Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32747.13 km
  • Km w terenie: 3204.40 km (9.79%)
  • Czas na rowerze: 64d 10h 06m
  • Prędkość średnia: 21.18 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tuannika.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 16 września 2014 | Uczestnicy

Wtorek MTB




Skład : Mirek, Leszek, Marcin, Olek, Krzysiek

Kolejny Wtorek MTB przed nami w planach jak zwykle Brzanka, z takim wyjątkiem że na prośbę Olka udamy się na nią od zachodu przez Nosalową. Peleton jak się okazało dojechał w 5 osobowej obsadzie, a zaczynał tylko w skromnym 3 osobowym gronie, koło gazów przy zjeździe z obwodnicy dołączył Marcin zaczęliśmy wspinaczkę szuterkiem na Marcinkę, podjazd przebiegał w umiarkowanym tempie ponieważ młodzież :d nie chciała zostawić samego Mirka daleko z tyłu :D Po to jest wycieczka żeby jechać razem a tylko czasami się pościgać :d Tak więc docieramy pod kościółek lecz Leszka nadal nie ma mimo że miał już tam na nas czekać, chwila postoju i wyskakuje z za zakrętu od północy. Dopytuje Mirka o przebiegu naszej jazdy, bo był chętny poprowadzić nas do Lubaszowej terenowymi ścieżkami. Nikt nie miał nic przeciwko tak więc Mirek wysunął się na przód peletonu i dyktował kierunek jazdy.


Początek trasy przebiegał po asfaltowych ścieżkach do Łękawki skąd leśną drogą udaliśmy się na wzniesienie w kierunku na Trzemesną, w lesie jednak po dojeździe do skrzyżowania odbiliśmy ostro w lewo na Piotrkowice tam też się przebiliśmy na Słoną Górę gdy wpadliśmy do lasu pokręciliśmy się wzdłuż asfaltu docierając do zjazdu Mirka prowadzącego do Kłokowej, następnie wzdłuż rzeki pod boisko w Pleśnej zawadzając o jeden podjeździk terenowy i chaszcze których Leszek nie zdążył wyciąć. Pod szkołą skręcamy na żółty szlak Olek zgłasza problem z przerzutką tak więc zostaję z nim a reszta walczy ze wzniesieniem, defektu naprawić w stu procentach się nie udało, lecz ruszyliśmy dalej, na wierzchołku towarzysze już czekają i obmyślają dalszą trasę, wyszło na to że poprowadziłem ich zjazdem pod przestanek na Rychwałdzie. A później w górę asfaltem pod szlaban i znowu do lasu, zjeździk w lesie i docieramy do przepraw przez 2 strumyki przez które Dawid już kiedyś próbował przejechać dziś jednak wszyscy przeprowadzają. Tym oto sposobem dotarliśmy do czarnego szlaku którym kierujemy się pod cmentarz w Łowczowie.

Przebieg Trasy :
http://app.endomondo.com/workouts/409458926/412152...

Jazda przebiegała błogo i bezproblemowo, zdumiewała nas łatwość z jaką Mirek pokonywał kolejne przeszkody z którymi jeszcze tak nie dawno miał problemy widać proges. Po dojeździe do asfaltu kierujemy się drogą do Buchcic szukając po drodze wbicia na czarny szlak, okazało się że przejechaliśmy go o około 200 metrów wracamy i jedziemy w teren, początkowo zjazd polną drogą zaraz ostry 10 metrowy podjazd po trawie i teren się wypłaszcza jednak na niedługo ponieważ po chwili znowu jest pod górę tym razem już droga wygląda na bardziej ubitą. Tym oto sposobem dotarliśmy na parking pod kościołem w Mesznej Opackiej, teraz dłuższy fragment asfaltowej drogi, pod granicę miasteczka Tuchów i odbicie dwa razy na prawo aby jak najszybciej dotrzeć do Lubaszowej, pod dojeździe do DK977 przejeżdżamy ze 300 metrów i wbijamy na most w Lubaszowej, przejeżdżamy koło szkoły i wpadamy na trasę Pucharu Polski XC który odbył się właśnie w tej miejscowości w lecie. Przed nami wymagający podjazd który się ciągnie i ciągnie, Mirek z Leszkiem zostali z tyłu a my wpadliśmy do lasu, w wąwozach chłopaki zostawili mnie i odjechali tak że miałem z nimi tylko kontakt wzrokowy. Wjechaliśmy w wąwóz którym biegła trasa Pucharu wraz z ostatnim zjazdem którego nikt nie spróbował zjechać, podczas gdy podziwialiśmy rynienki Mirek kręcił z brzegu na brzeg ćwicząc zjazdy. Gdy nam się znudziło ruszyliśmy dalej podjazdem w górę. Po dojeździe do rozjazdu orientujemy się że nie ma Leszka a Mirek już jest  :D coś nie tak :D Zdecydowałem się wrócić w poszukiwania zguby, gdy go znalazłem jechał zgodnie ze szlakiem tyle że wolno i wcinając kanapkę poinformował mnie że śledził nas po śladach :D .



Teraz czekała nas już tylko dojazdówka do głównego zjazdu przyszykowanego na ten dzień, dojazd sprawnie pojawiamy się na skraju skarpy. Mirek sprowadza rower ja również natomiast chłopaki zostawiają rowery przyglądając się zjazdowi, Leszek mówi że jest to do zjechania wyrwał nawet kilka gałązek żeby ułatwić przejazd i sprowadził rower na dół, za nim Olek i Marcin powoli przejechali pierwszy fragment i udali się w dół doliny, ja natomiast sprowadzałem pierwsze 10 metrów na których się przełamać nie mogłem, później na końcu jadę za nimi, dojeżdżamy do głównego fragmentu który widać na filmie.

https://www.youtube.com/watch?v=nmzhLDZafjM&featur...

Ja zjechałem pierwszy boczną skarpą po liściach udając się na sam dół bezpiecznie i jako pierwszy za mną dociera tam Mirek sprowadzając rower, pozostała część ekipy ogląda zjazd obierając optymalne ścieżki zjazdu. Ja usadawiam się na jednym ze zboczy i włączam kamerę aby nagrać ich poczynania. Zjazdów opowiadać nie muszę ponieważ film przekazuje całą prawdę kto jak jechał.



Gdy już wszyscy znaleźli się u podnóża górki przejeżdżając przez posesję gospodarza udaliśmy się na podjazd żółtym szlakiem na Brzankę początkowo pchamy, później próbujemy jechać i znowu pchamy, układ sił w peletonie ulega zmianom Leszek coś po kryjomu pożarł bo nagle zaczął inaczej jechać, zostawiając mnie i Mirka z tyłu, jednak nawet najlepsze specyfiki nie działają wiecznie i po kilku nastu minutach wszystko wróciło do porządku, kolejne podjazdy myśleliśmy że się nie skończą, wspinamy się i wspinamy, Olka i Marcina powoli już nie widać, trochę przyspieszyłem tempa i urwałem się Leszkowi i Mirkowi podjeżdżając na szczyt Brzanki słychać było u podnóża zgrzyt jego hamulców wiedziałem że są już niedaleko, szybkie zdjęcie i jadę w dół, gdy dojechałem do Bacówki oni co dopiero zsiadali z rowerów i śmiali się że znowu zostałem z tyłu :D . Pod Bacówką jak zwykle uzupełnienie zapasów pamiątkowe zdjęcia i obmyślanie drogi powrotnej. Wybór padł na zjazd zgodnie z trasą Maratonu Tarnowskiego tamtędy też się udaliśmy, pod drodze na kamieniach gubię bidon o czym zorientowałem się dopiero na postoju, na szczęście jak się okazało zgubiłem go 100 metrów wyżej :D Jedziemy dalej zjeżdżamy do Burzyna i wspinamy się w górę w kierunku Lasu Tuchowskiego. Tam skręcamy pod jeziorka i później szuterkiem do góry na parking, przejazd przez dwa szlabany i zjeżdżamy w dół, tam w lesie niepokojące roboty jakby mieli drogę tam robić :( Dojeżdżamy na dół i kierujemy się na zachód asfaltem do Zabłędzy i tam wjeżdżamy pod górę koło ośrodka do lasu aby dostać się do Łękawki tam już naśladując trasę z rana jedziemy tymi samymi śladami, w lesie Marcin odbija na Słoną Górę a my udajemy się na Zawadę, na granicach spotykamy Kolarza Amatora zwanego Dawidem, w pełnym stroju wyjechał nam naprzeciw i odprowadził pod kościół w Zawadzie. Tam chwilę wymienialiśmy swoje zdania i ja z Dawidem wróciliśmy do domu a kolarze z ekipy pojechali na Marcinkę, jak mnie doszły słuchy każdy jechał inną ścieżką bo zjazdy były za ciężkie dla tych najbardziej doświadczonych.



Dzięki za wspólną jazdę , oby na tych wycieczka było coraz więcej ludzi i coraz dłuższe trasy.
Dzięki za towarzystwo. Do następnego razu.
Pozdrawiam
  • DST 82.31km
  • Teren 40.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 15.93km/h
  • VMAX 58.50km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 5629kcal
  • Podjazdy 1936m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa sukce
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl