Piątek, 12 grudnia 2014
Zimowa Brzanka
Dziś planowana była od wczoraj szosa z Olkiem oraz Maxem, jednak w rezultacie po nocnych opadach i śliskich drogach skończyło się na samotnej Brzance. Jechało się niekomfortowo, miejscami asfalt był odkryty a miejscami sączyła się po nim woda z ukrytymi zamarzniętymi fragmentami. To jednak dało się przeżyć po wjechaniu w bardziej odkryte i zabrudzone miejsca woda leciała na ciuchy i twarz. Tak że po chwili wyglądałem jak Biedronka w kropki. Nie ma jednak nic złego co nie było by dobre, przejechałem spory kawałek terenem bez postojów. W terenie podobnie miejscami sucho, miejscami leży śnieg, mnóstwo liści i przymarznięta nawierzchnia by później w mgnieniu oka zamienić się w niezłą kałużę.
Dziś zdecydowałem się na wariant Brzanki przez Ostry Kamień lecz w szybkiej wersji. Dlatego po zdobyciu Trzemeskiej Góry zjechałem ścieżką leśną do Zalasowej i szybko droga główną przedostałem się do Ryglic. Tam rozpocząłem wspinaczkę pod Ostry Kamień, asfalt tam był w miarę odkryty jednak po bokach czuć było uślizgi. Po zjeździe z asfaltu zaczęła się całkiem inna jazda, na początku był fragment ze śniegiem niestety jednego kamienia nie przejechałem bez zatrzymania, podprowadziłem metr wyżej i już jadę dalej. Zjazdy leśne i podjazdy przebiegały sprawnie, w lesie spokój cisza i żywej duszy. Jechałem i słyszałem krople spadające z gałęzi drzew na liście leżące na ziemi. Odgłos pękającego lodu i zgniatanego śniegu pod kołami odbijał się echem po lesie, w pewnym momencie przypomniałem sobie ten filmik
http://wideo.interia.pl/wizytowka-Cjake/rowerzysta...
Trasa przebiegała bardzo przyjemnie i bez problemów, podczas podjazdu na Brzankę o mało nie spadłem z roweru gdy sobie przypomniałem jakie wziąłem wyposażenie. :D Pieczołowicie dbałem o to żeby zabrać pomkę, lecz zapomniałem zabrać łyżek do opony, a co śmieszniejsze zabrałem zapasową dętkę do szosy :D . Tak czy inaczej po śnieżnych ścieżkach dotarłem do celu bacówka odwiedzona i wracamy na Burzyn główną leśną drogą, na kamieniach trochę zwolniłem bo wydawały się śliskie. Tamtędy do drogi głównej i kierunek na Tuchów gdzie znowu śmieszna sytuacja. Na dojeździe do Tuchowa wyprzedził mnie koleś na skuterze, skutecznie go skontrowałem i pilnowałem odległości, jednak gdy wjechaliśmy do miasta za bardzo zwalniał na zakrętach a na prostych też był do ogrania więc migacz lewy pas i tyle mnie widział. Pozostało mu oglądać moje plecy z oddali, w sumie nie był to wymagający konkurent te 38 km/h dał rade pocisnąć ale tylko po płaskim :d Ostatni raz go widziałem jak skręcałem na ulicę Partyzantów a on po chwili przemknął na wprost. Dziwnie łagodny wydawał mi się dziś ten podjazd, po jego zdobyciu udałem się do Lasu Tuchowskiego zjechać do Karwodrzy, objechałem miejscowość i powrót zaplanowałem przez drogę leśną prowadzącą do Łękawki tam podjazd pod Zawadę już asfaltami.
http://app.endomondo.com/workouts/447033505/412152...
- DST 51.36km
- Teren 20.00km
- Czas 02:39
- VAVG 19.38km/h
- VMAX 55.80km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 2886kcal
- Podjazdy 806m
- Sprzęt Specialized Hardrock
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj