i urwałem się Leszkowi i Mirkowi podjeżdżając na szczyt Brzanki słychać było u podnóża zgrzyt jego hamulców wiedziałem że są już niedaleko, szybkie zdjęcie i jadę w dół, gdy dojechałem do Bacówki oni co dopiero zsiadali z rowerów i śmiali się że znowu zostałem z tyłu :D . Pod Bacówką jak zwykle uzupełnienie zapasów pamiątkowe zdjęcia i obmyślanie drogi powrotnej. Wybór padł na zjazd zgodnie z trasą Maratonu Tarnowskiego tamtędy też się udaliśmy, pod drodze na kamieniach gubię bidon o czym zorientowałem się dopiero na postoju, na szczęście jak się okazało zgubiłem go 100 metrów wyżej :D Jedziemy dalej zjeżdżamy do Burzyna i wspinamy się w górę w kierunku Lasu Tuchowskiego. Tam skręcamy pod jeziorka i później szuterkiem do góry na parking, przejazd przez dwa szlabany i zjeżdżamy w dół, tam w lesie niepokojące roboty jakby mieli drogę tam robić :( Dojeżdżamy na dół i kierujemy się na zachód asfaltem do Zabłędzy i tam wjeżdżamy pod górę koło ośrodka do lasu aby dostać się do Łękawki tam już naśladując trasę z rana jedziemy tymi samymi śladami, w lesie Marcin odbija na Słoną Górę a my udajemy się na Zawadę, na granicach spotykamy Kolarza Amatora zwanego Dawidem, w pełnym stroju wyjechał nam naprzeciw i odprowadził pod kościół w Zawadzie. Tam chwilę wymienialiśmy swoje zdania i ja z Dawidem wróciliśmy do domu a kolarze z ekipy pojechali na Marcinkę, jak mnie doszły słuchy każdy jechał inną ścieżką bo zjazdy były za ciężkie dla tych najbardziej doświadczonych.



Dzięki za wspólną jazdę , oby na tych wycieczka było coraz więcej ludzi i coraz dłuższe trasy.
Dzięki za towarzystwo. Do następnego razu.
Pozdrawiam
  • DST 82.31km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 15.93km/h
  • VMAX 58.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 5629kcal
  • Podjazdy 1936m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 września 2014

Delikatna Szosa do BikeBrothers

Po niedzielnej tułaczce w Beskid Wyspowy, w poniedziałek skusiłem się na delikatną przejażdżkę do sklepu BikeBrothers po dętkę do szosy. Po kilkunasto minutowych rozmowa zdecydowałem się na powrót do domu.

http://app.endomondo.com/workouts/408768185/4121522
  • DST 15.49km
  • Czas 00:35
  • VAVG 26.55km/h
  • VMAX 56.70km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Kalorie 835kcal
  • Podjazdy 146m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 14 września 2014 | Uczestnicy

Atak na Laskową


Skład : Leszek, Olek, Dawid, Krzysiek

Po tym jak kolarze z Brzeska odkryli prawie 30% podjazd w okolicy Laskowej, nabrała nas ogromna ochota zmierzenie się z tym podjazdem. Powstał pomysł wybrania się na wycieczkę w tamte rejony tylko po to by zobaczyć ten podjazd i spróbować swoich sił, trzeba było jednak odpowiednio dobrać termin wolny od wyścigów i maratonów padło na 14 września. Start zaplanowaliśmy na godzinę 12:30 aby Dawid po pracy mógł się ogarnąć i pojechać z nami.

Ślad trasy
http://app.endomondo.com/workouts/408516716/412152...

                                                                                Podjazd który robi wrażenie
                                (gdy przybliżymy zdjęcie, można dostrzec sylwetki Olka, Dawida i Leszka walczących z podjazdem)

Niestety nastąpiło drobne spóźnienie gdyż wyjechaliśmy koło 12:40 i pojechaliśmy na spotkanie z Olkiem w Tarnowcu, po przywitaniu okazało się że Olek ma za bardzo dociśnięte pedały i pasuje wrócić do domu po klucze aby poluzować pedały, czyli taka wspinaczka na Marcinkę dla rozgrzewki, jak zwykle oglądam plecy towarzyszy, NORMA, podjeżdżamy naprawiamy i ruszamy, w miedzy czasie czytam SMS od Leszka, informuje mnie że jedzie z nami i że będzie czekał lub my mamy na niego w Janowicach. Fajnie się składa peleton 4 osobowy dotrze do celu, podobno parzyście jest bardziej sympatycznie. Olek tego dnia na nowym rowerze był jak szatan szybki na płaskim i nieuchwytny na podjazdach, dobrze że przystopował bo by nas zajechał dziś. Droga przebiegała płynnie i bez przygód, robiliśmy kilka zmian aby do podjazdu podjechać w jak najlepszym stanie, po drodze przeszkadzał często wiatr który często zmieniał kierunek. Leszek na ten wyjazd zmontował profesjonalny statyw na GoPro i lampkę. Gdy przejeżdżaliśmy przez centrum Laskowej dostrzegliśmy na wprost strome zbocze z domami i drogą asfaltową z daleka już robiło wrażenie a to co nas czekało u ponurza było jeszcze lepsze.

Filmik Leszka z podjazdu
https://www.youtube.com/watch?v=yCCBdQwveqo



                                                                    Piękny widok na Laskową z połowy podjazdu

Przed nami 900 metrowy podjazd ze średnim nachyleniem 19% a w najstromszym miejscu pomiary pokazały 28,2%, podobno jeden z najbardziej wymagających podjazdów asfaltowych w Polsce. Na przestanku autobusowym zrobiliśmy postój regeneracyjny, uzupełnienie płynów zjedzenie posiłku aby nabrać sił i jazda na górę, początkowo stromy fragment w zacienionym miejscu pod drzewami bardzo wilgotny i śliski koło zaliczało kilka poślizgów ale każdy jedzie w miarę możliwości Olek woła że tylko 19 % szału nie ma, jedziemy dalej nagle wyłania się zakręt ze stromszym nachyleniem, ja aż zatrzymuję się aby nabrać oddech. Ruszam dalej naglę kolejny postój na drogę wybiegły psy i zatrzymaliśmy się, sił coraz mniej a znowu trzeba ruszać z miejsca jedziemy dalej. Oj niedobrze czuję jak siły mnie opuszczają w stójce niewygodnie na siodełku ciężko przepychać, niebotyczna walka z własnymi słabościami i okropnym podjazdem, chłopaki coraz bardziej z przodu, Leszek tuż tuż za mną, nagle zrezygnowałem zatrzymałem się i podprowadziłem z 20 metrów na wyjazd do domu. Odpocząłem i próbuję dalej, idzie ciężko ale powoli do przodu, trzeba zaczął wężykować wspinamy się i wspinamy a końca nie widać. Nagle kapituluję zatrzymuję się i robię zdjęcia okolicznym górkom. Przede mną jak wnioskowałem zaczyna się najgorszy odcinek przez który pchałem rower, gdy zauważyłem że nachylenie spada wsiadłem na rower i coś mnie zaskoczyło nie mam tylnego hamulca coś jest nie tak :D Okładzina wypadła rozglądam się i leży 2 metry poniżej gdy już udało mi się usprawnić hamulce ruszyłem powolnym tempem na górę po kilkunastu metrach teren się wypłaszczył i zobaczyłem towarzyszy broni.


                                                                           Leszek szuka okularów nad Rożnowem

Zniesmaczony Olek bo Garmin pokazał mu tylko 28% a miało być 30%, Dawid cieszy się bo młynek dał rade :d A Leszek rozważa na temat tego podjazdu. Gdy już ochłonęliśmy wróciliśmy tą samą drogą w dół, każdy z nas zagotował swoje hamulce, Dawid tarcze a my obręcze. Po delikatnym zjeździe udaliśmy się z powrotem do Łososiny po drodze zahaczając o sklep w celu uzupełnienia zapasów. Wtedy właśnie podczas postoju dotarły do nas odgłosy przypominające grzmoty burzy, po dojechaniu do Łososiny okazało się że faktycznie północ pogrążona jest w ciemnych chmurach, więc co robimy? Jedziemy na południe do Sącza :D W Wielogłowach odbijamy na Knurów jednak po drodze gubimy Leszka który nie wytrzymał tempa, Dawid mówił że chyba jedzie więc ruszyliśmy dalej na podjazd, obracam się a gość pojechał na Sącz pędzę za nim gdy go dogoniłem zorientowałem się że to gość na Góralu którego wyprzedzaliśmy, Dawid dzwoni że Leszek jest z nimi :D takim oto sposobem nadrobiłem około 2 kilometrów drogi. Kolejne podjazdy pokonujemy już z dziecinną łatwością, wydają się takie delikatne i mało wymagające, gdy zbliżamy się do Gródka asfalt jest coraz bardziej mokry świadczyć to może tylko jedno deszcz już tam był i przeszedł w nieznanym kierunku. Po drodze przebijamy się przez zamknięty odcinek remontowanej drogi. Gdy dojechaliśmy do Zakliczyna zrobiło się już trochę ciemno więc światełka się przydadzą, trochę się spieszymy bo Olek chciał jeszcze do kościoła na 21 zdążyć a już 19:30 minęła. Szybko na Janowice tam Leszek odbija na płaski dojazd do Błonia a my na szczyt Lubinki, trochę zostałem z tyłu ale mnie to nie dziwi, szybki zjazd do Rzuchowej, przemknęliśmy przez Tarnowie i do Tarnowa odwieźć Olka bo nie miał żadnej lampki a czas to pieniądz w takich warunkach. Dawid już na oparach dociągnął pod jego dom, pora wracać. Jeszcze PIT stop na dworcu PKP i jedziemy do domu przez Marcinkę.
Dzięki za wspólną jazdę i doborowe towarzystwo.
Do następnej jazdy.
POZDROWER

  • DST 172.80km
  • Czas 06:39
  • VAVG 25.98km/h
  • VMAX 64.80km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 9018kcal
  • Podjazdy 2047m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 września 2014

Sobotni Trening MTB

Sobotni wyjazd stał pod dużym znakiem zapytania, po sobotnim wyścigu nadal nie uporałem się z przednim kołem, ostatecznie pożyczyłem od Pawła przednie koło i mogłem udać się na Sobotę MTB. W planach objazd trasy Pucharu Tarnowa XC. Start o godzinie 16:00, krótko przed 16 wyjeżdżamy z Dawidem na miejsce spotkania, na starcie stoi już spora grupka ludzi, jeszcze dojeżdżają super, takiej ekipy dawno nie było.

Skład : Mirek Bieniasz, Tomek (Żyrafa), Staszek (Obcy), Dawid (Labudu), Jam, Olek, Mirek (Kolos), Leszek, Łukasz, Jurek.

Cały ten skład przewinął się przez trasę naszego przejazdu. Na starcie przejazdu nie było tylko Mirka Bieniasza, wspólnie za Olkiem ruszyliśmy trasą XC, chłopaki narzucili dostatecznie wysokie tempo aby porwać grupę, na kostce odłączył się od nas Jurek, który pojechał swoimi ścieżkami na Marcinkę. Reszta ruszyła w las, kręcąc po ścieżkach napotkaliśmy trenującego Mirka Bieniasza, który dołączył się do naszego treningu, jeśli mogę to tak nazwać, gdyż jak ruszyliśmy to tylko Olek i Dawid dawali radę nadążać za nim po ścieżkach. Reszta ekipy swoim tempem pokonywała kolejne metry trasy. W treningu trochę przeszkodziły opady deszczu które przeczekaliśmy w lesie pod drzewami, po czym wróciliśmy dalej kontynuować przejazd, po drodze udało nam się sformować mały peleton, w pewnych odstępach dotarliśmy pod Basen, gdzie już czekały przecinaki dzisiejszych tras. Efektywnym zjazdem popisał się Kolos padając do naszych stóp. Po rozmowach wróciliśmy na kolejną pętlę do lasu wyjeżdżając i zjeżdżając trasą DH w lesie. Po przygodach każdy wrócił do swojego domu. W lesie było trochę pod koło, w kilku miejscach mieliśmy problem z podjechaniem, ale najogólniej były ekstra warunki do jazdy.








  • DST 12.78km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:12
  • VAVG 10.65km/h
  • VMAX 49.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1307kcal
  • Podjazdy 647m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 września 2014

Podjazdy pod Rychwałd

Piątkowy wieczór spędziłem w drodze na Rychwałd, wsiadłem na szosę i wahałem się gdzie dziś się udać, wybór padł na Rychwałd od Pleśnej. Początkowo myślałem że zrobię jeden podjazd później przez Ryglice udam się do domu, jednak ostatecznie dwa razy podjechałem na Rychwałd i wróciłem do domu. Po drodze spotkałem kilku kolarzy na treningu, nawet Dawida pędzącego na Rychwałd. Niestety chwilę później na zakręcie w Radlnej prawie zaliczyłem szlifa, okazało się że tracę powietrze na tylnej osi, udało się jeszcze podjechać podjazd na Nowodworze i byłem zmuszony dopompować koło. Tak na pół gwizdka dojechałem do Tarnowca gdzie uzupełniłem braki i wróciłem do domu. Następnego dnia znalazłem w kole kawałek szkła.
  • DST 39.42km
  • Czas 01:25
  • VAVG 27.83km/h
  • VMAX 69.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2151kcal
  • Podjazdy 568m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 września 2014

Po przerwie


Po zawodach w Brzesku musiałem mieć dłuższą przerwę, częściowo spowodowaną wywrotką a częściowo nauką na egzamin. Dziś już jestem po więc zabrałem się z Dawidem i Olkiem bo akurat wieczorem jechali na delikatną krótką trasę, rozprostować kości.






http://app.endomondo.com/workouts/406877420/412152...
  • DST 25.67km
  • Czas 00:58
  • VAVG 26.56km/h
  • VMAX 54.90km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 1384kcal
  • Podjazdy 467m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 września 2014

Małopolskie Sprinty Rowerowe Brzesko 2014


W środę w głowie zrodził mi się pomysł wystartowania w Małopolskich Sprintach Rowerowych organizowanych w Brzesku w najbliższą sobotę. Uznałem że będzie to świetny sprawdzian przed główną imprezą, czyli ostatnią eliminacją w Tarnowie. Nastawiłem się na ten wyjazd i w piątek przeczyściłem rower, pościągałem różne uchwyty z których inni mają ubaw i w sobotę o 8 rano wyruszyłem do Brzeska Specem. Pogoda mi się bardzo nie podobało chłodno i gęsta mgła widać ledwo na 200-300 metrów w takich warunkach pędzę starą A4 na Kraków, jadę oczywiście tempem wysokim ale nie zbyt aby się nie zajechać przed startem. Po godzinie drogi znalazłem się na Rynku w Brzesku i przeżyłem małe osłupienie nic tam nie ma, w głowie rodzi się pytanie, czy pomyliłem terminy lub miejsca? Dzwonię do domu, aby mi sprawdzili dokładne miejsce i czas zawodów.

                                                                 Trening przed zawodami, jadę śladami Karola

 Po chwili dowiaduję się że zawody zostały przeniesione na plac Kazimierza, ja w między czasie błądziłem po Brzesku z nadzieją że natrafię na tą imprezę przez przypadek. Dostałem namiary na miejsce eventu więc już żywszym tempem ruszyłem w tym kierunku. Jest po chwili wyłonił mi się plac i rozłożona już trybuna oraz podium, trasa jest już prawie cała wyznaczona więc wszystko w jak najlepszym porządku. Szukam biura zawodów i udaję się zapisać na listę. Dostałem pakiet startowy oraz numerem, wszystko jest więc pozostaje czekać na start.

                                                                   Pamiątkowe zdjęcie przed zawodami

Trasa dojazdu
http://app.endomondo.com/workouts/403820262/412152...

                                                                                 Za kratami na boisku

W ramach wyjaśnienia, Sprinty Rowerowe odbywają się na trasie do 1 kilometra długości, po Rynku lub Placach w miastach. Na początku rywalizacji losowana jest kolejność startu w próbie czasowe (jazda indywidualna na czas), każdy zawodnik ma dwie próby do wykonania, liczy się lepszy rezultat na ich podstawie tworzy się wirtualną tabele według której zawodnicy zostają rozstawieni do fazy pucharowej w której startuje się w składach 3 lub 4 osobowych (zależy od liczby uczestników). Tym razem było 9 chłopaków i 1 dziewczyna (automatycznie zwyciężczyni) ale Karolina z AGH MTB Team pokazała hart ducha i chciała stanąć do rywalizacji z chłopakami i wielu pokazała plecy na mecie. Tak więc mamy 10 uczestników, ustalono że najlepsza szóstka z eliminacji zostaje rozstawiona w półfinałach a o dwie pozostałe  lokaty rozegrany zostanie wyścig barażowy.

                                                                                         Puszysta Brama

Trasa według stałych bywalców tego turnieju walczących o klasyfikacje generalną była dłuższa niż zwykle a co za tym idzie bardziej męcząca. W najkrótszym zarysie start, prosta zakręt za którym ostry nawrót szybki łuk w prawo i znowu prosta tak z 30 metrów, zakręt w prawo 90 stopni i wjazd na sekwencję szybkich wąskich krótkich zakrętów które prowadza do mety, jednak dopiero przy drugim przejeździe, natomiast przy pierwszym przejeździe jest to wyjazd na prostą pędzącą do parku, zeskok z chodnika na kamienie kałuża i jesteśmy w parku na chodniku, skręt w lewo i sprint pod bibliotekę publiczną , nawrót , prosta 20 metrów skręt po trawie i kolejny chodnik, nawrotka po trawie za dwoma drzewami po czym następował przejazd przez bramę zbudowaną z krzewów,

                                                                                            Łuk pod drzewem

łuk w lewo i nawrót na boisko, trzeba było uważać na korbę aby nie zawadzić, powrót na chodnik i trawiaste serpentyny wokół drzew zakończone chodnikiem wracamy na plac Kazimierza, drobny podjazd wąskie zakręty lewo prawo i wypinamy się na schodki ( chyba z 8 stopni, na scenie wsiadamy i zjeżdżamy po schodach w dół, niektórzy sprowadzali, ale wydawało mi się że tam tracili po zjeździe dojeżdżało się do miejsca startu skąd tą samą trasą co na starcie docierało się do mety.

                                                                              Narada przed zawodami

Po przyjeździe dostrzegł mnie Patryk, więc chwilę pogadaliśmy dostałem pakiet startowy i nie bardzo miałem go gdzie schować, bo byłem przecież rowerem, on zaproponował że da pod opiekę bratu, który w straży zabezpieczał zawody. Od razu w oczy rzucają się znajome twarze, Marcin Biali kończy oznaczanie trasy, dostrzegam Pana Leszka który jest spikerem zawodów zarówno Sprintów jak i Pucharu Tarnowa. Tak wyruszam na zapoznanie się z trasą, pytam Marcina którędy zaczynać i wspólnie z Michałem Trojanowskim z Sokół Tarnów jedziemy spokojnie zobaczyć trasę wyścigu. Ja osobiście lubię sprintować ale na prostej asfaltowej drodze, a tutaj dochodzą elementy technicznego wchodzenia i wychodzenia z zakrętów z jak największym współczynnikiem przyspieszenia, chciałem spróbować jak mi pójdzie w tego typu rozgrywkach. Niektórzy pytają mnie dlaczego nie jeżdżę w Pucharze Tarnowa, a ja się pytam po co mi to, skoro z moją wytrzymałością mogę przejechać bardzo długi dystans ale po łagodnym terenie, ale krótki dystans po górkach to nie jest moja kraina, lux torpedy z Bieniasz Bike zapewne zdublowały by mnie już na 3-4 kółku. A tutaj to co innego, dystans 1 kilometra, na prostym OK ale tutaj przekonałem się że ogromnie dużo energii idzie w sam moment rozpędzenia roweru. 


                                                                       Pierwszy zakręt na trasie

Po pokonaniu 1 próbnego okrążenia zacząłem się zastanawiać jak pokonać schody na trasie, pod górę trzeba wybiec, ale jak znajdę się na szczycie? Zbiec i wsiadać? Czy też zjechać, spróbowałem zjechać i tego już się trzymałem do końca dnia. Chwilkę odpocząłem i znowu kilka kółek rozgrzewkowych, po chwili pojawia się zespół AGH MTB Team tak więc faworyci są więc możemy jechać :D Chwila chwila oni też muszą się rozgrzać, tak więc kręcimy się po okolicy, rozmawiamy i trenujemy, przyjeżdża Marcin na szosie z Tarnowa, aby nas dopingować. W pewnym momencie Marcin Bialik pożycza mój rower i udaje się na przejazd trasy, chyba mu siodełko nie pasowało, za nisko ? Ostatecznie chyba było znośnie bo przejechał całą trasę. Powoli organizatorzy zapraszają pod biuro zawodów, zbliża się godzina 11:00 więc pora zaczynać i wybrać formę rozgrywania dzisiejszych zawodów. Jest nas 9 chłopaków i jedna dziewczyna oraz kilka naście dzieci. Karolina z AGH wygrywa już w kategorii kobiet, ale mimo to chce się ścigać z chłopakami na trasie. Organizatorzy proponują rozegrać 2 rundy jazdy indywidualnej na czas, wyłoniona w tym najlepsza szóstka zostanie rozstawiona w półfinałach, a z pozostałych 4 osób, zostanie rozegrany bieg barażowy o 2 pozostałe miejsca w półfinałach.

                                                                              Dohamowanie do 4 zakrętu

Losowanie kolejności przejazdów wykonali organizatorzy, mnie przypadł start jako 5 zawodnikowi, za mną Michał Trojanowski, a koledzy Michał i Karol wykonają swoje przejazdy jako ostatni, przynajmniej takie były założenia. Gdyż 1 uczestnik gdy dojechał  do łącznika Park - Plac, na trasie pojawili się przechodni uniemożliwiając mu dalszą rywalizację w tym biegu, powtarzał on swoją próbę na końcu. Przygotowuję się do startu, odkładam bidon na półkę, myślę co by tu zrobić, słyszę czasy przejazdów 2 minuty 31 ( 32 37) powyżej 30 sekund, dobra start. Start odbywa się z pozycji zatrzymanej, sędzia zawodów ( Marcin Bialik) trzyma za siodełko i koło umożliwiając zawodnikowi wpięcie się w pedały i złapanie równowagi, po upewnieniu się co do gotowości zawodnika, daje znać do sędziego odliczającego czas, Odliczanie 3 , 2 , 1 , START !!!

                                                                           Skupienie na nawrocie

Ruszam trochę niepewnie ale szybko wstaję z siodełka przede mną 60 metrowa prosta trzeba się rozpędzić, widocznie jechałem szybciej niż na treningu bo mam problem żeby wyrobić się w pierwszy zakręt, ostre hamowanie i ledwo uniknąłem spotkania z żółtymi barierkami, niestety cenne sekundy uciekły, na szczęście zaraz jest nawrót więc i tak większość hamuje, łuk w prawo i wyjście na prostą na granicy, ale skutecznie długi łuk w prawo i płynnie pokonane szybkie sekwencje zakrętów, wyjście na prostą przy barierkach skaczę z chodnika przez kałużę na kamienie i jestem w parku,

                                                                                  Dojazd do bramy

jeszcze sprint po chodniku i chwila na odpoczynek nawrót i znowu trzeba przyspieszyć, czuję zmęczenie, trzeba uspokoić oddech, odcinek w parku przejeżdżam spokojnie, odzyskałem siły 2 serpentyny wokół drzew i wracam na plac Kazimierza i tam duży błąd nie wypiąłem się dostatecznie wcześnie przed schodami i tracę kolejne sekundy, zjazd na szczęście bez przeszkód i wracam na prostą startową tym razem wyrobiłem się w zakręt po nawrocie też lepiej już wchodzę w ten prawy zakręt, sekwencję zakrętów pokonuję wąsko i płynnie wpadam na metę, po chwili dowiaduję się że mam drugi czas 2:31:46. Swoje robiłem czas na pozostałych, Michał Trojanowski wykręcił nieznacznie słabszy czas 2:31:94, kolejni zawodnicy słabsze, dopiero dwójka faworytów z AGH pokonali trasę szybciej o ponad 9.5 sekundy od rywali, a między nimi była niesamowita różnica 9 setnych sekundy.

                                                                                    Schody na trasie

                                                                      Przygotowanie do zjazdu ze schodów (Udziec Mamuta)

Po pierwszej serii jestem na 4 pozycji, zastanawiam się czy w ogóle wyjeżdżać na drugą próbę, ostatecznie decyduje się spróbować lepiej wejść w 1 zakręt i później już jechać tak jak wcześniej, tak też zrobiłem z pewnością nabrałem pewności co do startu, że ktoś mnie trzyma i równowaga jest podstawą, podczas odliczania stanąłem na pedały i gdy usłyszałem START koło zakręciło mi w miejscu ruszyłem na piski w oponach, 1 zakręt dobrze lecz na dohamowaniu do drugiego odrobinę mnie zniosło, kiwam głową i jadę dalej, serpentynki tym razem po prostej ominąłem kałużę wpadam do lasu, czuje opadające siły ale technicznie fajnie mi się jedzie, czas nieważny będzie to trening przed fazą pucharową, wracam na plac i myślę o tym co mi Michał mówił na temat tych schodów skupiony chcę zrobić tak jak on mi doradzał, a czego wcześniej próbowałem i mi nie wychodziło, jest udało się sprawnie podbiegłem na schody i płynnie się wypiąłem, jednak z powrotem na rower były problemy o ile siedziałem w siodle nie mogłem się wpiąć a gdy już się udało łańcuch dziwnie skakał, ruszyłem na prostą nawrót wchodzę w prawy zakręt koło reklamy nagle czuje szarpnięcie o kur.....

                                                                                          Powalony na ziemię


                                                                                         Wyklepie się?

zawadziłem o reklamę i już lecę na kostkę, leżę koło roweru myślę po co, dlaczego, przecież półfinał raczej pewny jechałem dla treningu. Biegnie lekarz, spiker, sędzia, fotograf, chciałem jechać jeszcze do mety ale jak zobaczyłem stan roweru to stwierdziłem po zawodach. Trzeba się wycofać.

                                                                          Koło przywiezione do domu

Biorę rower i idę do biura zawodów gdzie opatrzeć ma mnie lekarz. Stan mojego roweru wzbudza zainteresowanie mediów natomiast lekarz interesuje się moim samopoczuciem. Ogólnie obtarty prawy łokieć na który zakłada mi opatrunek, lewe kolano też straciło trochę skóry, lekkie zadrapania na stroju i to by było na tyle. Szczypie, świędzi, Pan Leszek chce mi zorganizować rower, abym mógł dalej wystartować, ale czy mnie się jeszcze chce? Na cudzym rowerze nie będę miał takiego czucia (Wojtek Kołodziej z Brzeska oferuje mi swój rower za co mu serdecznie Dziękuję) , inna geometria to wszystko zmienia. Postanawiam się wycofać z zawodów, zadzwonię po Dawida może przyjedzie mnie odebrać z Brzeska. Dawid przyjeżdża i wspólnie oglądamy wyścigi dzieci, bieg barażowy, półfinały i finały. Bardzo ciekawie układała się walka w biegu barażowym po świetnym starcie prowadził Wojtek Kołodziej niestety podczas wyjazdu z parku złapał kapcia i przegrał z rywalami, brawa dla niego za hart ducha mimo defektu kontynuował jazdę i dojechał do mety na samej obręczy. A sensacyjnie Karolina awansowała do półfinału.


                                                                                       Półfinał

Wystarczy popatrzeć na załączonym obrazu jaką przewagę wypracował sobie Karol na pierwszych pięciu metrach wyścigu, od startu do mety prowadził niezagrożenie, Karolinie udało się wywalczyć 3 miejsce, gdyż rywal miał problem z rowerem. W drugim półfinale pewnie wygrał Michał i zespół AGH będzie miedzy sobą rywalizować o zwycięstwo w dzisiejszych zawodach, bo nikt nie był w stanie im dorównać tego dnia. Potrzeba chwili wytchnienia dla sprinterów, dlatego na trasę wyruszają dzieci do rywalizacji na krótszej trasie.
W końcu wielki Finał, na starcie najlepsi zawodnicy dnia, wybierają pola startowe, wpinają się w bloki i oczekują na odliczanie. I ruszyli ze startu AGH jak torpedy wyskoczyli  bloków startowych, gdy już wydawało się że dojazd do 1 zakrętu wygra Michał, po zewnętrznej objechał go Karol i to on rozpoczął ten wyścig na prowadzeniu, Michał jednak nie odpuszczał, siedział mu na kole i oczekiwał na chociażby najmniejszy błąd, tuż za nimi podążał kolejny zawodnik którego imienia nie pamiętam, wydaje mi się że z OTR Kraków. W parku para AGH odskoczyła rywalom i wiadome było że to między nimi rozstrzygnie się walka o 1 miejsce, gdy dojeżdżali do schodów Karol patrząc na ubytek powietrza w kole pomylił trasę i w tym momencie Michał zwietrzył szanse i pierwszy skoczył na schody i zaczął uciekać. Karol delikatnie zjechał i próbował go gonić jednak w jego kole były tylko opary powietrza, ciężko było pokonywać techniczne fragmenty, powoli rywal go dochodził i na końcu 2 okrążenia zaatakował i wywalczył w ten sposób 2 miejsce a Karol musiał pocieszyć się 3 miejscem.

                                                                Uczestnicy biegu finałowego (ja w tle na scenie z Marcinem)

                                                                          Zwycięzcy Michał, Karolina i Leszek

Zawody może nie cieszyły się zbytnio dużą popularnością, kilku kibiców na trasie część kibicowała część narzekała jak to Polacy, że nie ma informacji że zawody, przechodzą jak ćmy i narzekają że ich obsługa przestawia, po coś ta taśma biało czerwona w końcu rozwinięta i zgoda władz też była skoro sam burmistrz był obecny na zawodach, zainteresowanie pobliskimi kolarzami mógłbym rzec ze znikome. Organizacja zawodów jak najbardziej profesjonalna. SUPER zabawa trzeba się wykurować i wystartować w kolejnej edycji. Dzięki za zawody. Gratulację dla zwycięzców.

  • DST 35.87km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:14
  • VAVG 29.08km/h
  • VMAX 60.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Kalorie 1986kcal
  • Podjazdy 125m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl