Informacje

  • Wszystkie kilometry: 32747.13 km
  • Km w terenie: 3204.40 km (9.79%)
  • Czas na rowerze: 64d 10h 06m
  • Prędkość średnia: 21.18 km/h
  • Suma w górę: 296595 m
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Moje rowery

Szukaj

Znajomi

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Tuannika.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 6 października 2015

Krynica MTB Maraton objazd


Pomysł ciekawy zrodził się podczas ostatniej wycieczki na Wierchomlę, jednak nie do końca była znana data tego wyjazdu. Wszystko zależało od pogody i od dyspozycji. Mirek ze Staszkiem przedstawiali również alternatywę by pojechać na Magurę jednak wizja zwiedzenia trasy Golonkowego Maratonu wygrała. Tak więc w składzie Staszek, Olek, Krzysiek, Mirek i Marcin wyruszyliśmy z Tarnowa samochodem by do jechać do centrum Krynicy skąd wyruszyć mieliśmy na trasę. Kłopoty zaczęły się już na samym początku gdzie Mirek urwał śrubę od zacisku sztycy :D coś pogrzebał w bagażniku i skręcił tak że miało chodzić. Ruszamy najpierw na czerwony szlak prowadzący na Jaworzynę Krynicką, ścieżka przyjemna wije się do góry jednak wzniesienie nie jest dołujące. Zjazd pod dolną stację Jaworzyny, zjechaliśmy sporo asfaltem w dół pod trasę narciarską jeśli dobrze pamiętam nr 2 koło Parku Linowego Krynica Zdrój. Wyciąg nowoczesny i dobrze utrzymany tak samo jak stok, my jedziemy boczną drogą, już wiemy że trochę sobie pokręcimy pod górę. Po chwili zaczynamy mieć problemy z nawigacją, która nie pokazuje dokładnej trasy, jedziemy trochę na wyczucie, po drodze Staszek wymienia klocki hamulcowe :D zagrzał je na podjeździe więc cóż zrobić. Po dłuższym czasie podziwiając krajobrazy docieramy na górną stację gondoli główną drogą prowadzącą na szczyt. Tam chwila małe co nieco, pośpiesznie przed wycieczką przyspieszyliśmy wyjazd by nam nie przeszkadzali na trasie. Po chwili napotkaliśmy sporą trudność, jadąc szlakiem zielonym Olek zgłasza że skręcamy w lewo, tam spory spadek i końca nie widać, Olek próbuje zjechać Marcin za nim, a ja ze Staszkiem i Mirkiem kapitulujemy i prowadzimy, mniej więcej w połowie uznaję że już chyba dam radę zjechać. Wsiadam na rower Staszek kawałek dalej też jadę w dół lecz jazdą to do końca nazwać nie mogę, klamki wciśnięte skos spory, a hamowania prawie żadnego, tylne koło traci docisk i ślizga się gdy siadam jest lepiej, ale mimo to lepiej za siodełkiem. Wypiąłem jedną nogę i środek ciężkości przeniosłem na tył, o tak można jechać ale za chwile trochę ostrzej i bałem się że nie wyhamuje przed chłopakami na dole więc sprowadzam. Na dole Olek opowiada że hamował a mimo to przyspieszał :D Następnie zjazd trochę po kamieniach luźnych i trochę pokręciliśmy znowu podjazd, jesteśmy koło Runka, Marcin zabiera nas na krótką pętle aby zjechać fragment fajnej sekwencji po kamieniach i korzeniach. później wracamy na trasę i zjazd w dół można rzecz autostradą leśną, poznajemy tą drogę :D Tydzień temu podjeżdżaliśmy tędy, dziś w przeciwnym kierunku więc zaraz będzie podjazd na górną stację narciarską w Wierchomli. Tak też się stało, lecz tym razem nie było Baranów, kolejny podjazd przed nami na Runek, który trwa i trwa. Chwila odpoczynku i przed nami zjazdy, oj fajnie się sunęło w dół, można było poczuć wiatr we włosach. Po dłuższej chwili znaleźliśmy się na dolnej stacji Słotwin, trasa wije znowu pod górę, nawigatorzy stwierdzili że tam nic ciekawego nie będzie więc dotarliśmy pod Orlen w Krynicy asfaltem w górę, podjazd równoległy do drogi głównej szybko zmienił się w żwirową drogę. Dotarliśmy powiedzmy na 3/4 podjazdu i odbicie w las na czerwony szlak, który początkowo zapowiadał się bardzo interesująco, lecz to co napotkaliśmy dalej było gorsze. Podjazd się wzmagał, gdy już czuliśmy że jesteśmy na szczycie, przychodził kolejny podjazd, i następny, następny, niektórzy już mieli dość, ale cóż zrobić samochód coraz bliżej. Później kilka fajnych stromych zjazdów na których zagrzaliśmy tarcze. Pokręciliśmy też trochę po fajnych singlach na Górze Parkowej i w chwili gdy zgubiliśmy tracka poprowadziłem znaną mi ścieżką pod sam samochód. Wyjazd myślę udany, szkoda że tak pędziliśmy że zabrakło czasu na zdjęcia. Mimo to dzięki za wspólną jazdę. Mówią że to ostatnie dni pięknej pogody, więc na kolejny wyjazd może przyjdzie nam poczekać do 2016 roku.

Motto przewodnie dzisiejszej jazdy
" Ja to się na kolarstwo górskie nie nadaję, pod górę nie wydalam, z góry się boję" Tylko Mazowia :D

Dzięki za wyjazd. 


https://www.endomondo.com/users/4121522/workouts/6...

  • DST 46.72km
  • Teren 35.00km
  • Czas 04:32
  • VAVG 10.31km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 5988kcal
  • Podjazdy 1765m
  • Sprzęt Specialized Hardrock
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa anico
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]


Blogi rowerowe na www.bikestats.pl