Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32747.13 km
  • Km w terenie: 3204.40 km (9.79%)
  • Czas na rowerze: 64d 10h 06m
  • Prędkość średnia: 21.18 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tuannika.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:576.82 km (w terenie 119.00 km; 20.63%)
Czas w ruchu:31:41
Średnia prędkość:18.21 km/h
Maksymalna prędkość:73.00 km/h
Suma podjazdów:10318 m
Suma kalorii:36941 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:72.10 km i 3h 57m
Więcej statystyk
Sobota, 31 października 2015

Brzanka przez Kokocz



Padło hasło jedziemy w sobotę, tylko jeszcze nie ma pomysłu gdzie jak i po co. Kilka wariantów i jest decyzja pojedziemy na Brzankę przez Kokocz, trasa mamy nadzieje przejezdna i urokliwa nic tylko zbierać rowery i jedziemy. Na starcie pod kościołem w Zawadzie zjawiam się chyba jako czwarty, Olek, Michał, Adam i Tomek już byli na miejscu a więc jednak piąty :D Po chwili dociera Grzesiek, po nim Marcin i ostatnia Kasia z kilku minutowym opóźnieniem. Drugiego Grześka nie będzie więc możemy startować, no to jazda w dół :D Zjeżdżamy do Kruku, podjazd od rzeczki zjazd czerwonym do Skrzyszowa i w przeciwnym kierunku do Maratonu.


Po wspięciu się do drogi przelotowej, skręcamy na znalezioną przez Olka polną drogę, początkowo zapowiadała się obiecująco, później przerodziła w przejazd przez lekko namoknięte leśne grzęzawisko ale spokojne do pokonania. Dojazd do drogi z Szynwałdu mocno zarośnięty, przez co delikatna pomyłka azymutu i musieliśmy się wracać, ja przez krzaki a reszta po własnych śladach. Teraz znowu po trasie maratonu, i skręt na Szynwałd tam można było poczuć wiatr we włosach szybko i sprawnie, po chwili zatrzymał nas kombajn do kukurydzy który zablokował całą drogę, gdy tylko wjechaliśmy na główną drogę szybki manewr wyprzedzania i szukamy drogi którą jechaliśmy 2 lata temu. Gdy już wjechaliśmy, chyba się pomyliliśmy bo dotarliśmy do domu pod lasem, ale nie tego co dawniej. No to kłopot, na mam delikatnie wyżej drogę, a Olek nie ma ryzykujemy. Dobra gdzieś dojedziemy, po dojeździe do rzeki przekraczam ją niestety reszta pojechała wzdłuż za Olkiem. Wracam za nimi lecz dotarli do ślepego zaułku i chyba pojedziemy tam gdzie proponowałem.


Nie był to podjazd którym kiedyś podjeżdżaliśmy, ale mimo to wyglądał ciekawie i przyjemnie, dotarliśmy na Szczyt Świniej Góry co było naszym celem. Kierunek Zwiernik, Olek zdecydował że pojedziemy wzdłuż asfaltu leśną drogą, ja tam drogi nie widziałem co jedynie przerwę w szeregu drzew ale od tego mamy rowery MTBy żeby jeździć po terenie. Gdy już teren nie nadawał się do jazdy przeprawiliśmy się przez głęboki rów i dalej asfaltem, koło kościoła w prawo i podjazd od północy na Kokocz. Trochę wycięte krzaki wyrównana drogą  jechało się troche inaczej niż zwykle. Na Kokoczu postój, na zdjęcia posiłek i złapanie tchu, część pojechała już w drogę do Tarnowa a najwytrwalsi zaczęli przeprawę na PAsmo Brzanki. Trasa została dobrana idealnie trochę terenu trochę asfaltu sprawnie i szybko znaleźliśmy się w centrum Ryglic.


Wyjazd na Brzankę, obok cmentarza na żółty szlak i główną na Bacówkę, po drodze łapię defekt a mianowicie pęka mi spinka. Olek nie dowierza że SRAM 9 pękł, ale stwierdził że ponad tysiąc WAT wystarczy. Zamiana na nową, dogoniła nas ekipa Creatora i wspólnie zdobyliśmy bacówkę. Z powodu tego że niektórym się spieszyło szybko ruszyliśmy w drogę powrotną, niestety nie bez przygód, Olek zaczął tracić ciśnienie w tylnym kole, ja też coś odczuwałem ale dało się jechać. Olek wykonał mieszankę błota z mlekiem i udało się załatać nieszczelność. U mnie powietrze zeszło dopiero następnego dnia. Wyjazd myślę udany, pogoda jak i towarzystwo dopisało nic tylko podziękować za wspólną jazdę i zaprosić na kolejny wypad.

https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/6...

  • DST 65.51km
  • Teren 44.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 14.56km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 4913kcal
  • Podjazdy 1393m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 października 2015

Brzanka od tyłu



Po dłuższej przerwie powróciłem na rower przy okazji Wtorku MTB. Tym razem na starcie koło serwisu Brzuski Narty Rowery stawiło się 4 bikerów Ja, Mirek, Marcin i Olek. Wizję trasy na dziś miał Olek i to właśnie jemu daliśmy dziś wodze kierownika wycieczki, tereny jakie nam zafundował były bardzo barwne i ciekawe terenowo. Bez wątpienia można tą trasę wiązać z kwintesencją MTB, ponieważ Olek wykrzesał Maximum terenu ile tylko było możliwe. Na pewno część stwierdzi że to nudne i łatwe technicznie tereny, lepsze to niż siedzenie w domu, jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. Pierwszym punktem wycieczki była oczywiście Góra Świętego Marcina, następnie czerwonym zjechaliśmy do Poręby Radlnej gdzie podjazdem Leona wyjechaliśmy na Słoną Górę podziwiając ten urokliwy podjazd. Bez wjazdu na nawierzchnię bitumiczną dotarliśmy do zjazdu Kolosa którym zjechaliśmy do Woźnicznej. Chwilę asfaltem pod szkołę w Pleśnej i podjeżdżamy żółtym szlakiem na Rychwałd, tam krótki odpoczynek i zjazd do drogi głównej i ponowna wspinaczka tym razem jednak Czarnym Szlakiem na Łowczów. Następnie zjazd łąką o której najchętniej nie wspominać :d podjazd na Meszną Opacką i przejazd przez krzaki, jakąś łąkę i młaki. Tak dotarliśmy do Lubaszowej, podjazd na Brzankę od strony klasztoru, pod bacówkę nie dotarliśmy.



Z głównej drogi na Brzankę skręcamy w niebieski szlak na Burzyn ? Szybki zjazd do Burzyna lasem, później zjazd Olka i w Bistuszowej jedziemy na podjazd Czarnym szlakiem kochana łąka. Tam Marcin odłącza się a my walczymy, z Mirkiem podjęliśmy męską decyzję i zdecydowaliśmy się pchać rowery i robić zdjęcia panorami Brzanki i Burzyna. Trochę niestety przeszkadzało nam słońce. Dalsza droga przebiegała sprawnie i szybciej gdyż jechaliśmy najprostszą droga do Tarnowa.



https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/6...

  • DST 62.65km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:45
  • VAVG 13.19km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 5184kcal
  • Podjazdy 1487m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 października 2015

Gdzieś nie wiadomo gdzie

Trasa generowała się w trakcie kręcenia, to może w prawo a może w lewo skręcić. Wyszło trochę płaskiego i trochę podjazdów w tempie niskim, bez spiny i konkretnego celu.



https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/6...

  • DST 45.02km
  • Czas 01:57
  • VAVG 23.09km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 2334kcal
  • Podjazdy 757m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 października 2015

Cracovia Tour 2015



Dziś rzutem na taśmę wylądowaliśmy w Więcławicach Dworskich. Dawid, Paweł i Ja. Jedziemy powalczyć w okolicach Krakowa, swoją wizytę zapowiedział Rafał Majka, chłopaki z Brzeska też widziałem się organizują, z Krakowa przyjedzie sporo kolarzy więc będzie dobra zabawa bliski i za darmo więc zainteresowanie mimo niskiej temperatury spore. Na miejscu idziemy się zapisać kilka znajomych bardziej lub mniej twarzy. Rozpakowanie sprzętu, rozgrzewka i jedziemy, trochę poczekaliśmy na start Rafała i dzieci na 6 kilometrów. Z przynajmniej 10 minutowym opóźnieniem ruszyliśmy w trasę, Dawid z przodu się ustawił z faworytami a ja na tyłach bo powalczyć będzie ciężko. Trochę się przeliczyłem bo stanąłem za bardzo z tyłu a nieogarnięta ekipa spowodowała straty na starcie około 50 secund do czołówki czego zupełnie się nie spodziewałem. Od razu zabrałem się do redukowania straty, po drodze wyprzedziłem też Pawła, po wyprzedzeniu niezorganizowanych grup zauważyłem przed sobą większą grupę kolarzy można rzecz peleton mało liczny. Cały czas pracowałem sam na siebie, wioząc kilka maruderów za sobą. Po wyjściu na dłuższą prostą zauważyłem chyba wszystkie grupy, ja byłem zawieszony za 4 grupką, początek raczej delikatne hopki, w drugiej części był bardziej wymagający podjazd też bez rewelacji, ale dawał w kość, a tamci nadal się wiozą. Wreszcie wyszli mnie zmienić, mogłem odpocząć po chwili chłopaki zerwali się na finisz pierwszego kółka myślę może z kimś mocniejszym pogonimy do przodu bo dogoniliśmy jakiś maruderów. Na mecie prawie potrąciłem jakieś dziecko które jeździło sobie na rowerku po trasie, a spiker grzecznie je zawołał prosto mi pod koła. Dalsze kilometry to próba współpracy która się nie układała najlepiej więc jechałem po prostu swoje. W wyścigu Tour De Cracovia na dystansie 54 kilometrów uzyskałem czas 1 h 37 min 35 sekund netto. Dało mi to miejsce open 76 na 321 startujących osób i około 12 minut straty do zwycięzcy.

https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/6...

  • DST 55.50km
  • Czas 01:53
  • VAVG 29.47km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 3103kcal
  • Podjazdy 541m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 7 października 2015

Rozjazd

Dzisiaj prosta jazda raczej po płaskim rozkręcić nogę, jeszcze za dnia, aby było cieplej i przyjemniej. Zjazd do Skrzyszowa, przejazd północną drogą na Zalasową i powrót główną drogą do Skrzyszowa, przejazd na obwodnice i powrót obwodnicą przez Koszyce do domu.


https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/6...

  • DST 54.91km
  • Czas 01:44
  • VAVG 31.68km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 3185kcal
  • Podjazdy 333m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 października 2015

Krynica MTB Maraton objazd


Pomysł ciekawy zrodził się podczas ostatniej wycieczki na Wierchomlę, jednak nie do końca była znana data tego wyjazdu. Wszystko zależało od pogody i od dyspozycji. Mirek ze Staszkiem przedstawiali również alternatywę by pojechać na Magurę jednak wizja zwiedzenia trasy Golonkowego Maratonu wygrała. Tak więc w składzie Staszek, Olek, Krzysiek, Mirek i Marcin wyruszyliśmy z Tarnowa samochodem by do jechać do centrum Krynicy skąd wyruszyć mieliśmy na trasę. Kłopoty zaczęły się już na samym początku gdzie Mirek urwał śrubę od zacisku sztycy :D coś pogrzebał w bagażniku i skręcił tak że miało chodzić. Ruszamy najpierw na czerwony szlak prowadzący na Jaworzynę Krynicką, ścieżka przyjemna wije się do góry jednak wzniesienie nie jest dołujące. Zjazd pod dolną stację Jaworzyny, zjechaliśmy sporo asfaltem w dół pod trasę narciarską jeśli dobrze pamiętam nr 2 koło Parku Linowego Krynica Zdrój. Wyciąg nowoczesny i dobrze utrzymany tak samo jak stok, my jedziemy boczną drogą, już wiemy że trochę sobie pokręcimy pod górę. Po chwili zaczynamy mieć problemy z nawigacją, która nie pokazuje dokładnej trasy, jedziemy trochę na wyczucie, po drodze Staszek wymienia klocki hamulcowe :D zagrzał je na podjeździe więc cóż zrobić. Po dłuższym czasie podziwiając krajobrazy docieramy na górną stację gondoli główną drogą prowadzącą na szczyt. Tam chwila małe co nieco, pośpiesznie przed wycieczką przyspieszyliśmy wyjazd by nam nie przeszkadzali na trasie. Po chwili napotkaliśmy sporą trudność, jadąc szlakiem zielonym Olek zgłasza że skręcamy w lewo, tam spory spadek i końca nie widać, Olek próbuje zjechać Marcin za nim, a ja ze Staszkiem i Mirkiem kapitulujemy i prowadzimy, mniej więcej w połowie uznaję że już chyba dam radę zjechać. Wsiadam na rower Staszek kawałek dalej też jadę w dół lecz jazdą to do końca nazwać nie mogę, klamki wciśnięte skos spory, a hamowania prawie żadnego, tylne koło traci docisk i ślizga się gdy siadam jest lepiej, ale mimo to lepiej za siodełkiem. Wypiąłem jedną nogę i środek ciężkości przeniosłem na tył, o tak można jechać ale za chwile trochę ostrzej i bałem się że nie wyhamuje przed chłopakami na dole więc sprowadzam. Na dole Olek opowiada że hamował a mimo to przyspieszał :D Następnie zjazd trochę po kamieniach luźnych i trochę pokręciliśmy znowu podjazd, jesteśmy koło Runka, Marcin zabiera nas na krótką pętle aby zjechać fragment fajnej sekwencji po kamieniach i korzeniach. później wracamy na trasę i zjazd w dół można rzecz autostradą leśną, poznajemy tą drogę :D Tydzień temu podjeżdżaliśmy tędy, dziś w przeciwnym kierunku więc zaraz będzie podjazd na górną stację narciarską w Wierchomli. Tak też się stało, lecz tym razem nie było Baranów, kolejny podjazd przed nami na Runek, który trwa i trwa. Chwila odpoczynku i przed nami zjazdy, oj fajnie się sunęło w dół, można było poczuć wiatr we włosach. Po dłuższej chwili znaleźliśmy się na dolnej stacji Słotwin, trasa wije znowu pod górę, nawigatorzy stwierdzili że tam nic ciekawego nie będzie więc dotarliśmy pod Orlen w Krynicy asfaltem w górę, podjazd równoległy do drogi głównej szybko zmienił się w żwirową drogę. Dotarliśmy powiedzmy na 3/4 podjazdu i odbicie w las na czerwony szlak, który początkowo zapowiadał się bardzo interesująco, lecz to co napotkaliśmy dalej było gorsze. Podjazd się wzmagał, gdy już czuliśmy że jesteśmy na szczycie, przychodził kolejny podjazd, i następny, następny, niektórzy już mieli dość, ale cóż zrobić samochód coraz bliżej. Później kilka fajnych stromych zjazdów na których zagrzaliśmy tarcze. Pokręciliśmy też trochę po fajnych singlach na Górze Parkowej i w chwili gdy zgubiliśmy tracka poprowadziłem znaną mi ścieżką pod sam samochód. Wyjazd myślę udany, szkoda że tak pędziliśmy że zabrakło czasu na zdjęcia. Mimo to dzięki za wspólną jazdę. Mówią że to ostatnie dni pięknej pogody, więc na kolejny wyjazd może przyjdzie nam poczekać do 2016 roku.

Motto przewodnie dzisiejszej jazdy
" Ja to się na kolarstwo górskie nie nadaję, pod górę nie wydalam, z góry się boję" Tylko Mazowia :D

Dzięki za wyjazd. 


https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/6...

  • DST 46.72km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:32
  • VAVG 10.31km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 5988kcal
  • Podjazdy 1765m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 4 października 2015

Tour de Tatry + Bonusy


Niedziela rano pora ruszyć cztery litery i wybrać się na rower. Pakujemy rower z Dawidem przed piątą rano i jedziemy do Olka zapakować jego rower, cel na dziś Zakopane, droga mija szybko i bezproblemowo. Docieramy pod kościół na Krzeptówkach, zahaczamy jeszcze o Żabkę i wracamy na przykościelny parking. Marcin z Grześkiem dojeżdżają po kilkunastu minutach, gdy my już przygotowaliśmy rowery i załatwili najpilniejsze potrzeby, zostało jedynie przebrać się w bardziej odpowiednie stroje i ruszyć w trasę.
Start wycieczki przed 9 dokładnej godziny nie pamiętam, ruszamy najpierw na centrum, aleje 3 maja rondo niedaleko skoczni i odbijamy na wschód rozpoczynając delikatną wspinaczkę w kierunku przejścia granicznego na Łysej Polanie. Podjeżdżanie bardzo miło mnie zaskoczyło, jechało mi się dobrze i lekko, na rondo dotarliśmy w dobrych nastrojach, trzeba było jechać po delikatnie wilgotnym asfalcie.

Zjazd do przejścia granicznego początkowo idzie szybko zero samochodów tylko asfalt i my, niestety bliżej Łysej Polany pojawił się na horyzoncie korek samochodów, więc trzeba było wyprzedzać każdą wolną powierzchnią. Gdy skończy się zjazd można spodziewać się podjazdu, kolejny podjazd o delikatnym nachyleniu również przebiegał sprawnie, lecz już delikatne oznaki zmęczenia zaczęły się pojawiać. Po krótkiej wspinaczce nastąpił dłuższy zjazd, chwila po płaskim i kierownicy mówią żeby skręcić w prawo widzę jakiś podjazd oni mówią żebym zluzował bo czeka mnie 50 km podjazdu, to był bardzo skuteczny argument :D
Podjazd nie podjazd, ciągle w górę ale bez przesady, jechać trzeba, lecz z każdym kilometrem podjazd staje się coraz bardziej odczuwalny. Po dłuższym czasie docieramy pod jakiś hotel na małej górce, Dawid mi pokazuje piękne widoki które nam towarzyszyły już od dłuższego czasu, pod szczytami świeci piękne słońce, tam mniej więcej jedziemy :D Aha :D 6.5 kilometra i ponad 500 m w pionie super i tak będę zamulał, więc ruszyłem pierwszy i tak mnie złapią, dogonią wyprzedzą i zaczekają na szczycie, gdy dojechałem pod jezioro warto było powalczyć na podjeździe, co prawda asfalt to jedno wielkie nieporozumienie, ale widoki, krajobrazy, skały wodospad i panorama cudowne. Silnie wiało koło hotelu więc kilka zdjęć i zjeżdżamy w dół, ciągłe hamowania przez przepusty i dziury w drodze, ręce od trzymania manetek już bolały.

No to jedziemy dalej w kierunku na Stribskie Pleso, tam czeka nas kolejny podjazd pod jezioro, u podnóża Olek decyduje że nie walczy z podjazdem zaczeka na nas na dole, a my walczymy, ruszamy pod górę Marcina zaczynają łapać skurcze, przynajmniej miałem z kim jechać bo reszta pognała do przodu. To jezioro było równie urocze, a może nawet bardziej bo roślinność docierała bliżej brzegu, a bliskość ścianek skalnych również była odczuwalna, gdzieś tam zaraz są Rysy i Popradzki Szczyt. W między czasie Olek dzwoni że czeka już w Stribskim Plesie koło jakiegoś parkingu. Na podjeździe pod miasto towarzysze mi odjechali i nie wiedziałem do końca gdzie jechać :D Miasto jedna droga przez centrum a ja nie wiedziałem gdzie oni są :D Nagle zobaczyłem Olka to byłem spokojniejszy, zatrzymujemy się na posiłek pod skocznią.

Zjazd ze Stribskiego bardzo długi i szybki Grzesiek gubi bidon i dość długo nas goni, dopiero dogonił nas gdy zaczekaliśmy pod Autostradą. Przed nami płaskie kilkanaście kilometrów wędrówki, a później mówią że mocny podjazd, ciągnący się z 10 kilometrów. Na początku trzeba tam dojechać, a więc kręcimy po płaskim po długim czasie pojawiają się delikatne fałdki, a więc wiem że zaraz będzie ciekawiej. Gdy dojechaliśmy do podjazdu nic nie zapowiadało tego co się później wydarzyło, jadąc jechało mi się coraz gorzej, nogi nie miały mocy, kondycyjnie też wydawało mi się kiepsko, więc się zatrzymałem by złapać oddech, Dawid z Marcinem wrócili do mnie reszta pojechała. Po chwili ruszam dalej przejechałem może kilkaset metrów i powtórka, później sytuacja się powtarza, chłopaki mówią że widzą już koniec wspinaczki. Po chwili jak już się zbieramy dojeżdża do nas jakiś kolarz który czeka na kolegę. Razem jedziemy do góry tam czeka Olek z Grześkiem. Teraz długi zjazd i kolejne płaskie tereny. W jakiejś miejscowości zjeżdżamy się i jedziemy razem, jakiś drogowskaz na Tatry skręcamy w prawo, ja zaczekałem na Grześka który skoczył do sklepu a reszta pojechała, myślałem że zaraz zaczekają, dlatego jechaliśmy a ich nigdzie nie było, zaczynałem się zastanawiać czy nie przegapiłem jakiegoś skrzyżowania. Po dłuższej chwili wspomniany podjazd po dziurawym asfalcie, po drodze zauważam obok drogi górską rzeczkę więc zaopatrzam się w wodę i jadę dalej.

Powoli robi się już ciemno włączam lampki i doganiam Grześka, razem jedziemy przed siebie nie wiedza gdzie jesteśmy, Dawid mówił żeby jechać główną drogą więc tak robiliśmy. Gdy już się niepokoiłem zapytałem przechodzących tubylców czy dobrze jedziemy, okazało się że dobrze 300 metrów dalej czekał Dawid z Marcinem. Długo z nimi nie ujechałem bo pojechali swoim tempem pod górę, ciemno już się zrobiło, a mnie jakby wróciły siły, może nie czuje się jak nowo narodzony ale jechać można pod górę nawet, doganiam Olka i Grześka i wspólnie docieramy do granicy tylko o moim oświetleniu. Po Polskiej stronie Olek wpada na chwile do sklepu i ruszamy dalej. Droga się dłużyła, gdy już miałem nadzieje na zobaczenie samochodu światła zniknęły i jechaliśmy jakby na odludziu tylko droga my i dzicz. Chyba po około 20 minutach docieramy do samochodu poczułem ogromną ulgę. Uff jak dobrze koniec na dziś. Widoki na trasie bajeczne, pogoda nam się bardzo udała, wszyscy wrócili cało i zdrowo do domu. Niektórzy z obtarciami inni osłabienie jednak szczęśliwi. Dzięki za wspólny wyjazd. Sorki za moją niedyspozycję.



https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/6...





  • DST 226.77km
  • Czas 11:38
  • VAVG 19.49km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 11149kcal
  • Podjazdy 3882m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 października 2015

Płasko


Delikatnie na chwile wyskoczyłem na rower.

https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/611390616
  • DST 19.74km
  • Czas 00:42
  • VAVG 28.20km/h
  • VMAX 62.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 1085kcal
  • Podjazdy 160m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl