Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32747.13 km
  • Km w terenie: 3204.40 km (9.79%)
  • Czas na rowerze: 64d 10h 06m
  • Prędkość średnia: 21.18 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tuannika.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:1044.35 km (w terenie 133.50 km; 12.78%)
Czas w ruchu:50:10
Średnia prędkość:20.82 km/h
Maksymalna prędkość:70.90 km/h
Suma podjazdów:16993 m
Suma kalorii:58773 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:38.68 km i 1h 51m
Więcej statystyk
Wtorek, 30 września 2014 | Uczestnicy

Wtorek MTB



Cóż można robić w słoneczny Wtorek? Za oknem pogoda zaprasza na rower, tak więc rano szybkie czyszczenie napędu, uzupełnienia powietrza w oponach oraz nasmarowanie pseudo-amortyzatora i można jechać. Mirek ze Staszkiem pogodę na dzisiejszy dzień zamówili idealną więc będzie super wyprawa. Wyjazd koło 9:30 jeszcze wstąpiłem do sklepu po batony, później powoli jechałem koło mamy jak szła do pracy a potem sru za samochodami do serwisu u Antoniego na ul. Tuchowskiej, swoją drogą to trochę gniotłem się za granatowym fordem. Zajeżdżam na miejsce a Staszek i Mirek już czekają, Antoni również jest w pobliżu więc wszystko jest OK. Krótka rozmowa, analiza niedzielnego wyścigu szosowego (Czasówka) w której się okazało że go pokonałem o jedynie 3 sekundy.



Komu w drogę temu czas, pożegnanie i jedziemy w trasę, początkowo delikatnie na Świętą Górę przez szuterek, trochę podmyty przez deszcz, ale podjazd mija nam sprawnie, po dojeździe do asfaltu tempo zaczął narzucać Staszek, który ewidentnie był agresywniej nastawiony na jazdę i zaczął mocno ciągnąć pod górę czym powoli rozrywał dzisiejszy peleton. Marcinka zdobyta to jedziemy do Łękawicy przez skraj Kruku, tam w lesie sucho widać wydeptane ścieżki w poszukiwaniu grzybów, lecz na ścieżce nadal są ostrężyny co utrudnia nam przejazd, na końcu wąwozu nadal głęboka dziura więc przeprowadzamy obok, dalej jedziemy drogą na której warunki nie są już takie ciekawe, wilgotna glinka i trochę błota oraz kałuż ale cóż zrobić trzeba jechać. Dojeżdżamy do Łękawicy i zaczynamy wspinaczkę asfaltową na Trzemesną od zachodu.



Po jej zdobyciu odbijamy na lewo na szutrowy objazd wzdłuż trasy Rajdu Sokołów na podjeździe Staszek nam się urywa i mknie daleko z przodu na szczyt, teraz kierujemy się na las Trzemeski aby przedostać się pod Singielek Mirka, po drodze spotykamy przeszkodę, na dojeździe kładą nowy asfalt na miejscu starego, trochę niepewnie przejeżdżamy po gorącej nawierzchni. Zjazd singlem przebiega sprawnie lecz można było szybciej, po wyjeździe na drogę mamy niezłe zdziwienie droga jest całkowicie rozkopana, ujeżdżona jakby budowano tam obwodnicę, widzimy że na podjeździe do Lasu Tuchowskiego również droga wygląda podobnie. Jeszcze przed szlabanem robimy postój wspólne zdjęcie i Staszek decyduje się odłączyć i zmierza już w kierunku Tarnowa. Ja z Mirkiem po sesji zdjęciowej ruszamy w górę bo Góra Przeznaczenia nas wzywa, podjazd przebiega mozolnie ze względu na wilgotną, trzymającą glinkę w podłożu. Po kilku minutach walki z podłożem znajdujemy się na szczycie, Mirek na nawierzchni zauważa ślady kolarza i przypomina sobie że Leszek miał nas znaleźć w drodze, czyżby jechał już przed nami?



Dziś ma być podstawowa trasa na Brzankę a zatem skręciliśmy na drogę leśną na Uniszową, po zjeździe do domostw zadzwonił Mirka telefon zaraz mój się odezwał było jasne że Leszek chce nas złapać, szybko odbieram, Leszek jest w Zalasowej umawiamy się pod wjazdem na Stalbomat, lecz Mirek zniecierpliwiony zarządza jazdę w kierunku na Ryglice aby wyjechać Leszkowi na przeciw, spotykamy go już prawie na Rynku, chwila przywitania, i zauważa brak Staszka. Po krótkich dywagacjach trasa uległa zmianie i zaczęliśmy się kierować na Kowalową pod naszą kapliczkę :D Po drodze dostrzegałem drobne próby ataku na podjazdach, wszystkie którymi byłem zainteresowany wygrywałem. Już w samym centrum Kowalowej rolnik ciągnął wóz dwoma końmi a wolno obok nich biegał sobie źrebak. Teraz przed nami krótki szybki zjazd asfaltem i asfaltowa wspinaczka do żółtego szlaku. Na ostatecznym podjeździe na czoło wysunął się Mirek którego skontrowałem i trzymałem na połowę długości koła nagle na wypłaszczeniu znienacka zaatakował Leszek dając mocno na pedała, jak się potem okazało ten atak też był nieudany i w połowie podjazdu skapitulował.



Wbijamy na żółty szlak i kierujemy się na Brzankę, po drodze mijamy różne fragmenty, zjazdy podjazdy, treny suche i bardziej podmokłe, spotykamy drwali którzy twierdzą że będziemy musieli pchać, ku ich zdziwieniu wszystkim udało się podjechać. Takim oto sposobem bez przygód dotarliśmy na asfalt pod Ostry Kamień, w międzyczasie spotkaliśmy kotka z myszką. Dziś całą drogę pokonuję ze średniej tarczy więc zapewne będę czuł dystans w nogach. Podjazd pod Ostry Kamień rozpoczęliśmy pod dyktando Mirka który ruszył pierwszy prawą krawędzią wyrwy, szansę wyprzedzenia go zwietrzył Leszek i zaatakował po lewej krawędzi wyprzedzając go w ostatnim momencie. Tym oto sposobem pierwszy zmierzył się z technicznym podjazdem po kamieniach i poległ jako pierwszy, zmotywowany Mirek chciał go objechać prawą stroną zaliczył uślizg i również dalszą drogę kontynuował pieszo, ja natomiast trochę manewrując na rowerze przecisnąłem się między nimi i pojechał bez przeszkód dalej, czekając na nich na wypłaszczeniu. Teraz przed nami był jeden z najciekawszych fragmentów na trasie między Ostrym Kamieniem a Brzanką, szybkie sekcje zjazdów i podjazdów, na których można dać ponieść się emocjom i wyobraźni, piękny całokształt zakłócały tylko piski Mirka hamulców, ale cóż zrobić.



W końcowym etapie drogi na Brzankę z pola widzenia zniknął nam Leszek, który mocno przycisnął i sam pognał do bacówki, widocznie był bardzo głodny, a może miał inną pilną potrzebę, któż to wie, jedno jest pewne był tam przed nami. Pod bacówką obowiązkowy bufet i zdjęcia, chwila odpoczynku przeanalizowanie dalszej drogi i jazda w przód. Dziś obieramy azymut na Klasztor w Lubaszowej, na zjazdach zdecydowanie lepiej radzi sobie Leszek który w łatwy sposób odrabia straty do Mirka wypracowane na podjazdach. Zjazd koło klasztoru płynie szybko i zdecydowanie, w mgnieniu oka znaleźliśmy się w Lubaszowej, dojeżdżamy do drogi DK977 a ona wita nas zapachem świeżego Gnoju. Szybko odbijamy na podjazd bocznymi drogami na Meszną Opacką, tam czeka nas kolejny podjazd i liczę się z tym że będą kolejne ataki, długo czekać nie musieliśmy szybko na ucieczkę zdecydował się Leszek którego Mirek chciał skontrować, a przynajmniej nie dać mu wystarczająco daleko uciec. Właśnie podczas rozmów na tym podjeździe zauważyliśmy dlaczego Mirek tak zostaje z tyłu, ponieważ wozi pasażerów tym razem była to biedronka na klamce od hamulca widoczna na zdjęciu powyżej. Trasa dalej przebiega bardzo podobnie jak ostatnie tamtą trasą, koło kościoła w dół do Buchcic, następnie podjazd szutrem do Łowczowa i tam kierujemy się na Niebieski szlak koło cmentarza wojskowego.

http://app.endomondo.com/workouts/416638145/412152...

Wjeżdżamy w las i prowadzę odwrotnie niż jechaliśmy 2 tygodnie temu przez 2 strumyki, początek jednak stanowił stromy zjazd drogą leśną, w której były wymyte głębokie rynny, zjazd nie należał do najłatwiejszych, jednak nic ciężkiego tam nie było w rezultacie nikt nie Hujajnogował. Po dojeździe do pierwszego strumyka Mirek rozpoczął przeprawę, Leszek chciał zbadać kawałek w dół a ja szukałem przejazdu, w łatwy sposób można pokonać ten podjazd i jest się na drugiej stronie, drugi strumyk jednak przeprowadzam i gonimy Mirka na szczyt, przeprowadzenie przez szlaban i zjeżdżamy do drogi głównej relacji Pleśna-Rychwałd, tym razem zamiast zjeżdżać serpentynami asfaltowymi jedziemy fragmentem czarnego szlaku i tym sposobem znajdujemy się w Pleśnej. Dalej to głównie asfaltowe trasy, Pleśna koło stadionu piłkarskiego, aż do Kłokowej, w Radlnej skręcamy na rozdzielnię prądu, i wzdłuż pól kukurydzy wyjeżdżamy w Tarnowcu, dojeżdżamy jeszcze do Obwodnicy Tarnowa i tam się rozjeżdżamy ja zmykam na Świętą Górę a Panowie jadą do miasta.



Trasa jak i towarzystwo wyborowe, tym razem inna wariacja trasy i myślę że była znośna. Cóż chyba to mój ostatni Wtorek MTB.
Dzięki za Jazdę i do następnego Roku.
POZDROWER
  • DST 86.00km
  • Teren 32.00km
  • Czas 05:43
  • VAVG 15.04km/h
  • VMAX 62.30km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 4042kcal
  • Podjazdy 1674m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 września 2014

Do Tarnowa


Dzisiaj nic specjalnego, po 9 wyruszyłem do pracy w Zgłobicach. Przejazd raczej delikatny trzeba się pilnować wczoraj udana Czasówka więc pora na odpowiedni trening przed Sprintami w Tarnowie. Ku mojemu zdziwieniu wymieniając żyłkę w kosiarce, nagle pojawiło się dziwne syczenie w okolicach roweru zastanawiałem się czy to wąż czy coś innego. Zbliżyłem się i co się okazało :d jak u mnie zwykle bywa kapeć :D tym razem prawdopodobnie spowodowany piaskiem między obręczą a dętką.

http://app.endomondo.com/workouts/416246099/412152...
  • DST 12.42km
  • Czas 00:28
  • VAVG 26.61km/h
  • VMAX 53.10km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Kalorie 667kcal
  • Podjazdy 75m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 28 września 2014

Czasówka w Wisowej




Pomysł udziału w Jeździe indywidualnej na czas pojawił się we wtorek, kiedy to Antoni wspomniał że wybiera się na czasówkę do Gorlic, zainteresowany tematem znalazłem szersze informacje. Jak się okazało trasa była bardzo łagodna i sprzyjająca moim wymaganiom. Lecz nie to było najważniejsze, lecz to aby sprawdzić się na tle innych w tego typu zawodach. Wspólnie z Marcinem z Gomola Trans Airco wyruszyliśmy z samego rana na podbój Gorlic, trasa przebiegała bardzo przyjemnie na różnych rozmowach a w szczególności nad wspomnieniami z czasów szkolnych. Miejsce zbiórki przejechaliśmy ale szybko udało nam się odnaleźć odpowiednie miejsce. Zapisaliśmy się na start i Marcin spóźnił się na swój start a mnie zabrakło 2 minuty i też byłbym spóźniony, takim oto zbiegiem okoliczności wystartowaliśmy jeden za drugim.



Ruszyłem żwawo nie patrząc na żadne przeciążenia przecież trzeba się rozpędzić, jadę i tak sobie myślę licznika nie mam, drogi nie znam nie mam pojęcia ile do nawrotu. Staram się jechać równym i energicznym tempem, odpoczywając na zjazdach których było jak na lekarstwo uroki płaskich czasówek. Powoli zaczynam odczuwać zmęczenie i dopada mnie kryzys, oglądam się za siebie czy Marcin mnie nie dochodzi uff na szczęście aż tak źle nie jest, wypadam z zakrętu, a tam widok na długą prostą dostrzegam tam sylwetkę kolarza w koszulce Garmin który startował przede mną, dostałem dodatkowej energii i przyspieszyłem nieznacznie. Droga biegnie nieubłagalnie i w końcu na własnej skórze doświadczyłem jak to jest w wyścigach kolarskich z jaką trudnością odrabia się straty do kolarza który jedzie przed tobą również na maxa, a dystans nieznacznie miedzy nami się zmniejsza, dostrzegam już spojrzenia kolarza w tył, czuję że jest dobrze dystans już mniejszy a co najważniejsze widzę już kolarza który jechał jeszcze przed nim. Wyprzedzam pierwszego a za niecały kilometr wyprzedzam drugiego który był nieco zaskoczony widząc mój nr startowy.



Stało się to dobre 1,5 do 2 km przed nawrotką na rondzie, rondo służyło do nabrania oddechu i uspokojenia rytmu, szybkie przyspieszenie i rozpoczynamy powrót bardziej wymagający ponieważ pierwsze 10 kilometrów to był raczej zjazd natomiast droga powrotna to jak wskazuje logika powrót tą samą drogą pod prąd, mijam rywali których wyprzedziłem i chwilę za nimi pędzi Marcin :D Po chwili doganiam dziewczynę ewidentnie holowaną przez samochód i od tej pory mijam już tylko kolarzy z przeciwka, pilnuję siebie bardzo skrupulatnie aby nie przesadzić i nie stracić wypracowanego wyniku, a w drodze na Start przemierzyliśmy tą trasę samochodem więc wiedziałem że w drodze powrotnej będę miał 2 bardziej wymagające podjazdy na które będę potrzebował trochę siły, już za połową dostrzegam na horyzoncie dwójkę rywali. Bardzo chciałem ich jeszcze dogonić i robiłem wszystko co w mojej mocy aby dać z siebie 150% ale zdrowy rozsądek wziął górę i nie jechałem po to by się zajechać tylko żeby ich skutecznie gonić i dogonić. Pierwsza górka przeszła jak po maśle delikatnie zwalniając, rywale coraz bliżej kolejny podjazd był delikatny za którym znajdowało się siodło które chciałem podjechać z rozpędu i tak też się udało dalej było jeszcze z 300 metrów do mety daję jeszcze w pedało niestety zabrakło około 100 metrów i dogoniłbym dwójkę kolarzy przede mną a może przynajmniej jednego.



Nabrałem trochę oddechu wrzuciłem na lżejsze biegi i zawróciłem kręcąc trasą aby pokrzyczeć trochę na Marcina aby spiął jeszcze bardziej poślady i gonił po jak najlepszy czas. Wynik mają się pojawić prawdopodobnie jutro razem ze zdjęciami, jeśli dobrze zapamiętałem ja wykręciłem czas 31min17s zajmując 5/13 miejsce w kategorii, Marcin 33min28s zajmując 6/11 w kategorii, natomiast nasz znajomych Antoni Brzuski 31min20s i wygrał swoją kategorię wiekową. GRATULACJE. Po wyścigu zostaliśmy jeszcze na dekorację zwycięzców Klasyfikacji Generalnej bo tylko taka się odbywała i wróciliśmy do domu.

http://app.endomondo.com/workouts/415529736/412152...


PS Jako że kategoria B była najlepiej obsadzona wyniki Open 41 osób
Krzysztof Łabno "5"
Antoni Brzuski "6"
Marcin Czajka "15"
  • DST 22.26km
  • Czas 00:39
  • VAVG 34.25km/h
  • VMAX 54.90km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1321kcal
  • Podjazdy 103m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 września 2014 | Uczestnicy

Trening na Marcince

                                                                                    "NASI PRZYJACIELE"

Sobotnie popołudnia są najlepszą okazją do treningów na Marcince, w lesie nie ma tłoku, ścieżki są przejezdne więc pozostaje tylko siadać na rower i jechać. Co prawda od samego ranka pogoda nie zachęcała do wychodzenia z domu, deszcz mgła i ponura aura towarzyszyła nam długo aż do godzin popołudniowych. Kiedy to chmury powoli ustawały, a między nimi pojawiało się błękitne niebo oraz można było dostrzec promienie słoneczne.



Jak już wczoraj pisałem dzisiejsze spotkanie miało nastąpić o godzinie 16:00 pod basenem na Marcince, miejscówka ta jest znana wszystkim okolicznym kolarzom dlatego nie powinno być problemu ze znalezieniem lokalizacji miejsca spotkania. Mimo wielu namowom i przekonywaniu "NASI PRZYJACIELE" woleli zostać w domu i w męskim towarzystwie spędzać urocze chwile przy "herbatce" przynajmniej tak mówili. Wróćmy do kolarzy, dziś skład 3 osobowy Marcin, Dawid oraz Krzysiek. Cel wyprawy oczywiście Marcinka jak wyszło pokonaliśmy 2 pełne okrążenia trasy ostatniego Pucharu Tarnowa, w lesie warunki wyśmienite jak na aurę ostatnich dni w lesie było nadzwyczajnie sucho i przejezdnie. Miejscami były miejsca namoknięte które pokonywałem z trudnościami, lecz Marcin i Dawid przemykali po nich jakby to był nowiutki asfalcik. Wjazdy i wyjazdy na łąkę bardzo śliskie i sprawiały trudności lecz poza tymi fragmentami wyborna warunki do treningu. A kto się bał ten tchórz i bez 2 zdań niech żałuje. 



http://app.endomondo.com/workouts/415123137/412152...
  • DST 12.75km
  • Czas 01:06
  • VAVG 11.59km/h
  • VMAX 53.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1205kcal
  • Podjazdy 452m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 27 września 2014

Specem do koszenia

Dziś w wilgotnym powietrzu z opadającą mgłą i delikatną mgłą obwodnicą dostałem się do Zgłobic.

http://app.endomondo.com/workouts/415123093/412152...
  • DST 11.15km
  • Czas 00:24
  • VAVG 27.88km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 453kcal
  • Podjazdy 41m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 września 2014 | Uczestnicy

Delikatna Szosa

Od rana zbieraliśmy się z Marcinem i Dawidem na rower koło 16-17 gdy już się zebraliśmy to zaczęło padać, 10 minut i po krzyku jedziemy na most. Tam po chwili zjawia się Marcin i stoimy podziwiając widoki. Po chwili ruszamy w drogę na Pleśną miało być delikatnie więc nie ciśniemy do przodu tylko kręcimy w przód. Pleśna później pod stację w Łowczowie tam odbijamy na Piotrkowice pod sklepem skręcamy na Tuchów i główną drogą na rynek później przez Sobieskiego powrót do Buchcic. Wzdłuż Białej do Pleśnej i na Świebodzin tam na  rozstanie dłuższa rozmowa i każdy ruszył w swoim kierunku. Kilka kilometrów wpadło do koszyka co cieszy mimo takiej pogody. Pod koniec było już nieco zimno więc kręcenie wskazane. Dzięki za jazdę.

http://app.endomondo.com/workouts/414661399/412152...
  • DST 42.83km
  • Czas 01:35
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 59.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 2317kcal
  • Podjazdy 325m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 września 2014 | Uczestnicy

Środowe Voyage z Kolosem



                                                                    Wizyta na Cmentarzu Wojennym - Głowa Cukru

Środa miała minąć na przeglądaniu roweru oraz oczekiwaniu na żużel. Pogoda niepewna więc zabrałem się spokojnie do roboty przy rowerze, koła zmieniłem nareszcie moje będzie trzeba je wypróbować. Po godzinie 14 zadzwonił Mirek z propozycją wyjazdu na rower za jakąś godzinkę, ja akurat ubierałem skarpety ponieważ widząc pogodę miałem jechać bratu po bilety na żużel. Tak więc przed 15 byłem już u Mirka pod garażem i wspólnie ruszyliśmy w trasę na zachód. Początkowo trzeba było wyrwać się z miasta, na Szujskiego spotkaliśmy Dawida wracającego z pracy. Pierwszym naszym punktem docelowy stał się stadion w Mościcach gdzie zakupiłem bilet i ruszyliśmy w dalszą drogę. Przebiliśmy się przez park do klasztoru w Zblitowskiej Górze, po przekroczeniu A4 udaliśmy się do Koszyc stamtąd znanym już szlakiem pojechaliśmy przez Błonie do Szczepanowic. Najpierw skrót koło cmentarza a później w górę koło kościoła na szuter.


                                                                                   Mirek walczy z podjazdem

Szutrem dostaliśmy się na Lubinkę, Mirek tempo narzucał stosunkowo wygórowane tak więc szybko znaleźliśmy się na asfalcie, tam szybki telefon do Dawida spuszczenie płynów i jedziemy z Lubinki na Rychwałd jak widać koło dobrze się sprawuje czuć drobne nierówności, ale jedzie i tak ma być jeszcze długo. Gdy już dotarliśmy do Lichwina pod wierzę wpadł mi do głowy jeden pomysł, a że Mirek nie wiedział gdzie mieszka moja babcia i jak tam dojechać pojechał w ślepo za mną :D Poprowadziłem go na Głowę Cukru, słyszałem od Babci że w weekend były tam uroczystości więc teren powinien być przejezdny i tak też było. Podjechaliśmy pod bramę cmentarza i pieszo podeszliśmy pod mogiłę.


                                                              Analizujemy nasze położenie na tablicy informacyjnej

http://app.endomondo.com/workouts/413831694/412152...

Po odpoczynku i zjeździe z kopca udaliśmy się do Babci której jak się okazało nie było tam gdzie się jej spodziewałem. Podjechałem do wujka u którego była a tam już czekał Dawid zwarty i gotowy do jazdy, dostarczyłem przesyłkę i po kilku minutach ruszyliśmy dalej w kierunku na Łowczów koło cmentarza, tam oto spotkaliśmy Jurka który po namowach Mirka ruszył z nami w dalszą podróż. Nasz najbliższy cel to stromy podjazd na Słoną Górę a jedziemy tam przez Trzy Kopce, w peletonie widzę drobne poruszenie gdyż na czub wysunął się Jurek nadając nam tempo po wjeździe na krzyżówkę koło sklepu w Piotrkowicach próbę ataku przypuścił Mirek i zaczął odjeżdżać, Dawid poirytowany jego próbami nacisnął na pedała i czekał na nas na górze :D i tak już droga mijała do Pleśnej, my odbiliśmy na prosty podjazd na Słoną Górę a Jurek pojechał pod kościół w Pleśnej. Dziś wycieczkowo więc podjazd robię z młynka, po drodze mijamy miejscowego tubylca który stwierdza że trzeba mieć krzepę żeby tu wyjeżdżać. Po zdobyciu Słonej Góry najprostszą drogą udaliśmy się już do Zawady ponieważ już prawie 18 a na żużel też pasuje jechać. Dzięki za jazdę i do następnego mamy nadzieję terenowego Wtorku MTB.



                                                                                  Mogiła na Głowie Cukru
  • DST 57.83km
  • Teren 4.00km
  • Czas 03:13
  • VAVG 17.98km/h
  • VMAX 53.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 3506kcal
  • Podjazdy 1111m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 września 2014

Szosą na Rychwałd

Późnym popołudniem gdy niebo się przejaśniło zaświtał mi w głowie pomysł krótkiej przejażdżki. Gdy sobie przypomniałem że mam przesyłkę doręczyć do Lichwina zdecydowałem się jechać w kierunku na Rychwałd, tempo raczej przeciętne bardziej nastawione na wysiłek fizyczny niż na kadencję szczyt zdobyty w 32 minuty więc tragedii nie ma, teraz mała pętla i wizyta u babci. Kawka ciasteczka a czas leci :D za oknem coraz ciemniej i zimniej bo już tylko 9 stopni, w końcu zbieram się do drogi wyprowadziłem szosę do drogi i jadę do domu jeszcze przed krzyżówką na Rychwałdzie nie mam już powietrza w kole :D Dzwonię do Dawida po pomoc bo nie mam dętki a wydawało mi się że mam 2 dziury w oponie. Przyjechał tata i mnie zabrał, jak się później okazało w oponie znalazłem 4 mm kawałek szkła.

http://app.endomondo.com/workouts/413229275/412152...
  • DST 20.29km
  • Czas 00:52
  • VAVG 23.41km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1057kcal
  • Podjazdy 360m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 września 2014 | Uczestnicy

Wtorek MTB



Pomimo niesprzyjającej Aury udaliśmy się pod sklep u Antoniego w celu rozpoczęcia kolejnego Wtorku MTB. Tam zostały nam tylko rozmowy i analizy pogody. Mirek testował FULL-a i na tym pozostało. Niestety koła nie udało mi się jeszcze złożyć ale jestem bliski, dopiero przed Północą Dawid ukończył jego budowę. Po godzinnej wizycie w sklepie z powodu deszczu udaliśmy się do domów w celu oczekiwania na lepszą pogodę. W drodze powrotnej skręciłem na szutrówkę na Marcinkę żeby coś terenu było :D Zakręciłem trochę szybciej i udało się poprawić segment o prawie minutę :D

http://app.endomondo.com/workouts/413012269/412152...
  • DST 8.08km
  • Teren 0.50km
  • Czas 00:21
  • VAVG 23.09km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 395kcal
  • Podjazdy 167m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 września 2014

Po piastę

Po tym jak straciłem koło w Brzesku na Sprintach kręciłem na góralu z pożyczonym od Brata przednim kołem. W między czasie przez głowę przechodziły mi różne koncepcje zbudowania nowego koła. Wygrała opcja zbudowania tanim kosztem koła aby dojechać do końca sezonu i przez zimę coś ciekawego złożyć. Tak też się i stało, z pomocą BikeBrothers raz Dawida udało się zrealizować plan. Koło po kosztach za niecałe 30 złotych zobaczymy co się z tym będzie dało zrobić.
Dziękuję z tego miejsca BikeBrothers oraz Dawidowi za pomoc.

http://app.endomondo.com/workouts/412810204/412152...

  • DST 11.95km
  • Czas 00:34
  • VAVG 21.09km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 616kcal
  • Podjazdy 246m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl