Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32747.13 km
  • Km w terenie: 3204.40 km (9.79%)
  • Czas na rowerze: 64d 10h 06m
  • Prędkość średnia: 21.18 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tuannika.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:447.07 km (w terenie 65.00 km; 14.54%)
Czas w ruchu:21:37
Średnia prędkość:20.68 km/h
Maksymalna prędkość:73.80 km/h
Suma podjazdów:7065 m
Suma kalorii:25694 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:40.64 km i 1h 57m
Więcej statystyk
Piątek, 31 października 2014

Skromnie do Tarnowa i z powrotem

Jak w reklamie najpierw praca potem dom.


http://app.endomondo.com/workouts/431887697/412152...


http://app.endomondo.com/workouts/431887731/412152...



  • DST 11.19km
  • Czas 00:38
  • VAVG 17.67km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 670kcal
  • Podjazdy 275m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 października 2014

Spotkanie z Obcym

Rankiem wyszło słoneczko, niby chłodno ale nie ma mgły i aż chce się siadać na rower. Zdecydowałem się że po 10 wsiadam i jadę na Brzankę, zacząłem się przygotowywać do wyprawy, gdy już miałem wychodzić zerknąłem na Endomondo i patrzę Staszek jedzie, Sam jeździł dziś nie będzie pomyślałem i popędziłem do Tarnowca, ponieważ on był na Przemysłowej jeszcze chwile temu. Pozamykałem dom pozabierałem wszystko i jadę pośpiesznie, dojeżdżam pod boisko w Tarnowcu sprawdzam pozycję Staszka, długo się ładuje mapa ale jest No Nie pod Gazami wjeżdża na Szuter, to rura wzdłuż obwodnicy i tam mega dziwny widok na poboczu stoi samochód a koło niego załatwia się kobieta. Czyli dziś mnie nic już nie zdziwi, wspinaczka po szutrze ostudziła moją chęć gonienia Staszka, a ciało złapało odpowiednią temperaturę, jadę jadę a Staszka nie widać, dojeżdżam do końca drogi rowerowej i widzę na szczycie Staszek wężykuje po drodze MAM GO, wyłączam Internet aby zbytnio baterii nie żarło, po drodze pieszy pyta się mnie czy kolega mi zwiał :D



Staszek jest już coraz bliżej lecz ma jeszcze przewagę, skręcił w lewo i jest blisko szczytu kurczę muszę przycisnąć żeby wiedzieć gdzie później pojedzie, udało się zauważyłem jak skręca w lewo i zniknął, teraz tylko zjazd asfaltem a później drogą polną to już go łatwo dojdę. Złapałem go na końcu asfaltu zatrzymał się i przywitał mnie serdecznym powitaniem
"A miało być dziś delikatnie Nic się w Tym Tarnowie nie ukryje :D  Szpiedzy są wszędzie "
Ja tam presji nie wywierałem, tak więc zapewniłem go że będzie delikatnie, jak przyszło mi w zwyczaju jeżdżę tempem innych chyba że to ktoś pokroju Dawida i Olka :D Zjeżdżamy w dół do rzeczki, jednak w niej się nie zagłębiamy tylko przejeżdżamy górą, następnie podjazd daje mi w kość, jako że przytarty pyton czasami radzi sobie w grząskim terenie, tak na twardej śliskiej glince już tak bardzo nie, ale sprawnie udaje nam się pokonać ten podjazd trochę mielania ale jesteśmy na górze. Odbijamy na Kruk i zjeżdżamy główna drogą mijając kilku kolarzy, błota i kupę liści. Staszek zarządza skręt na czerwony szlak który kojarzy mi się z urwaną koronką na tylnej zębatce. Tam piękne malownicze krajobrazy pełno liści zielonych i kolorowych.



Myśleliśmy nad inną opcją lecz ostatecznie czerwonym dotarliśmy do Skrzyszowa, tam do mostu i podjazd tradycyjny na Trzemeską Górę, asfaltem skręt na lewo na etap szutrowy, ziemny podjazd, łąka i kolejny leśny podjazd takim sposobem znaleźliśmy się pod parkingiem w Trzemesnej, tam szlakiem Rajdu Sokołów zjazd przez las do Zabłędzy. Skręciliśmy na leśną drogę prowadzącą do Łękawki lecz tam nie dotarliśmy, pokierowaliśmy się bardziej na Piotrkowice by przez pętlę autobusową pojechać na Słoną Górę, będąc tam zjechaliśmy zjazdem Kolosa do Kłokowej, tam już prosta droga na Świebodzin, szlakiem wzdłuż torów do Tarnowca i tam się rozstaliśmy. Swoja drogą kukurydza ścięta i co niektórzy będą mieli lepiej z orientacją w terenie, a jeśli chodzi o jazdę to ciężej kombajn zostawił ślady swoich opon które przymarzły i stały się uprzykrzające podczas jazdy. Dzięki za jazdę i do następnego spotkania.



http://app.endomondo.com/workouts/431263801/412152...
  • DST 41.64km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 17.00km/h
  • VMAX 58.50km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 2675kcal
  • Podjazdy 885m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 października 2014

Na Rychwałd

Miałem jechać na rower wczoraj po zmroku, jednak gdy zobaczyłem mgłę odwidziało mi się, myślę jutro wracam wcześniej to popołudniu się wybiorę i przejadę. Tak więc zrobiłem, wybierałem się na rower i Tata podrzucił mi pomysł żebym przesyłkę do Babci zawiózł, a więc kierunek Rychwałd, ciepłe ciuchy ubrane a więc można jechać, początkowo delikatnie żeby się rozgrzać, a później delikatnie bo nie chce się szybciej. Rychwał w nieco ponad 42 minuty, u babci herbatka, ciasteczka i w kominku się pali aż nie chce się wychodzić.

http://app.endomondo.com/workouts/431085116/412152...

Naglę okazuje się że siedzę już tam prawie 2 godziny, za oknami ciemno termometr schodzi do 5 stopni oj ciekawie będzie. Zbieram się żegnam i jadę, do góry tylko kawałek więc się nie rozgrzeję zjazd z Rychwałdu ciężki bo zimny, dojeżdżam do wypłaszczenia i inny świat, nagle wjeżdżam w ścianę mgły widać na dobre 20-50 metrów ale tylko czasami, głównie to nawet jest mniejsza widoczność. Miałem włączoną czołówkę więc od razu zgasiłem bo bardziej przeszkadzała. Ściągłem okulary i jadę dalej, jazda na czuja, jedziesz tam gdzie kiedyś była droga, droga przebiega bardzo niekomfortowo i powoli. Momentami z mgły pojawiają się światła samochodów jadących z przeciwka, czasami z mgły pojawiają się ludzie bez światełek Ci to mają wyobraźnię. Udaje się dogonić samochody jadące żółwim tempem więc teraz wiem gdzie jest droga jadę za nimi jednak one skręcają na Rzuchową a ja jadę na Świebodzin. Kolejne samochody to z jednej to z drugiej strony, dom coraz bliżej. Gdzie można poruszam się chodnikiem zawsze to lepiej i bezpieczniej. Wspinam się już na Zawadę i kilkaset metrów od domu mgła ustaje widać ją na dole i u góry, a więc jestem w pasie między mgłami. Jak się później dowiedziałem Dawid dziś właśnie w tym pasie jeździł.





http://app.endomondo.com/workouts/431085158/412152...

  • DST 32.14km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.04km/h
  • VMAX 56.70km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 1403kcal
  • Podjazdy 412m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 października 2014

Do Lasu Wolskiego


Po tygodniowej przerwie czas na wycieczkę do Krakowa. W sobotę z rana spakowałem się przygotowałem rower i wyruszyłem w trasę, najpierw na szczyt Świętej Góry, zjazd droga rowerową do Tarnowa koło basenu alejami do przejazdu kolejowego, tam odbiłem w kierunku Wątoku i rampą kolejową koło dworca PKP dotarłem na dworzec autobusowy gdzie po chwili przyjechał Voyager, spakowałem rower do bagażnika usiadłem wygodnie i transportowałem się do Krakowa.

http://app.endomondo.com/workouts/428934626/412152...

Autobus punktualnie zjawił się na dworcu w Krakowie, szybki desant z pokładu krążownika i już gotowy do jazdy. Szybka inwentaryzacja sprzętu, wszystko jest a więc komu w drogę temu czas. Tylko jak się stąd wyjeżdża? Chyba trochę pobłądziłem po starym mieście lecz w rezultacie dostałem się pod D-17 gdzie trwał AGHacks gdzie miałem dostarczyć Game-Pada. Tylu napaleńców zmulonych przed laptopami dawno nie widziałem, jedna głośna petarda i większość by się nie ruszyła :D Po delikatnym postoju ruszam dalej w trasę, czasu do spotkania jeszcze trochę więc wstępnie w planach była jazda wzdłuż Armii Krajowej i przebicie się do wałów Rudawy, później wzdłuż nich dotarcie do Błoni i tam przetransportowanie się pod Focha 42 które było miejscem spotkania. Ostatecznie coś zatrzymało mnie na Miasteczku Studenckim AGH i na miejsce zbiórki udałem się 10 min przed czasem najkrótszą drogą.

http://app.endomondo.com/workouts/428974590/412152...



Na miejscu zbiórki była tylko jedna osoba, ku mojemu zdziwieniu w krótkich spodenkach :D z rozmowy wyszło że na jego termometrze nie było informacji że tak wieje :D Po kilku minutach postoju zaczęli zjeżdżać się kolejni zawodnicy, zgromadziła się spora grupka lecz podobno tydzień temu było więcej. Po zjawieniu się trenerów rozpoczęła się główna część zabawy, regulamin, lista obecności i wstępne informacje organizacyjne. Wszystko zrozumiałe to możemy jechać, najpierw trzeba dojechać do lasu, Królowej Jadwigi do skrętu na bruk, tam podjazd i dojeżdżamy do lasu gdzie zaparkował Michał, rozdał nam numery startowe, abyśmy się jakoś rozróżniali i na trasie sprawiali wrażenie zawodowców :D Po krótkiej chwili dotarliśmy na miejsce startu, pierwsza część treningu rekrutacyjnego będzie wyścig. Dla zapoznania się z trasą tempem spacerowym wykonaliśmy 2 okrążenia formujące, początek trasy to wymagający podjazd po liściach i gdzieniegdzie kamieniach, później odbijaliśmy na ścieżkę która polegała na raczej płaskim pokonywaniu zakrętów pomiędzy drzewami, w końcowej fazie trzeba było pokonać bardziej techniczną sekwencję z nasypami i wyrytym rowkiem od wody, nawrót i brzegiem zaliczając liczne hopki, korzenie i kamienie jedne po drugich, tym sposobem po raz kolejny docierało się do raczej szybkościowego fragmentu, proste i zakręty leśnymi ścieżkami, dojazd do bulwiastych wzniesień, wjazd do wąwoziku i już płasko na miejsce startu.


Po pokonaniu 2 okrążeni wszyscy zaczęli się formować na linii startu, Tu jest linia startu Więc START i ruszyli, jedni mocno a drudzy próbowali mocno, jednak podjazd szybko zweryfikował wszystkie zapały, dostrzegam po lewej przemykających Karola i Michała dla których ten podjazd problemów nie sprawia. Szybko wysunęli się na czuł by spokojnie przejechać 3 okrążenia, a trzeba zaznaczyć że startowali z samego tyłu. Ja ustawiłem się po prawej stronie i skrupulatnie wyprzedzałem kolejnych zawodników na podjeździe lecz w połowie zaczęło brakować tlenu, spuściłem z tonu i siadłem na kole jednego gościa, jadąc za nim trochę odpocząłem więc przed wypłaszczeniem dokręciłem i go urwałem, na ścieżce doszedłem gościa który jechał kilka metrów z przodu, niestety gdy zaczął się zjazd techniczny położył mi się pod koła i chcąc nie chcąc wylądowałem koło niego. Pozbierałem się jednak jeden mnie zdążył wyprzedzić, musiałem ochłonąć więc doszedłem rywala i toczyłem się za nim do podjazdu na którym zaatakowałem i nie miał nic do powiedzenia, doszedłem jeszcze kolejnego lecz tym razem zostałem za nim nie atakowałem na wypłaszczeniu. Dalszą część okrążenia przejechałem za nim, na podjeździe zaatakowałem wyprzedziłem jeszcze po drodze innego i na wypłaszczeniu dotarłem na plecy kolejnego, na płaskim zdublowaliśmy, bagażnik i wspólnie blisko pokonaliśmy kolejne zakręt, na ostatniej prostej chciałem jeszcze finiszować, jednak zabrakło pół koła do zwycięstwa. Ostatecznie miejsce jak się okazało było chyba 7.


Po wyścigu pora na trening na technicznych odcinkach, ciekaw byłem co może to oznaczać. Szybko się dowiedziałem, jechaliśmy ścieżką w przeciwnym kierunku co wyścig nagle skręciliśmy skarpą w dół, hamulce mało na co się zdają choć wydaje się że zwalniają. Dojeżdżamy do ścianki, niektórzy by powiedzieli że to nie przeszkoda, ja z uwagi na przednie koło wolałem nie ryzykować, przynajmniej miałem koło na wymówkę :D Gość na fullu skoczył sobie jakby nie zauważył 3 metrowej dziury. Dalej był podjazd po kamieniach , który w większości zawodnikom nie sprawiał problemów. Następnie chyba był podjazd z wąwozu na brzeg po kamieniach i korzeniach. Później podjazd początkowo łagodny by zmienić się w ostry podjazd na zakręcie, coś wybiło mnie z rytmu i skapitulowałem, jak się okazało udało się tylko Karolowi, Michałowi i Arturowi. Jak były podjazdy to pora na kolejny zjazd, długi stromy po liściach, Michał i Karol zabezpieczali drzewa obok trasy i jak się okazało nie raz musieli reagować na zaistniałą sytuację. Na koniec pojechaliśmy przejechać sekcję 3 hopek z korzeniami i na tym się skończyła zabawa w lesie. Skierowaliśmy się w kierunku miasta i każdy rozjechał się w swoją stronę.

Krótki Film Zmontowany przez Weronikę i Marysię

http://vimeo.com/110244229

Oraz krótki przeze mnie

https://www.youtube.com/watch?v=O4eBHDMwEB4

Po dojeździe do Błoni zauważam SMS od Marcina, dzwonię do niego wyjaśnić sytuację, później dzwonię do Mirka spytać o podwieczorek MTB, wszyscy mnie olali więc byłem zmuszony dziś jeździć sam więc czemu nie wrócić do Tarnowa rowerem. Najpierw trzeba powalczyć z zakorkowanymi ulicami, jedzie się dziś dziwnie, za mną ponad 2 godziny treningu, ciśnienia w oponach jakby mniej, do tego chłodno i wieje. W Wieliczce na stacji postój, trzeba uzupełnić bidon, jakiś baton do kieszeni i trzeba walczyć z przeciwnościami. Droga przebiega żmudnie ale powoli do przodu, mijam kolejne domy, wioski, miasteczka, miasta a Kraków zostawiam za sobą. W Sufczynie zdecydowałem się na kolejny postój na stacji Orlen zaopatrzyłem się w gorącą czekoladę, jak również w napój do bidonu i ruszyłem dalej. Po chwili w oddali pojawił się Tarnów, wjazd na obwodnicę i dojechałem do basenu na Marcince. Tam szybkie spojrzenie na Endomondo bo gdzieś tutaj powinien szwędać się Kolos, Mirka spotkałem koło placu zabaw spacerował z kijkami, po chwili zdecydował się jeszcze podejść i skierować się na szuter, towarzyszyłem mu do gazów i wróciłem tą samą drogą na szczyt, już ciemnawo a ja wybrałem się bez lampek więc musiałem omijać główne drogi.

http://app.endomondo.com/workouts/429159382/412152...



  • DST 113.56km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:27
  • VAVG 20.84km/h
  • VMAX 53.10km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 5938kcal
  • Podjazdy 1312m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 października 2014 | Uczestnicy

Szosa z Dawidem i Olkiem

Niestety tego dnia myślałem że pójdę malować łazienkę, jednak nie zostałem wezwany, mogłem jechać do Krakowa na trening AGH MTB lecz do tego nie byłem przygotowany bo do północy liczyłem że jednak dostanę telefon i pojadę malować. Tak się jednak nie stało i sobotę wreszcie spędziłem w domu, odpoczywając i delikatnie szwendając się koło domu. Oczekując na jakieś wieści z Soboty MTB albo Sobotniej Szosy. Pewniejsza jednak była szosa ponieważ po ostatnich deszczach podobni w lesie jest błoto i nie da się jeździć. Tak więc z Dawidem przed 14 wyruszyliśmy na spotkanie z Olkiem pod sklep BikeBrothers na ulicy Krakowskiej. Tempo po obwodnicy nadawał Dawid i mocno mnie zjechał :D coś mówił o średniej ponad 41 km/h być może i tak było ja pamiętam że jak dojechaliśmy to Olek już tam był :D. Grzebał coś przy rowerze, chwilę czekaliśmy na chłopaków aby otworzyli sklep Olkowi by mógł się zaopatrzeć w akcesoria na jutrzejszy wypad dookoła Tatr. Olek testował dziś pomiar mocy w tylnym kole więc może być grubo na podjazdach.

http://app.endomondo.com/workouts/426209002/412152...

Olek naładował kieszenie to jedziemy do Marcina pomóc mu układać drewno, niestety obeszliśmy się smakiem i pozostała nam tylko rozmowa. Nie był skłonny dać nam drzewa do układania ani wybrać się z nami na rower niestety. Tak więc po chwili ruszamy w nieznane, w między czasie dzwonię do Mirka spytać czy coś kręci, on jednak bez Staszka się nie rusza z wiadomych względów. Ruszamy najpierw przez Koszyce na Rzuchową, gdzie jeszcze się trzymam na ogonie, jednak na podjeździe na Lubinkę już wymiękam do tego telefon od Mirka tak więc zostałem z tyłu, na rozjeździe w kierunku Dąbrówki Szczepanowskiej dojeżdżam do czekających Dawida i Olka dogoniło nas wesele któremu na drodze staje właśnie straż pożarna, na rowerkach przemykamy poboczem i rozpoczynamy wspinaczkę, dla mnie to była wspinaczka a dla nich zapewne delikatne serpentynki, zawsze źle znoszę podjazdy, ale dziś jakiś nieswój się czuję. Krzyżówka zdobyta już wspólnie bo chłopaki czekali na mnie kierujemy się północnym stokiem Lubinki w kierunku Dunajca gdzie zjeżdżamy pod dom weselny w Janowicach. Stamtąd jak ocenił Olek rozpoczynamy 8 minut zdychania :D, początkowo jazda wydaje się delikatna po prawie płaskim terenie, na chwilę stajemy Olek znika w krzakach za potrzebą a Dawid daje mi dosiąść swojego potwora. Początkowo musiałem tak usiąść żeby korby nie porysować bo moje bloki do tych nie pasują. Ruszam, pozycja na rowerze wydaje się wygodniejsza, pedałuje się też delikatniej, nawet nie zauważyłem kiedy zmieniłem przerzutkę. Pod stacją narciarską zmieniamy się znowu i jedziemy w górę na krzyżówce chłopaki są trochę szybciej ode mnie. Chwila postoju i decyzja jest że jedziemy przez Pleśną a więc zjeżdżamy na Rzuchową i koło sklepiku skręcamy w prawo kierując się na drogę biegnącą koło kościoła w Pleśnej tam mocno ciśniemy z górki jednak co dobre szybko się kończy, docieramy pod wzniesienie zwane Słoną Górą dziś pora na łagodniejszą wersję, co z tego jak i tak wymagająca kręcimy każdy swoim tempem czyli ja z tyłu a Ci dwaj ścigają się na najostrzejszym fragmencie, z tyłu to wyglądało jakby pod górę zaczynał uciekać Pedro Rodríguez a szybko zaczął kontrować go Rafał Majka, a jak mogłem się temu tylko przyglądać jak Cadel Evans. Sapiąc dojechałem do nich jak czekali i ruszamy dalej, kierujemy się już na dom, a więc krzyżówka w Piotrkowicach zjazd do Łękawicy i wspinaczka koło kiosku. Dawid mówi że się nawet nie zmęczył, a ja czuje zmęczenie i jadę już delikatnie pod górkę dojeżdżamy pod kościół w Zawadzie trochę gaworzymy i w końcu się rozjeżdżamy. Po rozpędzeniu szybko byśmy zakończyli jazdę na asfalcie, na drodze za zakrętem pojawił się pies, Dawid zahamował ja też chciałem delikatnie ale nie dawało to oczekiwanych rezultatów więc przycisnąłem mocniej widząc zbliżającego się Dawida nie chciałem go przewrócić koło tylne poszło smykiem stawiając rower w poprzek drogi aż dwa razy, ale udało się wyprowadzić i szczęśliwie wróciliśmy do domu.
  • DST 52.96km
  • Czas 01:51
  • VAVG 28.63km/h
  • VMAX 73.80km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 2919kcal
  • Podjazdy 795m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 października 2014

Jazda po przerwie

Po prawie tygodniowej przerwie znalazłem chwilę czasu na rower, skoro jutro może padać a mam być poza domem cały dzień więc okazja nie do zmarnowania. Kierunek Rychwałd a później miał być Zakliczyn i miałem myśleć dalej. Podczas zdobywania Rychwałdu zaczęło padać, a nie miałem ochoty zmoknąć więc od razu zawróciłem i kierowałem się do domu, ku mojemu zdziwieniu zaczęły łapać mnie mini skurcze więc już całkowicie odpuściłem i wróciłem do domu, jak widzę średnia wyszła konkretna mimo odpuszczenia z powodu niedyspozycji dnia.

http://app.endomondo.com/workouts/424962533/4121522
  • DST 30.04km
  • Czas 01:01
  • VAVG 29.55km/h
  • VMAX 67.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1681kcal
  • Podjazdy 312m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 października 2014

Szosa z Olkiem

Ostatnimi dniami, przez nadejście roku akademickiego nie mogę odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Straciłem zapał do jazdy, który towarzyszył mi od dawna, może to dlatego że Dawid nie ciągnie na rower? A może po prostu zmęczenie sezonem :D Wczoraj mając cały wolny dzień grzebałem po internecie oraz czyściłem rower. A dziś? znowu uczelnia, na szczęście dobra informacja prowadzący kazał nam iść do domu, więc wrócę wcześniej, oczywiście Piątek więc ciężko się zmieścić do autobusu. Gdy już dotarłem do Tarnowa dzwoni Olek czy jedziemy na szosę, ja w sumie myślałem dziś o MTB, ale jak jest okazja z kimś pojeździć to dlaczego by nie? Plan był taki że Olek się będzie rozgrzewał a ja jadł obiad i zbierał na rower. O 17 udało nam się spotkać i udaliśmy się na Piotrkowice przez granice Zawady i Poręby Radlnej, następnie zjazd koło kościoła w Piotrkowicach nowym asfaltem i kierujemy się na boisko w Łowczowie, przejeżdżamy przez przejazd kolejowy i kierujemy się na Tuchów jeszcze przed pierwszym wzniesieniem odbijamy na prawo na podjazd pod Rychwałd, wiele razy zastanawiałem się gdzie ta droga mnie doprowadzi a dzięki Olkowi w końcu odkryłem tą tajemnicę, Miało być 12% a było trochę więcej więc od razu zostałem znacznie z tyłu, odstępy się porobiły lecz mimo to udało się sprawnie i szybko dotrzeć na krzyżówkę w Rychwałdzie, czas nagli więc zjazd do Pleśnej i tam nastąpiła realizacja planu WRACAMY PRZEZ SŁONĄ GÓRĘ. Zmęczenie które mi towarzyszy na podjazdach, przerwa od roweru dawały o sobie znać na podjeździe, ale po to się jeździ żeby się męczyć. Z bananem na twarzy wróciliśmy przez Łękawicę do Zawady pod kościół gdzie krótką konwersację przerwały nam osoby wychodzące z kościoła, aby nie narazić się na kolejne przekonania miejscowych plotkarek rozstaliśmy się z Olkiem w pokojowych nastrojach i każdy skierował się do swojego domu.




http://app.endomondo.com/workouts/422654994/412152...
  • DST 36.93km
  • Czas 01:26
  • VAVG 25.77km/h
  • VMAX 59.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 1981kcal
  • Podjazdy 655m
  • Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 października 2014 | Uczestnicy

#16 Wtorek MTB


Dość niespodziewanie wybrałem się na kolejny już 16 mój Wtorek MTB. Jeszcze w poniedziałek podczas rozmowy z Mirkiem zapewniałem go że mnie nie będzie, w takim przekonaniu trzymałem się aż do późnych godzin nocnych, kiedy to zdecydowałem się nie jechać do Krakowa na zajęcia ( które miały być tylko organizacyjne) i przyszykowałem rower na kolejny Wtorek MTB. Sprawiając sobie jak i uczestnikom Wtorkowych wycieczek miłą niespodziankę. Tak więc  tuż przed 10 udałem się do Zawadzkiego sklepu po batony na podróż, a później jazda przez Marcinkę w kierunku na aleje Tarnowskich, tam pokręciłem trochę uliczkami aby w jak najmniejszym ruchu dotrzeć do serwisu u Antoniego, gdzie już czekał Mirek. Myślałem że będzie nas więcej jednak się zawiodłem byliśmy tylko we dwóch, nie było nawet gospodarza tychże włości. Według zapewnień dołączyć ma do nas Leszek więc w sumie możemy już ruszać w trasę, najpierw delikatnie ulicą Tuchowską pod obwodnicę i koło gazów czekamy na Leszka, rozmyślając na temat rozmaitych zagadnień.



Po około 5 minutach przybył Leszek prosto z obwodnicy zdyszany i ssapany jakby go dzik gonił. Ruszamy prędko na Marcinkę szuterkiem, dziś widać Leszek w słabszej dyspozycji bo już tak nie targa do przodu tym razem Mirek narzuca tempo z przodu. Przed kościółkiem skręcamy dwa razy na lewo kierując się na rzeczkę koło Kruku, najpierw zjazd drogą polna do lasu później wjazd do koryta rzeczki i jazda wzdłuż niej z częstym pokonywaniem jej w poprzek, po kilku sekwencjach z prawej na lewo i z powrotem czekał nas konkretny podjazd i znaleźliśmy się na głównej drodze z Zawady do Kruku, Mirek zarządził podjazd w kierunku na Zawadę i zjechaliśmy na granice w kierunku na Łękawkę asfaltami, I takim sposobem bardzo spontanicznie jednak pojechaliśmy przez łąki do Łękawki a tam iście błotniste warunki. Traktory zrobiły robotę i przejechać tamtędy to istna masakra.


Gdy już dotarliśmy do asfaltu nie cieszyliśmy się nim zbyt długo, bo od razu przebiliśmy się na podjazd Żyrafy :d oczywiście poprzedzająca go asfaltowa ścianka też dała nam do zrozumienia że nie jest to delikatna przejażdżka. Podjazd terenowy pokonujemy już każdy swoim tempem, warunki nie powiem były postawione wysoko, koleiny były bardzo śliskie więc lepiej było jechać środkiem trawą lecz tam z kolei były wyboje i trzeba było walczyć aby nie wypaść z siodła :D Nie taki diabeł straszny jakim go malują, w rezultacie wszyscy bez największych przeszkód pokonali ten podjazd co prawda w różnym tempie ale jednak zwycięsko na rowerze znaleźli się na szczycie.



Dojechaliśmy do asfaltu i kierowaliśmy się na krzyżówkę w Trzemesnej, jednak szybko zmieniliśmy plan i Mirek poprowadził chyba niebieskim szlakiem na zachód, w sumie dla mnie to nowa ścieżka widziałem ją już dawno ale jakoś schodziło i nie badałem tej trasy. A fragment naprawdę fajny, szybkie sekwencje drogą leśną wiele kałuż, rynienek przykrytych liśćmi więc przyjemność z jazdy niesamowita, w miedzy czasie wysunąłem się na czele peletonu i jakoś tak wyszło że przegapiłem zjazd którym Mirek chciał jechać, nie było to nam straszne bo skręciliśmy zaraz w następna dróżkę i wróciliśmy na właściwe tory. Gdy dojechaliśmy do szlabanu Leszek zarządził przerwę bo brakuje mu sił i musi się posilić strawą. Następnie udaliśmy się na podjazd Żyrafy, ciekawa była reakcja Leszka na sam widok, użył słowa niecenzuralnego po czym jak pies zakręcił dwa kółka na drodze i dopiero ruszył w nasze ślady.


Kolejnym punktem na naszej trasie wtorkowej był singielek Mirka, wydawało mi się że pokonał go bardziej płynnie niż tydzień wcześniej i co warto zauważyć zostawił Leszka z tyłu. Po raz kolejny wspinamy się remontowaną drogą leśną do Lasu Tuchowskiego, tym razem nie przejedziemy prace trwają już na trasie, Leszek decyduje się zbadać zachodnią drogę, a my wraz z nowo przybyły Pawłem Przybyło z MPEC-u ruszyliśmy zaroślami na szczyt, ale tam okropnie rozkopany teren. Wspólnie dotarliśmy do parkingu i wraz z Pawłem udaliśmy się na koński szlak zostawiając Leszka na pastwę losu, przejazd koło cmentarza i znowu zjazd do lasu gdzie gubimy się z Pawłem w sumie spieszył się do domu więc i tak by długo z nami nie pojeździł. Mirek zaczął się śmiać że dziś nikt nam nie dotrzymuje kroku i wszyscy odpadają, a więc dziś jedziemy do ostatniego.



Zjechaliśmy do Uniszowej i dziś dawno nie jechanym szlakiem koło Stalbomatu, na krzyżówce odzywa się Leszek który zaraz do nas dołączy i wspólnie zdobędziemy Brzankę dzisiejszego popołudnia. Zauważamy z Mirkiem że Leszek nie jest już świeży i z trudnością dotrzymuje nam kroku, po kilku minutowych zmaganiach dotarliśmy pod bacówkę spojrzenie na miejsce bufetów i? Jedziemy dalej na Ostry Kamień jak tylko Leszek dotrze. W tą stronę na Ostry Kamień jeszcze nie jechałem i było to miłe wspomnienie, fajne techniczne zjazdy przerodziły się w podjazdy po delikatnych korzeniach było co robić.



Później Mirek poprowadził nas na podjazd Kra-Tomasza którego również jeszcze nie znałem, jak widać dzisiejsza trasa to była dla mnie w większości poznawanie nowego w nieznanym. Dotarliśmy do Ryglic a stamtąd do Zalasowej terenem. W Trzemesnej Leszek złapał gumę więc wróciliśmy po niego, były pewne trudności z napełnieniem koła w rezultacie pojechaliśmy dalej jednak po drodze pogubiliśmy się i każdy wracał osobno do domu ja z Mirkiem asfaltem z Łekawicy a Leszek łąką do Zawady








http://app.endomondo.com/workouts/420039960/412152...




  • DST 71.64km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:39
  • VAVG 15.41km/h
  • VMAX 58.50km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Kalorie 5059kcal
  • Podjazdy 1560m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 października 2014

Finał Małopolskich Sprintów Rowerowych



Tarnowski Finał Małopolskich Sprintów Rowerowych



Finałowa 8 edycja Małopolskich Sprintów Rowerowych zawitała do słonecznego Tarnowa. Swój udział w zawodach zapowiedzieli najlepsi zawodnicy klasyfikacji generalnej z Adrianem Rzeszutko CANNONDALE PRO RIDER DOBOSZ TEAM w roli głównej oraz grupą pościgową AGH MTB TEAM Michałem Pękalą i Karolem Rożkiem. Wśród kobiet na starcie nie mogło zabraknąć Karoliny Kukuły również z AGH MTB TEAM. Gwiazdą imprezy była brązowa medalistka Mistrzostw Świata Agnieszka Skalniak KKT TRAMWAJARZ ŁÓDŹ.



Organizatorzy poczynili wszelkie starania, aby zawody stanęły jak zwykle na bardzo wysokim poziomie organizacyjnym jak i sportowym. Pogoda od samego ranka była rewelacyjna, co zapowiadało niesamowite emocje i wspaniałe zawody na Tarnowskim Rynku. Zanim przystąpiliśmy do rywalizacji na torze, w ogródku Restauracji u Jana odbyła się konferencja prasowa z udziałem naszej medalistki Agnieszki Skalniak, której na konferencji towarzyszyła mama Barbara. Na konferencję również został zaproszony lider Adrian Rzeszutko, Pani Prezydent Miasta Tarnowa Krystyna Latała oraz Bogdan Banaś organizator najstarszej (20 lat) cyklicznej rowerowej imprezy w Polsce "Pucharu Tarnowa MTB". Podczas wyścigów na placu rynku pojawił się na swoim rowerze Marszałek Województwa Małopolskiego Pan Roman Ciepiela.



Trasa sprintu przebiegała po placu Rynku oraz sprinterzy zmierzyli się z Wielkimi Schodami, oprócz tego organizatorzy przygotowali na trasie ławeczki, schody oraz wymagające technicznie zakręty. Trasa była wymagająca technicznie, dlatego zawodnicy zanim przystąpili do rywalizacji pokonali wiele okrążeni po trasie aby jak najlepiej dopasować się do trudów owej trasy. Ja przypłaciłem to rozbitym kolanem, gdyż próbując podjechać schody tracąc równowagę przewróciłem się co skutkowało bólem oraz obtartym po raz kolejny lewym kolanem.



Relacja w Tarnowska.tv
http://tarnowska.tv/aktualnosci/czytaj/3948,final-...



 Rywalizacja podczas czasówki przebiegała pod dyktando liderów, jednak nie obyło się bez niespodzianek. Dzisiaj jazda indywidualna polegała na jednym przejeździe mierzonym, na prośbę można było próbować poprawić swój czas, starty zaczynało się od tyłu według numerków czyli odwrotnie od zapisania się na zawody (Ostatni będą pierwszymi). Na początku startował Antoni, Darek, Olek i zawodnicy z Wojnicza, ja z 15 numerkiem startowałem mniej więcej pośrodku. Wśród kobiet bezkonkurencyjna okazała się Karolina Kukuła która z czasem 2.03.20 wyprzedziła druga Agnieszkę Skalniak o ponad 17 sekund. Początkowo zawodnicy wykręcali czasy zbliżone do Karoliny czyli niewiele ponad 2 minuty, jednak chłopaki z Wojnicza w pewnym momencie podkręcili tempo do 1minuty 53 sekund. Zaraz po nich była moja kolej, drobne spięcie ale dziś jadę na luzie bez szaleństw nie chcę powtórzyć sytuacji z Brzeska, ostro ale z rozwagą. Postawiłem sobie plan że daję z siebie wszystko i w zależności od stylu pokonywania ławki ustawię kolejną część trasy, uważałem że ławka poszła sprawie więc teraz już nie mogłem mieć żadnej chwili zawahania na trasie.



Tak więc skupienie i jedziemy dalej dobre wyjście na długą prostą przez Pasaż, do hamowanie i pędzę drogą pod Wielkie Schody zjazd i kryzys po nawrocie ciężko się rozpędzić, łapię zadyszkę, delikatnie podjeżdżam pod schody i sprawne zejście z roweru słyszę w oddali znajome głosy dopingujące oraz podczas wsiadania na rower spikera zawodów Pana Leszka, uświadomiłem sobie że nie wypadam tak najgorzej, że nie mogę teraz tego zaprzepaścić i muszę dać z siebie wszystko, przeszkody przejechane sprawnie i chwila niepewności schody do kawiarni. Za dużo myślałem podczas wyścigu myślę wszyscy patrzą i pewnie się wywrócę nie jestem w stanie sobie przypomnieć czy podjechałem to szybko czy nie, po zjeździe pamiętam słowa "Teraz ostatnie dokręcenie do mety" wstałem na pedały i zamykając oczy dałem z siebie wszystko.



Jak się okazało czas 1:53,92 był gorszy od obecnego lidera Adriana Blachy o 52 setne sekundy. Teraz pozostaje czekać na pozostałych reprezentantów. Wśród męższczyzn zwyciężył Adrian Rzeszutko z czasem 1.44.60 wyprzedzając drugiego Karola Rożka o ponad 2 sekundy, miłą niespodziankę sprawili zawodnicy szkoleni przez Marcina Bialika czyli UKS PG Wojnicz, reprezentanci tego zespołu sporo namieszali w dzisiejszych zawodach, a najlepszy w czasówce okazał się Arkadiusz Mirek, który na swoim koncie zapisał 5 czas eliminacji.



Ćwierćfinały to już walka na całego, nikt nie odpuszczał w rezultacie zwyciężali zawodnicy z lepszymi czasami w eliminacjach, wielką niespodziankę sprawił Michał Kwapniewski, który wyeliminował Damiana Głownię szóstego zawodnika cyklu. Awans do półfinałów uzyskało aż 3 zawodników z Wojnicza co zapowiadało wielkie emocje. Niestety uślizg zanotował Darek Dudziński BIKEBROTHERS OSHEE TEAM, a Michał Trojanowski SOKÓŁ TARNÓW musiał uznać wyższość Adriana Blachy oraz Karola Rożka.


 
Ja swój ćwierćfinał jechałem w pierwszej grupie, od razu się przeraziłem obok mnie na starcie stanął lider klasyfikacji generalnej Adrian Rzeszutko, który w eliminacjach zdecydowanie wygrał, a z historii wiem że w tym roku gdzie przyjeżdża tam zwycięża, tylko raz uznał wyższość rywali przez defekt sprzętu. Ktoś mi mówi że jadę z Adrianem i dwoma przeciętniakami, myślę co mi tam, chciałem bezpiecznie przejść eliminacje i w wyścigu dać z siebie wszystko, odliczanie 3 2 1 START!!! i tyle pamiętam :D



Ruszyłem na maksa szybko zmieniając biegi i zauważyłem że jest dobrze, jestem może koło za Adrianem a może i mniej gdy wchodzimy w pierwszy zakręt, słyszę w oddali okrzyki, ale nie mogę się rozluźnić, Adrian był chyba delikatnie zaskoczony widząc moje koło kątem oka, bo na jednym zakręcie popełnił błąd i wyszedł za szeroko, przynajmniej mnie się tak wydawało, nie zastanawiając się ani chwili chciałem to wykorzystać i go wyprzedzić, niestety ten dystans był za mały i musiałem zahamować.



Szybko upewniłem się że z tyłu mam trochę bezpiecznej przestrzeni i zacząłem go znowu gonić, na prostej szliśmy praktycznie równo lecz miałem już delikatną stratę, na schody wjechałem trochę za nim i uświadomiłem sobie że to już za daleko ale awans mam teraz trzeba to dowieźć, ale Adrian był nadal w polu widzenia więc mimo woli głowa chciała go dogonić, i trzymać dystans. Udało się awans i kolejny bieg przed nami. Kiedy nadszedł czas półfinałów wszystkie oczy skierowane były na pola startowe, gdzie ustawiali się najlepsi zawodnicy tego dnia, każdy był w stanie wygrać i przegrać o końcowym zwycięstwie mogły decydować najmniejsze neanse.



Półfinał A przebiegł pod dyktando faworytów, którzy już na pierwszym zakręcie wysunęli się na czoło wyścigu i nie oddali pozycji do samej mety. Ja niestety po dobrym starcie źle ustawiłem się do pierwszego zakrętu, gdzie po raz kolejny tuż tuż wszedłem koło Adriana jednak zostawiłem za dużo miejsca po wewnętrznej i sprytniejsi rywale szybko to wykorzystali. Musiałem uznać wyższość rywali i zająłem 4 miejsce w wyścigu. Ciekawszy był półfinał B w którym na starcie został Karol Rożek i musiał gonić rywali, na pierwszych zakrętach doszło do tylu przetasowań że Karol znalazł się na przodzie stawki, niestety przez defekt łańcucha musiał uznać wyższość rywali. Z sytuacji szczęśliwie skorzystał Adrian Blacha, który po rewelacyjnej jeździe awansował do Finału.



Finał B to zwycięstwo Karola Rożka przed Mirek Arkadiuszem, w wyścigu utworzyły się dwie grupki walczące między sobą o pozycje 5-8. Ja niestety całkowicie zepsułem start i od pierwszych 5 metrów musiałem już gonić bo byłem ostatni, na dojeździe do Wielkich Schodów udało mi się wyprzedzić konkurenta z Wojnicza, jednak szybko odebrał mi 3 lokatę, lecz popełnił błąd i za późno dohamował wykorzystałem to z formuły 1 :D i delikatnie skręciłem do wewnętrznej i odebrałem mu znowu lokatę sprawnie wbiegłem po schodach i pozostało kontrolować sytuację. 7 miejsce na koniec na 22 uczestników uważam że w takiej obsadzie to dobry rezultat.



Finał A to bieg zdecydowanych dominatorów tego dnia zwyciężył Adrian Rzeszutko, który potwierdził fakt że jest w tym roku niepokonany w tej dyscyplinie, drugi na mecie zameldował się Michał Pękala a trzeci Adrian Szostak. Najgorsze miejsce obok podium dostało się w ręce Adriana Blachy który wszystkim zrobił miłą niespodziankę i godnie reprezentował swój klub i miasto.
 


Pragniemy serdecznie podziękować za udział w cyklu zawodów „MAŁOPOLSKIE SPRINTY ROWEROWE”, które zakończył finał w Tarnowie. Zainteresowanie przerosło nasze oczekiwania. Z przyjemnością gościliśmy Państwa we wszystkich etapach Sprintów. Mamy nadzieję, że Państwa udział w Sprintach będzie pozytywnym wspomnieniem sezonu rowerowego 2014 oraz wspaniałym wstępem do kolejnych organizowanych przez nas imprez rowerowych.



Kilka słów od organizatorów Państwa Kępińskich
 "Organizacja w 8 miastach Polski Południowej z wielkim finałem w Tarnowie duże przedsięwzięcie i wiele pracy ale satysfakcja OGROMNA !!! Dziękujemy wszystkim ,którzy udzielili nam wsparcia ,byli z nami w trudnych chwilach i popierali nas do samego finału .Dziękujemy uczestnikom za ich super walkę na trasie i niesamowity entuzjazm co do Naszych Małopolskich Sprintów Rowerowych jesteście Wielcy!!! do zobaczenia w nowym sezonie 2015 !! Pozdrawiamy Ela i Leszek Kępińscy"



  • DST 10.00km
  • Czas 00:40
  • VAVG 15.00km/h
  • VMAX 50.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1000kcal
  • Podjazdy 50m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 października 2014

Sobotnia Praca

Nic specjalnego do pracy na Piłsudskiego, powrót przez AlCapone po bilety na żużel i do domku na Grand Prix w Sztokholmie.
  • DST 13.47km
  • Czas 00:41
  • VAVG 19.71km/h
  • VMAX 51.30km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 668kcal
  • Podjazdy 269m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl