Poniedziałek, 22 września 2014
Po piastę
Po tym jak straciłem koło w Brzesku na Sprintach kręciłem na góralu z pożyczonym od Brata przednim kołem. W między czasie przez głowę przechodziły mi różne koncepcje zbudowania nowego koła. Wygrała opcja zbudowania tanim kosztem koła aby dojechać do końca sezonu i przez zimę coś ciekawego złożyć. Tak też się i stało, z pomocą BikeBrothers raz Dawida udało się zrealizować plan. Koło po kosztach za niecałe 30 złotych zobaczymy co się z tym będzie dało zrobić.
Dziękuję z tego miejsca BikeBrothers oraz Dawidowi za pomoc.
http://app.endomondo.com/workouts/412810204/412152...
Dziękuję z tego miejsca BikeBrothers oraz Dawidowi za pomoc.
http://app.endomondo.com/workouts/412810204/412152...
- DST 11.95km
- Czas 00:34
- VAVG 21.09km/h
- VMAX 49.50km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 616kcal
- Podjazdy 246m
- Sprzęt Specialized Hardrock
- Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 września 2014
Puchar Tarnowa
Dziś nic specjalnego, z rana w deszczu wybrałem się na Puchar Tarnowa wziąłem Dawidowi kurkę i bluzę i ruszyłem na Marcinkę. Deszczem mocno dawało z nieba, dziś jubileuszowa edycja bo już 100 Pucharu Tarnowa, więc każdy mile widziany mimo niesprzyjającej pogody. Na miejscu byłem przed 10 miałem ochotę zapuścić się w las ale zrezygnowałem gdy na skraju zobaczyłem warunki tam panujące. Zaczekałem na Dawid i przekazałem mu przesyłkę oglądając już startujące dziewczyny i juniorów. Później zabrałem Dawidowi rower i przy zakręcie przyglądałem się Masterom, gdy wrócił Dawid zabrałem z auta bukłak z wodą 5 litrów Borygo i czekałem na Dawida i Olka na kostce. Po drodze nagrałem krótki filmik do oglądnięcia w wolnej chwili. Dziś odbywały się różne zabiegi polewanie napędów w biegu oraz przy zatrzymanym trybie wody szło jakbyśmy byli na pustyni, napędy strzelały piszczały aż żal było na nie patrzeć. Gdy zabrakło mi wody udałem się na myjkę tam taka kolejka że zanim się dopcham to żużel w Mościcach się skończy, pojechałem na Marcinkę i pobrałem wodę z cmentarza i wróciłem na trasę. Później szybki powrót do domu ogarnięcie się i na żużel, który jak byliśmy pod bramą odwołali. Dzień pełen atrakcji, ale tym co walczyli na trasie należą się słowa uznania, nie jeden osobnik był zmuszony pchać rower sporą część trasy, do tego miękkie lądowania w błocie i nie tylko. Zapchane opony, zapchane napędy koła które ledwo się kręcą ciężkie rowery nie jednemu poszły nerwy na tej walce. WIELKIE GRATULACJE I UKŁONY DLA WSZYSTKICH ŚMIAŁKÓW którzy zmierzyli się z niecodzienną trasą w Tarnowie. Zapraszamy na kolejne edycje za rok.
https://www.youtube.com/watch?v=uXzUv0Ghibw
http://app.endomondo.com/workouts/412231154/412152...
https://www.youtube.com/watch?v=uXzUv0Ghibw
http://app.endomondo.com/workouts/412231154/412152...
- DST 10.53km
- Czas 00:30
- VAVG 21.06km/h
- VMAX 40.00km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 517kcal
- Podjazdy 150m
- Sprzęt Specialized Hardrock
- Aktywność Jazda na rowerze
Trening na Marcince
Rano wizyta w Krakowie, powrót koło godziny 11 i pomyślałem że do domu wrócę pieszo, tak też zrobiłem z dworca przez Aleje na Marcinkę pod kościół i z górki do domu. Myślałem żeby po południu pojechać na wspólną jazdę z kolarzami z Brzeska na szosę, jednak musiałem coś zrobić koło domu w rezultacie nie wyrobiłem się i na wieczór szykowałem krótką przejażdżkę. Dawid przekazał mi informację od Olka że jadą po 17 na Marcinkę więc też się dołączyłem, w kilku miejscach trochę ślisko ale w ogólnym rozrachunku bardzo przejrzysta trasa i przejezdna na całym odcinku. Podczas pierwszego podjazdu spotykamy znajome twarze głęboko w zaroślach, bardzo tajemnicze osoby nie chciały nam zdradzić powodów swojej wizyty w zaroślach mimo wielu zapytań. Po chwili rozmowy każdy rozjechał się w swoim kierunku, ja wypruwać ostatnie poty na trasie goniąc Dawida i Olka a Krysia, Iza oraz Tomek przeczesywać krzaczory. Na podjazdach zostawałem, na zjazdach zostawałem ale na postojach trzymałem się równo z nimi :) Coraz bardziej przekonuję się do XC, zawsze twierdziłem że nie mam sensu startować bo nie wytrzymam 5 kółek w tak intensywnym tempie. Prawda jest taka że muszę tylko 2 przejechać bo później to już będzie dubel :D Trening oceniam na duży plus, poćwiczyłem trochę techniki zjazdu i podjazdu, nie obyło się bez szeregu błędów ale i tak było dobrze :d Nie zaliczyłem gleby w żadnym miejscu :d jak to ostatnio często bywało.
http://app.endomondo.com/workouts/411207963/412152...
http://app.endomondo.com/workouts/411207963/412152...
- DST 14.36km
- Teren 9.00km
- Czas 01:06
- VAVG 13.05km/h
- VMAX 54.90km/h
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1208kcal
- Podjazdy 603m
- Sprzęt Specialized Hardrock
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 września 2014
Po bilety
Dziś znowu bez przekonania do miasta w celu zakupu biletów na niedzielny żużel. Po drodze wizyta w bankomacie oraz w FotoCzajka po kilku minutach udałem się na stadion, gdzie szybko załatwiłem bileciki i udałem się w dalszą podróż odwiedzić Dawida jak pracuje w Radlnej. Niestety był za daleko i mnie nie słyszeli więc wróciłem do domu.
http://app.endomondo.com/workouts/410533354/4121522
http://app.endomondo.com/workouts/410533354/4121522
- DST 31.13km
- Teren 1.00km
- Czas 01:21
- VAVG 23.06km/h
- VMAX 54.90km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 1483kcal
- Podjazdy 339m
- Sprzęt Specialized Hardrock
- Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek MTB

Skład : Mirek, Leszek, Marcin, Olek, Krzysiek
Kolejny Wtorek MTB przed nami w planach jak zwykle Brzanka, z takim wyjątkiem że na prośbę Olka udamy się na nią od zachodu przez Nosalową. Peleton jak się okazało dojechał w 5 osobowej obsadzie, a zaczynał tylko w skromnym 3 osobowym gronie, koło gazów przy zjeździe z obwodnicy dołączył Marcin zaczęliśmy wspinaczkę szuterkiem na Marcinkę, podjazd przebiegał w umiarkowanym tempie ponieważ młodzież :d nie chciała zostawić samego Mirka daleko z tyłu :D Po to jest wycieczka żeby jechać razem a tylko czasami się pościgać :d Tak więc docieramy pod kościółek lecz Leszka nadal nie ma mimo że miał już tam na nas czekać, chwila postoju i wyskakuje z za zakrętu od północy. Dopytuje Mirka o przebiegu naszej jazdy, bo był chętny poprowadzić nas do Lubaszowej terenowymi ścieżkami. Nikt nie miał nic przeciwko tak więc Mirek wysunął się na przód peletonu i dyktował kierunek jazdy.

Początek trasy przebiegał po asfaltowych ścieżkach do Łękawki skąd leśną drogą udaliśmy się na wzniesienie w kierunku na Trzemesną, w lesie jednak po dojeździe do skrzyżowania odbiliśmy ostro w lewo na Piotrkowice tam też się przebiliśmy na Słoną Górę gdy wpadliśmy do lasu pokręciliśmy się wzdłuż asfaltu docierając do zjazdu Mirka prowadzącego do Kłokowej, następnie wzdłuż rzeki pod boisko w Pleśnej zawadzając o jeden podjeździk terenowy i chaszcze których Leszek nie zdążył wyciąć. Pod szkołą skręcamy na żółty szlak Olek zgłasza problem z przerzutką tak więc zostaję z nim a reszta walczy ze wzniesieniem, defektu naprawić w stu procentach się nie udało, lecz ruszyliśmy dalej, na wierzchołku towarzysze już czekają i obmyślają dalszą trasę, wyszło na to że poprowadziłem ich zjazdem pod przestanek na Rychwałdzie. A później w górę asfaltem pod szlaban i znowu do lasu, zjeździk w lesie i docieramy do przepraw przez 2 strumyki przez które Dawid już kiedyś próbował przejechać dziś jednak wszyscy przeprowadzają. Tym oto sposobem dotarliśmy do czarnego szlaku którym kierujemy się pod cmentarz w Łowczowie.
Przebieg Trasy :
http://app.endomondo.com/workouts/409458926/412152...
Jazda przebiegała błogo i bezproblemowo, zdumiewała nas łatwość z jaką Mirek pokonywał kolejne przeszkody z którymi jeszcze tak nie dawno miał problemy widać proges. Po dojeździe do asfaltu kierujemy się drogą do Buchcic szukając po drodze wbicia na czarny szlak, okazało się że przejechaliśmy go o około 200 metrów wracamy i jedziemy w teren, początkowo zjazd polną drogą zaraz ostry 10 metrowy podjazd po trawie i teren się wypłaszcza jednak na niedługo ponieważ po chwili znowu jest pod górę tym razem już droga wygląda na bardziej ubitą. Tym oto sposobem dotarliśmy na parking pod kościołem w Mesznej Opackiej, teraz dłuższy fragment asfaltowej drogi, pod granicę miasteczka Tuchów i odbicie dwa razy na prawo aby jak najszybciej dotrzeć do Lubaszowej, pod dojeździe do DK977 przejeżdżamy ze 300 metrów i wbijamy na most w Lubaszowej, przejeżdżamy koło szkoły i wpadamy na trasę Pucharu Polski XC który odbył się właśnie w tej miejscowości w lecie. Przed nami wymagający podjazd który się ciągnie i ciągnie, Mirek z Leszkiem zostali z tyłu a my wpadliśmy do lasu, w wąwozach chłopaki zostawili mnie i odjechali tak że miałem z nimi tylko kontakt wzrokowy. Wjechaliśmy w wąwóz którym biegła trasa Pucharu wraz z ostatnim zjazdem którego nikt nie spróbował zjechać, podczas gdy podziwialiśmy rynienki Mirek kręcił z brzegu na brzeg ćwicząc zjazdy. Gdy nam się znudziło ruszyliśmy dalej podjazdem w górę. Po dojeździe do rozjazdu orientujemy się że nie ma Leszka a Mirek już jest :D coś nie tak :D Zdecydowałem się wrócić w poszukiwania zguby, gdy go znalazłem jechał zgodnie ze szlakiem tyle że wolno i wcinając kanapkę poinformował mnie że śledził nas po śladach :D .

Teraz czekała nas już tylko dojazdówka do głównego zjazdu przyszykowanego na ten dzień, dojazd sprawnie pojawiamy się na skraju skarpy. Mirek sprowadza rower ja również natomiast chłopaki zostawiają rowery przyglądając się zjazdowi, Leszek mówi że jest to do zjechania wyrwał nawet kilka gałązek żeby ułatwić przejazd i sprowadził rower na dół, za nim Olek i Marcin powoli przejechali pierwszy fragment i udali się w dół doliny, ja natomiast sprowadzałem pierwsze 10 metrów na których się przełamać nie mogłem, później na końcu jadę za nimi, dojeżdżamy do głównego fragmentu który widać na filmie.
https://www.youtube.com/watch?v=nmzhLDZafjM&featur...
Ja zjechałem pierwszy boczną skarpą po liściach udając się na sam dół bezpiecznie i jako pierwszy za mną dociera tam Mirek sprowadzając rower, pozostała część ekipy ogląda zjazd obierając optymalne ścieżki zjazdu. Ja usadawiam się na jednym ze zboczy i włączam kamerę aby nagrać ich poczynania. Zjazdów opowiadać nie muszę ponieważ film przekazuje całą prawdę kto jak jechał.

Gdy już wszyscy znaleźli się u podnóża górki przejeżdżając przez posesję gospodarza udaliśmy się na podjazd żółtym szlakiem na Brzankę początkowo pchamy, później próbujemy jechać i znowu pchamy, układ sił w peletonie ulega zmianom Leszek coś po kryjomu pożarł bo nagle zaczął inaczej jechać, zostawiając mnie i Mirka z tyłu, jednak nawet najlepsze specyfiki nie działają wiecznie i po kilku nastu minutach wszystko wróciło do porządku, kolejne podjazdy myśleliśmy że się nie skończą, wspinamy się i wspinamy, Olka i Marcina powoli już nie widać, trochę przyspieszyłem tempa i urwałem się Leszkowi i Mirkowi podjeżdżając na szczyt Brzanki słychać było u podnóża zgrzyt jego hamulców wiedziałem że są już niedaleko, szybkie zdjęcie i jadę w dół, gdy dojechałem do Bacówki oni co dopiero zsiadali z rowerów i śmiali się że znowu zostałem z tyłu :D . Pod Bacówką jak zwykle uzupełnienie zapasów pamiątkowe zdjęcia i obmyślanie drogi powrotnej. Wybór padł na zjazd zgodnie z trasą Maratonu Tarnowskiego tamtędy też się udaliśmy, pod drodze na kamieniach gubię bidon o czym zorientowałem się dopiero na postoju, na szczęście jak się okazało zgubiłem go 100 metrów wyżej :D Jedziemy dalej zjeżdżamy do Burzyna i wspinamy się w górę w kierunku Lasu Tuchowskiego. Tam skręcamy pod jeziorka i później szuterkiem do góry na parking, przejazd przez dwa szlabany i zjeżdżamy w dół, tam w lesie niepokojące roboty jakby mieli drogę tam robić :( Dojeżdżamy na dół i kierujemy się na zachód asfaltem do Zabłędzy i tam wjeżdżamy pod górę koło ośrodka do lasu aby dostać się do Łękawki tam już naśladując trasę z rana jedziemy tymi samymi śladami, w lesie Marcin odbija na Słoną Górę a my udajemy się na Zawadę, na granicach spotykamy Kolarza Amatora zwanego Dawidem, w pełnym stroju wyjechał nam naprzeciw i odprowadził pod kościół w Zawadzie. Tam chwilę wymienialiśmy swoje zdania i ja z Dawidem wróciliśmy do domu a kolarze z ekipy pojechali na Marcinkę, jak mnie doszły słuchy każdy jechał inną ścieżką bo zjazdy były za ciężkie dla tych najbardziej doświadczonych.

Dzięki za wspólną jazdę , oby na tych wycieczka było coraz więcej ludzi i coraz dłuższe trasy.
Dzięki za towarzystwo. Do następnego razu.
Pozdrawiam
- DST 82.31km
- Teren 40.00km
- Czas 05:10
- VAVG 15.93km/h
- VMAX 58.50km/h
- Temperatura 30.0°C
- Kalorie 5629kcal
- Podjazdy 1936m
- Sprzęt Specialized Hardrock
- Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 15 września 2014
Delikatna Szosa do BikeBrothers
Po niedzielnej tułaczce w Beskid Wyspowy, w poniedziałek skusiłem się na delikatną przejażdżkę do sklepu BikeBrothers po dętkę do szosy. Po kilkunasto minutowych rozmowa zdecydowałem się na powrót do domu.
http://app.endomondo.com/workouts/408768185/4121522
http://app.endomondo.com/workouts/408768185/4121522
- DST 15.49km
- Czas 00:35
- VAVG 26.55km/h
- VMAX 56.70km/h
- Temperatura 28.0°C
- Kalorie 835kcal
- Podjazdy 146m
- Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Atak na Laskową

Skład : Leszek, Olek, Dawid, Krzysiek
Po tym jak kolarze z Brzeska odkryli prawie 30% podjazd w okolicy Laskowej, nabrała nas ogromna ochota zmierzenie się z tym podjazdem. Powstał pomysł wybrania się na wycieczkę w tamte rejony tylko po to by zobaczyć ten podjazd i spróbować swoich sił, trzeba było jednak odpowiednio dobrać termin wolny od wyścigów i maratonów padło na 14 września. Start zaplanowaliśmy na godzinę 12:30 aby Dawid po pracy mógł się ogarnąć i pojechać z nami.
Ślad trasy
http://app.endomondo.com/workouts/408516716/412152...

(gdy przybliżymy zdjęcie, można dostrzec sylwetki Olka, Dawida i Leszka walczących z podjazdem)
Niestety nastąpiło drobne spóźnienie gdyż wyjechaliśmy koło 12:40 i pojechaliśmy na spotkanie z Olkiem w Tarnowcu, po przywitaniu okazało się że Olek ma za bardzo dociśnięte pedały i pasuje wrócić do domu po klucze aby poluzować pedały, czyli taka wspinaczka na Marcinkę dla rozgrzewki, jak zwykle oglądam plecy towarzyszy, NORMA, podjeżdżamy naprawiamy i ruszamy, w miedzy czasie czytam SMS od Leszka, informuje mnie że jedzie z nami i że będzie czekał lub my mamy na niego w Janowicach. Fajnie się składa peleton 4 osobowy dotrze do celu, podobno parzyście jest bardziej sympatycznie. Olek tego dnia na nowym rowerze był jak szatan szybki na płaskim i nieuchwytny na podjazdach, dobrze że przystopował bo by nas zajechał dziś. Droga przebiegała płynnie i bez przygód, robiliśmy kilka zmian aby do podjazdu podjechać w jak najlepszym stanie, po drodze przeszkadzał często wiatr który często zmieniał kierunek. Leszek na ten wyjazd zmontował profesjonalny statyw na GoPro i lampkę. Gdy przejeżdżaliśmy przez centrum Laskowej dostrzegliśmy na wprost strome zbocze z domami i drogą asfaltową z daleka już robiło wrażenie a to co nas czekało u ponurza było jeszcze lepsze.
Filmik Leszka z podjazdu
https://www.youtube.com/watch?v=yCCBdQwveqo

Piękny widok na Laskową z połowy podjazdu
Przed nami 900 metrowy podjazd ze średnim nachyleniem 19% a w najstromszym miejscu pomiary pokazały 28,2%, podobno jeden z najbardziej wymagających podjazdów asfaltowych w Polsce. Na przestanku autobusowym zrobiliśmy postój regeneracyjny, uzupełnienie płynów zjedzenie posiłku aby nabrać sił i jazda na górę, początkowo stromy fragment w zacienionym miejscu pod drzewami bardzo wilgotny i śliski koło zaliczało kilka poślizgów ale każdy jedzie w miarę możliwości Olek woła że tylko 19 % szału nie ma, jedziemy dalej nagle wyłania się zakręt ze stromszym nachyleniem, ja aż zatrzymuję się aby nabrać oddech. Ruszam dalej naglę kolejny postój na drogę wybiegły psy i zatrzymaliśmy się, sił coraz mniej a znowu trzeba ruszać z miejsca jedziemy dalej. Oj niedobrze czuję jak siły mnie opuszczają w stójce niewygodnie na siodełku ciężko przepychać, niebotyczna walka z własnymi słabościami i okropnym podjazdem, chłopaki coraz bardziej z przodu, Leszek tuż tuż za mną, nagle zrezygnowałem zatrzymałem się i podprowadziłem z 20 metrów na wyjazd do domu. Odpocząłem i próbuję dalej, idzie ciężko ale powoli do przodu, trzeba zaczął wężykować wspinamy się i wspinamy a końca nie widać. Nagle kapituluję zatrzymuję się i robię zdjęcia okolicznym górkom. Przede mną jak wnioskowałem zaczyna się najgorszy odcinek przez który pchałem rower, gdy zauważyłem że nachylenie spada wsiadłem na rower i coś mnie zaskoczyło nie mam tylnego hamulca coś jest nie tak :D Okładzina wypadła rozglądam się i leży 2 metry poniżej gdy już udało mi się usprawnić hamulce ruszyłem powolnym tempem na górę po kilkunastu metrach teren się wypłaszczył i zobaczyłem towarzyszy broni.

Leszek szuka okularów nad Rożnowem
Zniesmaczony Olek bo Garmin pokazał mu tylko 28% a miało być 30%, Dawid cieszy się bo młynek dał rade :d A Leszek rozważa na temat tego podjazdu. Gdy już ochłonęliśmy wróciliśmy tą samą drogą w dół, każdy z nas zagotował swoje hamulce, Dawid tarcze a my obręcze. Po delikatnym zjeździe udaliśmy się z powrotem do Łososiny po drodze zahaczając o sklep w celu uzupełnienia zapasów. Wtedy właśnie podczas postoju dotarły do nas odgłosy przypominające grzmoty burzy, po dojechaniu do Łososiny okazało się że faktycznie północ pogrążona jest w ciemnych chmurach, więc co robimy? Jedziemy na południe do Sącza :D W Wielogłowach odbijamy na Knurów jednak po drodze gubimy Leszka który nie wytrzymał tempa, Dawid mówił że chyba jedzie więc ruszyliśmy dalej na podjazd, obracam się a gość pojechał na Sącz pędzę za nim gdy go dogoniłem zorientowałem się że to gość na Góralu którego wyprzedzaliśmy, Dawid dzwoni że Leszek jest z nimi :D takim oto sposobem nadrobiłem około 2 kilometrów drogi. Kolejne podjazdy pokonujemy już z dziecinną łatwością, wydają się takie delikatne i mało wymagające, gdy zbliżamy się do Gródka asfalt jest coraz bardziej mokry świadczyć to może tylko jedno deszcz już tam był i przeszedł w nieznanym kierunku. Po drodze przebijamy się przez zamknięty odcinek remontowanej drogi. Gdy dojechaliśmy do Zakliczyna zrobiło się już trochę ciemno więc światełka się przydadzą, trochę się spieszymy bo Olek chciał jeszcze do kościoła na 21 zdążyć a już 19:30 minęła. Szybko na Janowice tam Leszek odbija na płaski dojazd do Błonia a my na szczyt Lubinki, trochę zostałem z tyłu ale mnie to nie dziwi, szybki zjazd do Rzuchowej, przemknęliśmy przez Tarnowie i do Tarnowa odwieźć Olka bo nie miał żadnej lampki a czas to pieniądz w takich warunkach. Dawid już na oparach dociągnął pod jego dom, pora wracać. Jeszcze PIT stop na dworcu PKP i jedziemy do domu przez Marcinkę.
Dzięki za wspólną jazdę i doborowe towarzystwo.
Do następnej jazdy.
POZDROWER
- DST 172.80km
- Czas 06:39
- VAVG 25.98km/h
- VMAX 64.80km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 9018kcal
- Podjazdy 2047m
- Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 13 września 2014
Sobotni Trening MTB
Sobotni wyjazd stał pod dużym znakiem zapytania, po sobotnim wyścigu nadal nie uporałem się z przednim kołem, ostatecznie pożyczyłem od Pawła przednie koło i mogłem udać się na Sobotę MTB. W planach objazd trasy Pucharu Tarnowa XC. Start o godzinie 16:00, krótko przed 16 wyjeżdżamy z Dawidem na miejsce spotkania, na starcie stoi już spora grupka ludzi, jeszcze dojeżdżają super, takiej ekipy dawno nie było.
Skład : Mirek Bieniasz, Tomek (Żyrafa), Staszek (Obcy), Dawid (Labudu), Jam, Olek, Mirek (Kolos), Leszek, Łukasz, Jurek.
Cały ten skład przewinął się przez trasę naszego przejazdu. Na starcie przejazdu nie było tylko Mirka Bieniasza, wspólnie za Olkiem ruszyliśmy trasą XC, chłopaki narzucili dostatecznie wysokie tempo aby porwać grupę, na kostce odłączył się od nas Jurek, który pojechał swoimi ścieżkami na Marcinkę. Reszta ruszyła w las, kręcąc po ścieżkach napotkaliśmy trenującego Mirka Bieniasza, który dołączył się do naszego treningu, jeśli mogę to tak nazwać, gdyż jak ruszyliśmy to tylko Olek i Dawid dawali radę nadążać za nim po ścieżkach. Reszta ekipy swoim tempem pokonywała kolejne metry trasy. W treningu trochę przeszkodziły opady deszczu które przeczekaliśmy w lesie pod drzewami, po czym wróciliśmy dalej kontynuować przejazd, po drodze udało nam się sformować mały peleton, w pewnych odstępach dotarliśmy pod Basen, gdzie już czekały przecinaki dzisiejszych tras. Efektywnym zjazdem popisał się Kolos padając do naszych stóp. Po rozmowach wróciliśmy na kolejną pętlę do lasu wyjeżdżając i zjeżdżając trasą DH w lesie. Po przygodach każdy wrócił do swojego domu. W lesie było trochę pod koło, w kilku miejscach mieliśmy problem z podjechaniem, ale najogólniej były ekstra warunki do jazdy.

Skład : Mirek Bieniasz, Tomek (Żyrafa), Staszek (Obcy), Dawid (Labudu), Jam, Olek, Mirek (Kolos), Leszek, Łukasz, Jurek.
Cały ten skład przewinął się przez trasę naszego przejazdu. Na starcie przejazdu nie było tylko Mirka Bieniasza, wspólnie za Olkiem ruszyliśmy trasą XC, chłopaki narzucili dostatecznie wysokie tempo aby porwać grupę, na kostce odłączył się od nas Jurek, który pojechał swoimi ścieżkami na Marcinkę. Reszta ruszyła w las, kręcąc po ścieżkach napotkaliśmy trenującego Mirka Bieniasza, który dołączył się do naszego treningu, jeśli mogę to tak nazwać, gdyż jak ruszyliśmy to tylko Olek i Dawid dawali radę nadążać za nim po ścieżkach. Reszta ekipy swoim tempem pokonywała kolejne metry trasy. W treningu trochę przeszkodziły opady deszczu które przeczekaliśmy w lesie pod drzewami, po czym wróciliśmy dalej kontynuować przejazd, po drodze udało nam się sformować mały peleton, w pewnych odstępach dotarliśmy pod Basen, gdzie już czekały przecinaki dzisiejszych tras. Efektywnym zjazdem popisał się Kolos padając do naszych stóp. Po rozmowach wróciliśmy na kolejną pętlę do lasu wyjeżdżając i zjeżdżając trasą DH w lesie. Po przygodach każdy wrócił do swojego domu. W lesie było trochę pod koło, w kilku miejscach mieliśmy problem z podjechaniem, ale najogólniej były ekstra warunki do jazdy.

- DST 12.78km
- Teren 6.00km
- Czas 01:12
- VAVG 10.65km/h
- VMAX 49.60km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 1307kcal
- Podjazdy 647m
- Sprzęt Specialized Hardrock
- Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 12 września 2014
Podjazdy pod Rychwałd
Piątkowy wieczór spędziłem w drodze na Rychwałd, wsiadłem na szosę i wahałem się gdzie dziś się udać, wybór padł na Rychwałd od Pleśnej. Początkowo myślałem że zrobię jeden podjazd później przez Ryglice udam się do domu, jednak ostatecznie dwa razy podjechałem na Rychwałd i wróciłem do domu. Po drodze spotkałem kilku kolarzy na treningu, nawet Dawida pędzącego na Rychwałd. Niestety chwilę później na zakręcie w Radlnej prawie zaliczyłem szlifa, okazało się że tracę powietrze na tylnej osi, udało się jeszcze podjechać podjazd na Nowodworze i byłem zmuszony dopompować koło. Tak na pół gwizdka dojechałem do Tarnowca gdzie uzupełniłem braki i wróciłem do domu. Następnego dnia znalazłem w kole kawałek szkła.
- DST 39.42km
- Czas 01:25
- VAVG 27.83km/h
- VMAX 69.30km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 2151kcal
- Podjazdy 568m
- Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 11 września 2014
Po przerwie
Po zawodach w Brzesku musiałem mieć dłuższą przerwę, częściowo spowodowaną wywrotką a częściowo nauką na egzamin. Dziś już jestem po więc zabrałem się z Dawidem i Olkiem bo akurat wieczorem jechali na delikatną krótką trasę, rozprostować kości.

http://app.endomondo.com/workouts/406877420/412152...
- DST 25.67km
- Czas 00:58
- VAVG 26.56km/h
- VMAX 54.90km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 1384kcal
- Podjazdy 467m
- Sprzęt HARD ROCX ROADRIDE 50
- Aktywność Jazda na rowerze