Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32747.13 km
  • Km w terenie: 3204.40 km (9.79%)
  • Czas na rowerze: 64d 10h 06m
  • Prędkość średnia: 21.18 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tuannika.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:1044.35 km (w terenie 133.50 km; 12.78%)
Czas w ruchu:50:10
Średnia prędkość:20.82 km/h
Maksymalna prędkość:70.90 km/h
Suma podjazdów:16993 m
Suma kalorii:58773 kcal
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:38.68 km i 1h 51m
Więcej statystyk
Piątek, 5 września 2014

Szosowe przedbiegi

Dziś z Marcinem wybraliśmy się na delikatną szosę przez obwodnicę do Ładnej następnie nadal A4 pojechaliśmy do Pogórskiej Woli, tam udało się przez leśny szuter przedostać do drogi asfaltowej którym dotarliśmy do Jodłówki Wałki, następnie na Wolę Rzędzińską i na światłą w Ładnej, momentami robię sobie przyspieszenia w wiadomym celu. Z Ładnej na Skrzyszów i Łękawica, gdzie zaczynamy podjazd pod dom w Zawadzie, postój pod domem Marcina i naglę dostrzegam Olka na którego oczekiwałem. Osaczyły nas komary więc po chwili rozjechaliśmy się w swoich kierunkach.

http://app.endomondo.com/workouts/403458632/412152...

  • DST 47.62km
  • Czas 01:48
  • VAVG 26.46km/h
  • VMAX 68.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2568kcal
  • Podjazdy 365m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 września 2014

Wieczorna Czwartkowa Szosa

Bardzo dziwna akcja, wcześniej byłem MTB teraz przesiadłem się na szosę lekko ubrudzony po przewrotce, umyłem tylko kolano i ruszyłem na szosę. W Nowodworzu dobrze mi się kręciło więc postanowiłem po raz kolejny zmierzyć się z płaskim segmentem w Radlnej tym razem dobrałem dobrą taktykę i pokonałem swój czas. Następnie udałem się szybko na Lubinkę, starając się jechać równym tempem w miarę intensywnym. Po dotarciu na krzyżówkę zatrzymałem się i zacząłem myśleć, sprawdzam Endomondo nie włącza się więc nie sprawdzę, gdzie jest Dawid, chce dzwonić po Marcina okazuje się że nie mam środków na koncie. Zrezygnowany szybko zjeżdżam do Janowic nawrót na moście i jadę w górę, gdy przejechałem kościół napotkałem z przeciwka jadącego kolarza, gdy podjechał bliżej byłem pewien że to Marcin. Razem udaliśmy się na podjazd koło domu weselnego w kierunku Lubinki, Marcin na początku mocno przycisnął jednak później stracił dobre tempo, po podjeździe luźnym tempem udaliśmy się na krzyżówkę i zjechaliśmy w dół do Błonia a następnie Zgłobice, gdzie próbuję pogonić jednego gościa na skuterze, podjeżdżamy na skrzyżowanie Krakowska -Czerwona gdzie się rozstajemy, pod drugiej stronie dostrzegam Sławka i Leszka więc podjeżdżam na drugą stronę drogi zamienić kilka słów. Ciemno chłodno się robi rozjeżdżamy się pędzę na obwodnicę i do domu.

http://app.endomondo.com/workouts/402842575/412152...


  • DST 51.50km
  • Czas 01:51
  • VAVG 27.84km/h
  • VMAX 66.60km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2810kcal
  • Podjazdy 551m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 4 września 2014

Marcinka


Dziś miałem ochotę przejechać się na Marcinkę, przeczytałem że Leszek będzie tam dziś, więc może by się tak przyłączyć. Wyjechałem stosunkowo wcześnie i udałem się pod kapliczkę św. Walentego, tam czekał już Sławek, wspólnie oczekiwaliśmy ponad kwadrans na przyjazd spóźnionego Leszka. Wszyscy w komplecie więc możemy jechać, na Marcinkę trasą ostatniej edycji Pucharu Tarnowa, na jednym zakręcie zaliczam uślizg przez co trochę nazbierałem błota na siebie. Po drodze mijamy dopingujących nas ludzi, wszystkie fragmenty były do podjechania, w lesie większość błota wyschła, ale jak widać nie wszystko. Po pętelce udaliśmy się na szczyt początkowo lasem, pod szczytem oddzieliłem się i pojechałem do domu zmienić rower. 

https://www.endomondo.com/workouts/402841924/41215...
  • DST 12.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 13.85km/h
  • VMAX 55.80km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 943kcal
  • Podjazdy 391m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 3 września 2014 | Uczestnicy

Szosowa przejażdżka

Po wtorkowych przygodach środę planowałem spędzić na delikatnej przejażdżce szosą, prawie plan się udał, była szosa było delikatnie ale tylko z górki. Ogólnie wyścig z czasem, Dawid spieszył się z serwisem amortyzatora aby ze mną i Olkiem udać się na wieczorną szosę. Planowany wyjazd był na godzinę 17:30 jednak z drobnym poślizgiem wyjechaliśmy koło godziny 17:50, najpierw Piotrkowice przez granice Zawady, podjazd prawie wytrzymałem ich tempem zostałem na dobre 10 metrów, na Słoną Górę już dałem radę choć lekko nie było, zjazd do Pleśnej serpentynami pociągli mocno i wykręciliśmy KOM-a tylko nie wiem kto najszybciej, bo Oni chyba jeszcze na Strave nie wrzucili trasy. Po tym zjeździe skończyła się przyjemna jazda i zaczęła walka :D ruszamy w kierunku kościoła w Pleśnej i jedziemy w górkę, fajnie bo były momenty że widziałem ich jeszcze w zasięgu wzroku. Na szczycie chwilę poczekali aż dojechałem i powtórka z rozrywki, zjazd i podjazd, zrobiliśmy 3 podjazdy i 2 zjazdy, gdyż po trzecim zdobyciu szczytu udaliśmy się w kierunku krzyżówki na Lubince, tam skręciliśmy na lewo do góry, wzdłuż lasu zjechaliśmy w kierunku Dunajca i wylądowaliśmy koło domu weselnego w Janowicach, skąd rozpoczęliśmy podjazd na Lubinkę, jak się okazało całkiem dobrym tempem, choć mnie się wydawało że chłopaki na mnie czekali i dlatego jechali wolniej, ostatnie serpentyny już nie wytrzymałem i zostałem z tyłu.

                          Stelvio Pass Road, WłochyTrasa położona na wysokości około 2,7km n.p.m. w Alpach ma 48 zakrętów.

Powoli robi się zmrok, analiza tras którędy mamy się udać do domu, wygrywa opcja podjazdu na Rychwałd, w lesie wolniej bo tylko ja świecę lampką, dotarliśmy na Rychwałd i szybki zjazd w dół staram się jechać tak aby im oświetlać drogę a jednocześnie nie zderzyć się z nimi. Dotarliśmy do Pleśnej i zaczęło coś kropić, mżyć lub jak to można nazwać. Rozpoczynamy podjazd na Słoną Górę serpentynami, Olka straciłem z pola widzenia a Dawida zarysy widziałem w oddali, po wypłaszczeniu mogłem złapać trochę powietrza i ustabilizować oddech. Na skrzyżowaniu doszliśmy Olka i wspólnie rozpoczęliśmy dalszy podjazd, Dawid wyciągnął z kieszonki lampkę i trzymał ją w ręce Olek myślał że jedzie samochód, ale zaraz światła zaczęły się rozjeżdżać i coś mu się to dziwne wydawało :D Słona zdobyta, teraz jazd do Łękawki i podjazd z Łękawicy spod kiosku na Marcinkę, tempo regularne ale bez szarpania tym razem. Po krótkiej rozmowie pod kościołem udaliśmy się do domu, przewyższeń wyszło sporo, średnia prędkość zadawalająca, dobrze jest teraz pora zmienić system treningów przed zawodami. Dzięki za Jazdę . POZDROWER


Przebieg trasy
http://app.endomondo.com/workouts/402428882/412152...

  • DST 57.83km
  • Czas 02:28
  • VAVG 23.44km/h
  • VMAX 70.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 2175kcal
  • Podjazdy 1335m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 września 2014 | Uczestnicy

GIGA Wtorek MTB


Dziś dla odmiany napiszę krótką relację z wycieczki. Pogoda z rana była bardzo nieprzewidywalna, znaczne zachmurzenie połączone z przeciętną temperaturą. Nie wiedziałem czego się spodziewać, czy się będzie rozpogadzać czy też zacznie padać. Jaki strój wybrać, na krótko czy zabrać coś na deszcz. Ostatecznie okazuje się że za dużo myślę i pojechałem na krótko co było idealnym wyborem. Dawid jeszcze rano był w mieście i nie wiedziałem czy zdąży się wybrać, ostatecznie odrobinie spóźnieni ale dotarliśmy na miejsce zbiórki.



Skład : Mirek, Łukasz, Dawid, Krzysiek
Dystans : 93,80 kilometrów
Czas : 5 h 47 m 52 s
Średnia wysokość 307.89 m
Najniższy punkt 197.0 m
Najwyższy punkt 525.3 m
Maksymalna różnica 328.29 m
Łączna wysokość podjazdów 2178.7 m
Łączna wysokość zjazdów -2178.2 m
Dystans podjazdów 38.15 km
Dystans po płaskim 17.64 km
Dystans zjazdów 38.94 km

Przebieg trasy
http://app.endomondo.com/workouts/401620479/412152...



Tak więc plan na dziś na życzenie Łukasza ma być terenowo i ekstremalnie, z Mirkiem niemożliwe ale może coś się uda. Plan jest ambitny, przez Kokocz na Brzankę, podobny pomysł ostatnio wybiła nam burza która nas dopadła w Jodłowej, dziś według głównego metopaty kraju z tych chmur deszcz miał nie spłynąć i z takim przekonaniem pokonywaliśmy kolejne kilometry.
Jeszcz chwilowa refrelksja pod sklepem Antoniego i ruszamy w trasę, początkowo delikatnie chodniczkiem pod obwodnice, na czele peletony Mirek mocno nabuzowany bo dawno nie siedział w siodle. Ach będzie się działo, przejeżdżamy pasy i pędzimy na Marcinkę szuterek mija bez najmniejszych problemów, później asfalcik i jesteśmy na Marcince, skręcamy na las Kruk aby dostać się do Trzemesnej. Po drodze jak to zawsze bywa są uśmiechy i pogaduszki bardziej lub mniej rozwinięte. Zjazd w lesie Dawid prowadzi nagle patrzy w tył nie ma reszty a dopiero przejechaliśmy 300 metrów pewnie poszli na grzyby zaczekamy na dole, Pan zbieracz grzybów informuje nas ze na dole jest dziura w drodze :D którą Dawid przejechał bez problemu reszta towarzystwa dla pewności przeprowadziła, co okazało się trudniejsze od samej jazdy. Później dojazdówka do asfaltu trochę szutru, trochę ziemi i błota.
Podjeżdżając w górę odczuwamy że robi się coraz cieplej będzie dziś wspaniała pogoda sobie myślę. Dojechaliśmy do krzyżówki pora na teren, zjazd szutrową drużką przejazd przez rzeczkę i ziemny podjazd trochę po kaminiach pod górę, spodziewałem się że będzie bardziej mokro, a tu miła niespodzianka sucho prawie wszędzie aż się chce jechać dalej. Wszystkim na trasie dopisują humory bo dlaczego by miało być inaczej. Przejeżdżamy asfaltowy łącznik, szuterek i łąkę która prowadzi nas do leśnego podjazdu który też jest przejezdny i suchy, dojeżdżamy nim do szutru łączącego Szynwałd z Trzemesną. Zjeżdżamy nim w dół kierując się właśnie na Szynwałd, tam przy drodze głównej krótki postój w sklepie i ruszamy na wspinaczkę, pierwsza asfaltowa, później krótka szutrowa i w końcu szybki zjazd szutrem po którym nastąpił mostek i zaczynamy się wspinać na Świnią Górę. Na szczycie krótka dyskusja gdzie jedziemy, jak nie wiemy gdzie jechać to za mną :P ( W pizdu do przodu ) Mirek dostrzega że nie jechał tą trasą nigdy, a później mówi że pamięta tą trase po czym stwierdził że nigdy tu jeszcze nie był :D W między czasie jak on błądził między myślali próbowaliśmy zjechać jeden banalny zjazd i uwiecznić to na zdjęciu.



Przed nami znowu zjazd szutrowy i podjazd skrajem lasu do asfaltu takim to sposobem znaleźliśmy się na skrzyżowaniu Zwiernik Zalasowa. Padały naciski z tyłu że jedziemy najkrótszą drogą na Kokocz więc podjechaliśmy go asfaltem, z tyłu słyszę głosy Krzysiek nie hamuj !, mam ich głęboko gdzieś jadę swoim tempem, po chwili wyprzedzają mnie i próbują uciec Mirek z Łukaszem, spoglądam na Dawida on niezainteresowany ściganiem, więc dałem na pedały i zeskoczyłem z asfaltu wyprzedzając ich poboczem, co tam było trawa ziemia czy kamienie nie pamiętam, jadę dalej z przodu i słyszę coś nadjeżdża spoglądam w bok to znowu ON Majka zaczyna atakować, myślę z nim nie wygram 2 miejsce mnie satysfakcjonuje. W takiej oto kolejności dotarliśmy na Kokocz, szczęśliwi iż zdobyliśmy pierwszy szczyt na naszej trasie. Pamiątkowe zdjecia, odzyskanie sił przegląd krajobrazu i ruszamy dalej. Dostałem zastrzeżenie że jedziemy prostym odcinkiem a nie jakimiś chaszczami jak ostatnio.



Dobra no to bawimy się w szosowców i asfaltem w dół, dojeżdżamy do Lubczy, tam za stacją benzynową dajemy w prawo i tam kiedyś znaleziony przez mnie łącznik okazuje się zaogrodzony marnym drutem, ale najwidoczniej ktoś nie życzy sobie tam naszej obecności, wyjście jest jedno :d 10 metrów wcześniej jedzie kolejna droga powinna też doprowadzić na górę. Tak też zrobiliśmy, podjazd i dotarliśmy do asfaltu, którym udając się na południe dostaliśmy się do Kowalowej, kolejna wizyta w sklepie i dobieramy trasę, Mirek poprowadzi nas na pasmo Brzanki nie przez Wisową ale przez Kowalową. Ja nie mam nic przeciwko, uzupełniamy co się da i jadymy, do naszej kapliczki przydrogowej która dała nam schronienie 2 tygodnie temu w czasie ulewnych deszczy, dziś nie była już przykryta, więc mielibyśmy gorzej. Zjeżdżamy w dół asfaltem prędko i to co przeraziło Łukasza spory sporych rozmiarów podjazd, który trwał i trwał przez kilka kilometrów, jechaliśmy i jechali, Dawid zatrzymał się zrobić zdjęcia a my jedziemy dalej, zaraz Dawid już na czubie peletonu, który jest sporo rozciągnięty, dojeżdżam na szczyt w pewnej odległości za Dawidem i łapię oddech.



Za chwilę przyjeżdża Mirek z Łukaszem, ja łapię oddech niezmordowany Mirek rusza dalej w trasę, po chwili wytchnienia rusza za nim Łukasz, Dawid skończył posiłek i też ruszył za nimi ja nie mogłem zostać gorszy i zebrałem się w sobie i rozpocząłem podjazd. Swoim równym tempem starałęm się podjechać cały podjazd, Dawid uciekł już na przód, ja widzę Mirka i powoli zbliżam się do niego i Łukasza, nie ma się co spieszyć, droga jeszcze przed nami długa. Przejazd przez żółty szlak rowerowy to iście idealna zabawa dla kolarzy MTB, którzy lubią się ubrudzić, zamoczyć koła w błocie i poćwiczyć jazdę w delikatnym terenie. Obecne są tam zarówno szybsze odcinki jak również wolniejsze fragmenty, każdy znajdzie tam coś dla siebie, wąwozy, podjazdy ścieżkami usłanymi kamieniami i korzeniami coś pięknego. Na drodze młaki, kałuże i makły oraz inne niezidentyfikowane twory natury. Przebijamy się przez drogę i ruszamy dalej szlakiem, teren nadal urozmaicony, dostępne wszystko co tylko chcemy. Miałem nie pisać o lamieniu zjazdów przez Mirka więc o tym nie wspominam, wspomnę tylko że odgłos jego klockow hamulcowych spłoszył zwierzęta z obrębu 2 kilometrów. Powoli daje się zaobserwować że teren daje w kość Łukaszowi, widać zmęczenie w jego jeździe, w sumie też świeży nie jestem, damy radę! przecież nie jesteśmy mięczakami. Dajemy dalej, teren trochę łagodnieje gdy dojeżdżamy do leśnej drogi, później nawet pojawia się asfalt i takim to sposobem dostajemy się na drogę która prowadzi na Ostry Kamień. Zaraz zjeżdżamy za szlaban na krótki łącznik terenowy, niektórzy wolą jechać od razu asfaltem i wbijać na Ostry Kamień natomiast Mirek czuje sentyment do tego odcinka. Tak więc doczekaliśmy się podjeżdżamy już na Ostry Kamień, ścieżka początkowo wije się w górę po czym mamy przyjemne szybkie sekwencje zjazdowe, połączone z krótkimi podjazdami, na Miłość Mirek nie strasz już tych zwierząt !!! Bardzo przyjemnie mi się dziś zjeżdżało po korzeniach i kamieniach, czerpałem z tego ogromną frajdę. Trochę zostałem aby dojechać z Łukaszem na Brzankę dotarliśmy trochę później niż Mirek z Dawidem. Na Brzance zawołaliśmy Panią z bufetu zdjęcia, posiłki i odpoczynek zajął nam jak chłopaki mówili prawie pół godziny. Po tej przerwie plan był jasny jedziemy na zjazd koło Klasztoru, pędzimy niczym struś pędziwiatr w dół i ostre hamowanie na drodze koza. Udało się bezpiecznie dojechać do asfaltu więc cel kolejny to szczyt Nosalowa. Widziałem że Mirek i Łukasz ze strachem patrzyli na szczyt przed nami, ja myślę no to się powoli tam wytoczymy :D, ja cisnął nie będę nie chce mi się już. Ale ostatecznie jechałem tak sobie z resztą, najpierw asfaltem później łąką i wjechaliśmy do lasu, podjazd ciągnął się w nieskończoność, naglę ujrzałem słupek pamiętałem go z ostatniej wyprawy to juz koniec podjazdu. Teraz pora na zjazd a raczej płaski odcinek z momentami na dół. Dotarliśmy do krzyżówki ostro w lewo i jedziemy na dół, Mirek woła wolniej bo Łukasza nie widać, ja zwalniam patrze a Łukasz zaraz za nim jest, nie wiem co znowu kombinował, ale szybko ich zostawiłem z tyłu. A Dawida juz prawie nie widać z przodu, jadziemy i dojechaliśmy do choinek koło których ostatnio prowadziliśmy, szukam Dawida on już chyba na dole, sprowadzam pierwsze 3-5 metrów BO SIĘ TROCHĘ CYKAM wsiadam na rower i próbuję jechać na dół. Ślizgam się bo ostro jest jednak ale pre do przodu, dojeżdżam do końcowego odcinka widzę Dawida na dole, wspina się bez roweru do góry, ja 4 litery za siodełki i ślizgamy się w dół, manewruję klamkami delikatnie po czym stwierdzam że lepiej je puścić bo za bardzo rzuca i końcowy odcinek już bardziej w stylu jak się uda to dobrze, jest jestem na dole obracam się spojrzenie na górę i wypinam się.



Mirek z Łukaszem nagle pojawiają się w miejscu gdzie ich widać, prowadzą rowery, Dawid ich namawia do zjazdu, Mirek siada na rower tylko do zdjęcia i prawie zalicza glebę ( o czym miałem nie pisać ). Udało się przekonać Łukasza i zwinnie jak się potem okazało bez przedniego hamulca zjechał ten zjazd. U podnuża Łukasz wymienił klocki i ruszyliśmy przez futrkę w ogrodzeniu na asfalt, tam dojechaliśmy do DK977 i odbiliśmy na podjazd na Meszną Opacką, tam kolejny PIT Stop i rozmowa z tubylcami. Ruszamy dalej zjazd do Buchcic i wspinaczka szutrem do Łowczowa, tam już zmordowani jedziemy jedziemy wzdłuż Białej do Pleśnej, przejeżdżamy do Świebodzina po drodze spotykamy Rafała z Oshee Bike Brothers Team.
Dalej już przez Pole Kukurydzy docieramy do Tarnowca, tam ja się odłączam i wspinam się na Marcinkę a reszta ekipy rusza na Tarnów.
Dzięki za wspólną jazdę, program obliczył mi według danych z mapy łączną wysokośc podjazdów ponad 2000 metrów, więc lekko nie było.
Dla takich wyjazdów opłaca się ruszać z domu.
Do następnego POZDROWER



  • DST 93.80km
  • Teren 35.00km
  • Czas 05:47
  • VAVG 16.22km/h
  • VMAX 69.30km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 6307kcal
  • Podjazdy 2178m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 września 2014

Między opadami

Gdy już wybierałem się na szosę po godzinie 16 ze wschodu nadciągnęły intensywne opady deszczu, spowodowały one opóźnienie w wyjeździe na trasę, a co za tym idzie skrócenie dystansu, miało być koło 80 kilometrów, a pozostawało czekać aż przestanie padać i zacznie przesychać. Koło 19 zdecydowaliśmy z Marcinem że można spróbować coś pokręcić na szybkiego bo zmrok coraz bliżej, tak więc udaliśmy się w kierunku Rychwałdu, pociągnąłem mocniej tylko w Radlnej aby sprawdzić jak noga ciągnie jakby było dobrze to bym pokusił się o atak na czasówkę było jednak inaczej więc równym tempem pokonaliśmy ten dystans. Następnie bocznymi dróżkami do Pleśnej i rozpoczęliśmy wspinaczkę na Rychwałd, dokuczała nam dziś duża wilgotność miejscami zapewne grubo ponad 90%. Po zdobyciu szczytu chwila na złapanie oddechu i pora wracać, dookoła co jakiś czas widać pioruny i błyskawice na niebie. Jeszcze do Pleśnej było jasno w Rzuchowej przeciętnie ale zanim dojechaliśmy do Kłokowej zrobiło się nagle ciemno, przyszła noc, i przy blaskach latarni przydrożnych dotarliśmy na szczyt Zawady zwanej Marcinką.

http://app.endomondo.com/workouts/401195706/4121522
  • DST 34.88km
  • Czas 01:24
  • VAVG 24.91km/h
  • VMAX 60.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1859kcal
  • Podjazdy 374m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 września 2014

Krążenie po mieście

Rano miałem jechać pod Dębicę rowerem ale ze względu na pośpiech wybrałem się samochodem, po powrocie przesiadka na 2 kółka i musiałem odwiedzić kilka sklepów w Tarnowie, powrót do domu i oczekiwanie na koniec opadów deszczu.

http://app.endomondo.com/workouts/401195637/4121522
  • DST 20.80km
  • Czas 00:55
  • VAVG 22.69km/h
  • VMAX 57.60km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1014kcal
  • Podjazdy 217m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl